22 stycznia 2013

Charles Dickens - Ciężkie czasy

Wydawnictwo: Książka i Wiedza, 1950
Pierwsze wydanie: Hard Times - For These Times, 1854
Liczba stron: 352
Tłumacz: Wanda Gojawiczyńska-Nadzinowa

Obok ilustracja do cz. 1 powieści; wklejam, ponieważ okładka mojego wydania jest typowo biblioteczna.

Jak na Dickensa, to czytałam ją bardzo długo; miałam kilka zastojów. Nie wiem czy to wina książki, czy akurat mojego zapracowania. W każdym razie fabuła nie porywa. Rozczarowało mnie kilka elementów: wolne tempo, jednostronne spojrzenie na robotników, niektóre jednowymiarowe postaci. Autor skupił się na rodzinie Thomasa Gradgrind'a, a także na Stefanie Blackpool'u. Do tego dorzucił kilka innych żywych osobników w rodzaju hipokryty Bounderby'ego oraz wrednej pani Sparsit. Powieść dzieli się na 3 części: najpierw pokazuje styl wychowania dzieci Thomasa (ordnung muss sein itd.), potem one wchodzą w dorosłe życie, wkracza prostolinijny Stefan, aż wszystko bierze w łeb. Miałam wrażenie, że Dickens trochę nie wiedział, gdzie ma położyć ciężar całej historii: czy na tych socjalistycznych dyrdymałach, którymi książka zalatuje, czy na potępieniu zimnego wychowu, czy jeszcze na czymś... To mnie nieco irytowało. 

Generalnie warstwę fabrykanci - robotnicy w ogóle bym sobie odpuściła, wyszło to bardzo niewiarygodnie (tu bym poleciła Germinal Zoli czy Północ Południe Gaskell). Bogaci to mendy nie z tej ziemi, a robotnicy to prostolinijne anioły, które w chwili natchnienia zaczynają mówić językiem osoby podejrzanie dobrze wykształconej. Z drugiej strony przy Ciężkich czasach trzymała mnie relacja ojciec - córka, a dokładnie Thomas - Luiza. Zwłaszcza kobieta była interesująca, jej sposób prowadzenia rozmowy i introwertyczna osobowość. Jest bardzo nietypowa jak na tego pisarza! Z tego też powodu starałam się moją ocenę wyważyć, pamiętając o jej dobrych i złych stronach. Dickens jak zawsze łatwo "rodzi" swoich bohaterów, kilka machnięć i już, są, istnieją, choć czasem, faktycznie, trochę mu się pędzel omsknie i za dużo farby nałoży (Bounderby), jednak łatwość z jaką przychodzi mu ożywianie przeróżnych charakterów jest tradycyjnie godna podziwu. Z drugiej strony pokazał swoją słabość - pisanie o problemach społecznych w mojej opinii nie jest jego mocną stroną.

Ocena: 3,5/6

źródło zdjęcia: klik

20 stycznia 2013

#21 A guilty pleasure book

Jossie Lloyd, Emlyn Rees - Chodźmy razem (cz.1), Znowu razem (cz.2)

Zostawiłam oryginalną nazwę 'guilty pleasure', ponieważ uważam, że nie ma dobrego tłumaczenia polskiego. Nie chodzi tu w sumie o wstyd, tylko bardziej o to, że znamy (zazwyczaj dość niską albo przynajmniej mało ambitną) wartość książki/filmu/muzyki itd., ale i tak nie przeszkadza nam to tego lubić. W każdym razie ja tak to widzę. Przeczytania tych książek się nie wstydzę przecież. To wręcz u mnie rzadkie, żeby jakieś czytadło sprawiło mi przyjemność. Wiecie, to w sumie przeciętne chick-lity, całkiem słodkie, z dreszczykiem niepewności, kilkoma pikantnymi scenami. No, takie nothing special. A jednak jakoś mi podeszły i dobrze się na nich bawiłam :) Co więcej sequel bardziej mi się podobał niż pierwsza część!

