tag:blogger.com,1999:blog-73998433482098886302024-03-13T17:26:08.209+01:00Mikropoliskornwaliahttp://www.blogger.com/profile/08499819925387438700noreply@blogger.comBlogger282125tag:blogger.com,1999:blog-7399843348209888630.post-73937059248104516722020-04-13T19:02:00.000+02:002020-04-13T19:02:10.579+02:00Ursula K. Le Guin - Najdalszy brzeg<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-LR1xabwSvHk/XpSFEOhKHGI/AAAAAAAAC88/psNwxsI3A2o6EMdugho1ca4TRGQK1zNKACLcBGAsYHQ/s1600/i-ziemiomorze.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="770" data-original-width="500" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-LR1xabwSvHk/XpSFEOhKHGI/AAAAAAAAC88/psNwxsI3A2o6EMdugho1ca4TRGQK1zNKACLcBGAsYHQ/s320/i-ziemiomorze.jpg" width="207" /></a></div>
<b>Wydawnictwo:</b> Prószyński i S-ka, 2013<br />
<b>Pierwsze wydanie:</b> <i>The Farthest Shore</i>, 1972<br />
<b>Stron:</b> 264<br />
<b>Tłumaczka:</b> Paulina Braiter<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Pod koniec zeszłego roku zaczęłam powtarzać dwie pierwsze części <i>Ziemiomorza</i>, korzystając z tego, że kilka lat temu dostałam taki tom jak na zdjęciu w prezencie. I tak <i>Czarnoksiężnik z Archipelagu</i> po raz drugi mnie zachwycił, <i>Grobowce Atuanu</i> przypominały mi ważne szczegóły, a potem przyszedł czas na nową dla mnie część- trzecią, <i>Najdalszy brzeg</i>.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #274e13;">Kiedy stanie przed tobą wielki wybór, Arrenie, spróbuj mądrze podjąć decyzję. Gdy ja byłem młody, musiałem wybrać pomiędzy trwaniem a działaniem i zachłannie rzuciłem się na przygodę niczym pstrąg skaczący za muchą. Jednakże każdy czyn, każda załatwiona sprawa wiążą cię z sobą i ze swymi konsekwencjami,zmusza do dalszego działania. (s. 290) </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Przyjemnie było stwierdzić, że moja ukochana autorka nadal trzyma poziom, ponieważ ta krótka powieść to kolejna perełka spod jej pióra. Subtelne i przemyślane, skromne acz eleganckie cacuszko. Najdalszy brzeg był dla mnie podwójnie ciekawy, ponieważ właściwie dotyczy tematu poruszanego w <i>Dziewczynie z pomarańczami</i> Gaarder'a, książce czytanej przeze mnie chwilę wcześniej. Opowieść ta łączy postać Geda, który teraz jest już Arcymagiem, jednak centralną postacią jest tu Arren i to jego czami oglądamy świat i w jego myśli się zagłębiamy. <b>Arren to książę, ale jest na szczęście dobrze wychowany, rozsądny i uczynny. Nie, nie jest bez skazy. Na wyspach Ziemiomorza dzieje się coś złego, coś, co sprawia, że magia zanika, ludzie wyrzekają się swoich umiejętności magicznych, a słowa tracą moc. Dwóch podróżników wybiera się więc na kraniec świata, aby poznać odpowiedź na to, co się dzieje.</b> </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #274e13;">I tak Arren bez namysłu uczynił pierwszy krok poza granicę dzieciństwa - zapalczywie, nie oglądając się za siebie, nie skrywając niczego. (s. 268 mojego zbiorczego wydania) </span></div>
</blockquote>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jak to u Le Guin - koncepcja to niemal prosta opowiastka dla najmłodszych, a w rzeczywistości filozoficzny traktat mierzący się z podstawowymi pytaniami. Tym razem jest to pytanie dotyczące śmierci, a może raczej tańca życia <u>i</u> śmierci. W każdym razie uważam, że obie książki, i <i>Najdalszy brzeg</i>, i <i>Dziewczyna z pomarańczami</i>, udanie mierzą się z tym zadaniem i są świetnym materiałem do własnych przemyśleń. To wielka przyjemność móc tak powiedzieć o książce fantasy. Tak marzyłam, aby Le Guin otrzymała Literacką Nagrodę Nobla, jakiż przełom byłby to dla światowej literatury! Szkoda, że nie zdążyła...</div>