17 stycznia 2013

Rok z... + wyzwanie

Naszukałam się moich patronów 2013 roku. W końcu zdecydowałam się na tych, którzy nie obchodzą rocznicy urodzin z jednym lub dwoma zerami na końcu. Rok temu jakoś tak łatwo z tym poszło, ale teraz wybór był zdecydowanie mniej oczywisty. Chcę po prostu lepiej poznać tych, których książki mam w planach od dawna i w końcu jest okazja.
Zagranica: padło na jednego z moich ulubionych autorów. W tym roku obchodzi 185 rocznicę urodzin.
Polska: kobieta! Zmarła w 2004r., skończyłaby w tym roku 75 lat.

Lew Tołstoj (ur. 9 września 1828r.)
&
Dorota Terakowska (ur. 30 sierpnia 1938r.)

Postanowiłam 
przeczytać 

Tołstoj:
Zmartwychwstanie
Śmierć Iwana Iljicza

Terakowska:
Córka czarownic
Samotność bogów

źródła zdjęć: 1 i 2  

***
Postanowiłam w tym roku podjąć się czegoś nowego, w ogóle staram się jak mogę patrzeć pozytywnie na ten rok i dlatego nakręcam się na książki, bo nie chcę czytać tak rzadko jak pod koniec 2012! Zasady są na blogu ejotka, czyli http://czytelnicza-dusza.blogspot.com.Hasłem stycznia jest IMIĘ. Ja już czytam pasującą książkę, ale mam zastój (zg na Martina, jakżeby inaczej), więc nie wiem czy zdążę z recenzją do końca stycznia. Wyzwanie trwa do 31 grudnia 2013; chciałabym, żeby było ono okazją do wyciągania książek z własnych półek.

14 stycznia 2013

Wyniki

Książkę Czarny obelisk dostaną Filety z Izydora za kandydaturę Orwella! Co prawda, ostatecznie nie zdecydowałam się na niego, jednak Iza była chyba najbliżej, bo długo się zastanawiałam nad tym pisarzem :)
Dziękuję wszystkim za udział i za poświęcony czas, a Izę poproszę o adres (mam nadzieję, że ta książka też Cię ucieszy, jak nie, daj znać, pomyślimy).

Moich bohaterów tego roku podam niedługo.

12 stycznia 2013

#20 Książka, którą poleciłbyś ignorantowi

Gustaw Herling-Grudziński - Inny świat: Zapiski sowieckie

W wyzwaniu hasło nr 20 pozostawia wybór rekomendacji dla rasisty, ignoranta lub osoby o wąskich horyzontach myślowych. W sumie te osoby mają wiele ze sobą wspólnego, postanowiłam jednak postawić na tą drugą (z kolei prowincjonalna nauczycielka na closed-minded person).
Myślę, że Inny świat to odpowiednia książka dla każdego wielbiciela (że tak to ujmę) Związku Radzieckiego, fascynata systemu komunistycznego/socjalistycznego, osób piejących o konieczności instytucjonalnego wprowadzania sprawiedliwości społecznej i innych osobników, uważających, że człowiek może dostosować się do wyznaczonych ram od-do i nagle całe społeczeństwo padnie sobie w ramiona przy śpiewie zastępów anielskich. Ta lektura zrobiła na mnie ogromne wrażenie w liceum, pozostawiła niezatarty ślad w głowie. Sporo fragmentów sobie z niej wynotowałam. A zakończenie to mistrzostwo świata.

7 stycznia 2013

Joseph Gangemi - Pani mego serca

Wydawnictwo: REBIS, 2004
Pierwsze wydanie: Inamorata, 2004
Stron: 298
Tłumacz: Anna Bernaczyk

Jedyna książka w listopadzie, sami widzicie, nie mam za bardzo o czym pisać. W dwóch słowach: udany debiut.
- Ale przecież jesteśmy przyjaciółmi.
- Doprawdy? - spytałem, jakbym nigdy wcześniej o tym ne pomyślał. Odczułem dreszcz podniecenia na widok skrzywionej miny mojej gospodyni. Wstyd się przyznać, ale jeszcze mi nie było. - Cóż, to wszystko zmienia, prawda? Przyjaciółmi? - Wymówiłem to słowo, jakby pochodziło z obcego języka i jakbym pierwszy raz go próbował. Posmakowałem i trąciło spalenizną - niewątpliwie byłem sadystą amatorem. (s.138)
Motywy w sumie ograne: seanse spirytystyczne, USA lat 20., młody człowiek zauroczony jednym z mediów, Miną. Sęk w tym, że jego zadaniem jest udowodnić, iż kobieta oszukuje. Gangemi w sumie ładnie połączył te pomysły w zgrabną całość. Postaci są interesujące i niejednowymiarowe, dialogi chce się czytać, akcja nie stoi w miejscu. Do tego autor wyjątkowo gruntowanie zbadał wcześniej epokę wziętą na warsztat i tak tym ładnie zagrał, że czytelnik nawet nie chwilę nie wątpi w całość. A to jakiś nielegalny klub (prohibicja), a to popularny wtedy specyfik przy okazji wizyty w aptece, cytaty z gazet, obskurne hoteliki, stroje i urządzenie wnętrz. Naprawdę dobra robota, choć czasem wydawało mi się, że ciut na siłę wrzucane są te wstawki, aby "zapunktować" u czytającego. No, ale to moje wrażenie.
Czułem, jak wzbiera we mnie gniew, ale kompletny brak sprytu, jaki wykazywała Mina, czynił mnie bezsilnym jak przewróconego żuka. (s.140)
Nie ma się za bardzo do czego przyczepić, prócz tego, że to książka na raz, ot, taka odskocznia. 

Ocena: 4/6

1 stycznia 2013

Podsumowanie 2012 roku

Zawsze cieszę się na podsumowujące posty i chętnie czytam je u innych. Tym razem jednak radość psuje mi fakt, że to był kiepski czytelniczo rok, dobrze więc, że już się kończy. Po pierwsze nie postawiłam żadnej szóstki! Po prostu klęska, cały czas wyczekiwałam książki, przed którą padnę, zachwycę się na 100%, wypiszę sobie jej tytuł złotymi zgłoskami w pamięci, a tu nic. Każdy kolejny miesiąc mnie pod tym względem zawodził. Po drugie w tym roku moje życie zawodowe nabrało niesamowitego tempa i z tego powodu od jesieni czytam mało, powoli i jakoś bez entuzjazmu. Ciągle oswajam się z nową sytuacją. Po trzecie w październiku miałam kryzy przez duże K. Przez tydzień nie mogłam czytać nic innego poza... romansami. Odrzucało mnie na samą myśl o czytaniu swoich książek, trawiłam jedynie e-booki na komórce, czytane w szatańskim tempie, najczęściej w autobusie lub przed snem (niezbyt dokładnie czytałam, fakt). Aż mi się wierzyć nie chciało co ja wtedy pochłaniałam, po prostu dramat jakiś. Bałam się, że już nigdy innej książki nie wezmę do ręki... Okazało się jednak, że po tygodniowym detoksie składającym się z najgorszych gatunkowo romansów (no, z wyjątkami!) wróciłam do świata żywych czytelników. Obym już czegoś takiego nie przeżyła.

Ogólnie
W 2012r. przeczytałam 69 książek, czyli o ponad 20 mniej niż zazwyczaj. Napisałam 39 recenzji (mało), 7 tytułów nie skończyłam, 5 książek sobie powtórzyłam (jak rok temu). Z zakładki "plany" wykreśliłam 5 pozycji (progres)! Wciągnęłam 18 książek własnych (o 12 za mało!). To był czas klasyki, George'a Martina i pierwszego od lat komiksu. Poznałam Roberta Graves'a, Tochmana, a Philip K. Dick zrehabilitował się w moich oczach. Nowością był "rok z..." ale o tym za chwilę. Cyklu "30 tygodni z książkami" jeszcze nie udało mi się skończyć. Za to projekt "Porozmawiajmy o książkach" umarł śmiercią naturalną.