<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #274e13;">Odrzucić przeszłość to rezygnować z przyszłości. Człowiek nie tworzy swego losu. Akceptuje go bądź odtrąca. Jeśli jarzębina zbyt płytko zapuści korzenie, nie wyda owoców. (s. 285)</span></div>
</blockquote>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jak zawsze u tej pisarki zachwyca mnie język, prostota historii, która tak łatwo kradnie serce czytelnika, przekraczanie granic fantasy oraz niezwykła umiejętność wyrażania prosto skomplikowanych myśli. Myślę, że jest szansa, abym skończyła ten cykl w tym roku.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #274e13;">Zrozum, Arrenie, żaden czyn nie jest aktem samym w sobie, jak sądzą naiwni młodzieńcy. Kiedy podnosisz kamień i rzucasz nim,trafiając lub chybiając celu, nie jest to konic całej historii. Gdy podnosisz kamień, ziemia staje się lżejsza, a twoja dłoń cięższa. Kiedy nim ciskasz, gwiazdy reaguję w swym biegu. W miejscu upadku zmienia odmienia się wszechświat. Na równowagę całości składają się pojedyncze zdarzenia. Wiatry i morza, moce wód, ziemi i światła,rośliny i zwierzęta działają w obrębie Wielkiej Równowagi i to, co czynią, jest słuszne i potrzebne. Od huraganów i śpiewów wielorybów po upadek suchego liścia i lot komara - wszystko stanowi element całości. My jednak, dysponując władzą nad światem i nad sobą nawzajem, musimy uczyć się tego, co liść, wieloryb i wiatr wiedzą z natury. Musimy zachować równowagę. Ponieważ mamy rozum, nie wolno nam ulegać ignorancji. Dokonując wyboru, powinniśmy pamiętać o ciążącej na nas odpowiedzialności. (s. 315)</span></div>
</blockquote>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Ocena:</b> 6/6</div>
kornwaliahttp://www.blogger.com/profile/08499819925387438700noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7399843348209888630.post-7875500860425932022020-04-01T10:57:00.000+02:002020-04-01T10:57:31.635+02:00Tylko cytat #11<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-RcrN1V2qjhA/XoRVaRfsgeI/AAAAAAAAC8U/AdkGXX5LgHAb-qqqlGSIr4xLXQJqLnWsACLcBGAsYHQ/s1600/352x500.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="350" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-RcrN1V2qjhA/XoRVaRfsgeI/AAAAAAAAC8U/AdkGXX5LgHAb-qqqlGSIr4xLXQJqLnWsACLcBGAsYHQ/s320/352x500.jpg" width="224" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i>Jednocześnie trzeba było przyznać - choć niechętnie - że nie był już takim matołkiem jak niegdyś. Z drugiej strony poziom, z jakiego startował, dawał olbrzymie możliwości.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Nie był nazbyt długo mężem, lecz po ślubie mężczyzna wykształca w
mózgu dodatkowe zmysły i jeden z nich właśnie go ostrzegał, że wdepnął w
kłopoty, i to głęboko.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Joanna postukiwała rytmicznie stopą o
podłogę. Ramiona miała wciąż złożone przed sobą. I uśmiechała się
leciutko. Takiego uśmiechu uczą się kobiety po ślubie i oznacza on: „O
tak. Wdepnąłeś głęboko w kłopoty, ale pozwolę ci zanurzyć się w nich