Najlepszych książek roku brak, więc będą tylko wyróżnienia. Tym razem nawet nie muszę wybierać tych z oceną 5,5, bo i tych było jak na lekarstwo:
# Robert Graves - Król Jezus (jedyna 5 tutaj, chyba zasługuje na więcej): za język, interesujące spojrzenie na historię i za to, że ta powieść ciągle we mnie siedzi i z podziwem o niej myślę
# Charles Dickens - David Copperfield: za plejadę niezapomnianych postaci, humor i wartką akcję
# Dan Simmons - Hyperion: za przywrócenie mi radości czytania, kiedy tego najbardziej potrzebowałam
# John Pomfret - Lekcje chińskiego: za spojrzenie na nowoczesne Chiny

Książki najgorsze (1,5)
Jacek Pałkiewicz - Syberia: Wyprawa na biegun zimna: za narcyzm i brak talentu do pisania

Rok z...
Wybrałam Dickensa i Kraszewskiego. Pomysł był fajny i nastawiam się na drugą edycję. Wyraźnego zwycięzcy nie ma, choć uważam, że Dickens miał małą przewagę. Niemniej jednak cieszę się, że lepiej poznałam obu tych pisarzy. Następnym razem wybiorę tylko trochę mniej tytułów. Zaplanowałam sobie ich 10, teraz czytam 7 i chyba na nim skończę, muszę odpocząć od tych autorów. Optymalnie byłoby chyba po 3 tytuły na łebka.

Realizacja planów sprzed roku
Udała się tylko w 1/3 - czytam dalej klasykę. Jednak za rzadko sięgam po własne książki i schowek raczej puchnie niż się kurczy. Liczba tytułów w planach: 234 (tylko 18 mniej).

Plany 2013
Jakoś wpisać książki w codzienne życie, bo bez nich mi dziko.

Mój dzień w książkach :)
Zaczęłam dzień Przynętą.
W drodze do pracy zobaczyłam Żeglarza na koniu
i przeszłam obok Bramy do gwiazd,
aby uniknąć Jokera,
ale oczywiście zatrzymałam się przy Klubie Pickwicka.
W biurze szef powiedział: Ostatnie życzenie,
i zlecił mi zbadanie Tajemniczej wyspy.
W czasie obiadu z Hrabią Monte Christo
zauważyłam Zająca z Patagonii
pod Czarną księgą.
Potem wróciłam do swojego biurka, bo Schodów się nie pali.
Następnie w drodze do domu, kupiłam Miecz Liktora,
ponieważ mam Salamandrę.
Przygotowując się do snu wzięłam Valis
i uczyłam się Lekcji chińskiego,
zanim powiedziałam "Dobranoc" Faraonowi.

Jakże lubię tę zabawę!

Konkurs
Z osób, które w komentarzu zaproponują mi kolejnych bohaterów do cyklu "Rok z..." wybiorę nowego właściciela poniższej książki. Przesyłka na mój koszt. Zasady: jeden pisarz polski i/lub jeden zagraniczny. Muszą być martwi i w 2013 muszą obchodzić okrągłą (ale np. 125ta też się liczy) rocznicę urodzin. Można podać ich książki warte przeczytania (max. 3 na pisarza), ale nie trzeba. Książkę Czarny obelisk dostanie ta osoba, której typy mnie najbardziej zaciekawią. Mam nadzieję, że komuś się będzie chciało trochę poszukać.


EDIT: Uwaga!!! Jestem zmuszona zmienić książkę do zdobycia. Zapomniałam, że Malowany welon wystawiłam na fincie, i nagle, po kilku miesiącach, został pobrany. Mea culpa, wybaczcie :(