jeszcze głębiej”.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Gulasz smakował po prostu jak gulasz, a nie na przykład (i to przykład kompletnie i całkowicie przypadkowy) gulasz z biednej dziewczyny, która terminowała tu przed nią. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>- Życie nie dzieje się tak, jak powinno. Staje się to, co się staje, i to, co my robimy.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>- A nie mogłaby pani mu pomóc za pomocą magii?</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>- Robię to. Dbam, by nie cierpiał fizycznie - odparła panna Libella.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>- Ale to tylko zioła.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>- Na tym polega magia. Umieć poznać, że coś jest magiczne, o czym inni ludzie nie wiedzą</i>. </div>
<br />
[tłum. Piotr W. Cholewa, wyd. Prószyński i S-ka] kornwaliahttp://www.blogger.com/profile/08499819925387438700noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7399843348209888630.post-54407344518723665792020-03-24T16:05:00.001+01:002020-03-24T16:05:18.199+01:00Jostein Gaarder - Dziewczyna z pomarańczami<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-CXAUIj2z1gE/XnnpzdgVaQI/AAAAAAAAC7g/YgJo7eF4bqkzXaA97gvfuSNUpJ_U1lbiwCLcBGAsYHQ/s1600/1543202683---w-1200.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="620" data-original-width="420" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-CXAUIj2z1gE/XnnpzdgVaQI/AAAAAAAAC7g/YgJo7eF4bqkzXaA97gvfuSNUpJ_U1lbiwCLcBGAsYHQ/s320/1543202683---w-1200.jpg" width="216" /></a></div>
<b>Wydawnictwo:</b> Jacek Santorski & Co, 2007<br />
<b>Pierwsze wydanie: </b><i>Appelsinpiken</i>, 2003<br />
<b>Stron:</b> 142<br />
<b>Tłumaczka:</b> Iwona Zimnicka<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Bardzo lubię Gaardera. Poznałam go w późnej podstawówce, czytając <i>Świat Zofii</i>, książkę, która wprowadziła mnie do filozofii, pokazała zachwyt nią, zachwyt światem myśli. Jestem mu za to wdzięczna. Swój egzemplarz mam do dzisiaj, kiedyś, mam nadzieję, przeczyta go moja córka :) Miło mi stwierdzić, że Gaarder to nie jest pisarz jednej książki, ponieważ <i>Dziewczyna z pomarańczami</i>, to też wapniała pozycja i do tego podszyta nutą filozoficzno - egzystencjalną.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Bohaterem, co może zaskoczyć, jest chłopiec, 15-letni Georg, który niespodziewanie dostaje list napisany do niego przez jego zmarłego wiele lat wcześniej ojca. To list pisany przed śmiercią, którego intencją było dogonić syna w przyszłości i zadać mu fundamentalne pytanie. </b>Ale jakie konkretnie, nie odkryję przed Wami, ponieważ sporo frajdy jest w odkrywaniu tego podczas lektury. Autor listu dąży to tego, opowiadając historię tytułowej dziewczyny z pomarańczami. Dojście do puenty jak i zrozumienie przekazu tej opowieści w powieści dało mi też wiele wzruszeń. </div>
<div style="text-align: justify;">
<blockquote class="tr_bq">
<br />
<span style="color: #274e13;">Nie próbuj mi wmawiać, że natura nie jest cudem. Nie opowiadaj mi, że świat nie jet baśnią. Ktoś, kto jeszcze tego nie zrozumiał, być może pojmie to dopiero wtedy, gdy baśń zacznie się kończyć. Wówczas człowiek ma ostatnią szansę na zerwanie klapek z oczu, ostatnią okazję na to, by przetrzeć oczy ze zdumienia, ostatnią możliwość, by ulec temu cudowi, z którym trzeba się pożegnać i który trzeba opuścić. (s. 109)</span></blockquote>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Książka ta może skłonić do wielu refleksji, smutnych i nie, według osobistych przemyśleń. Spora jej część dotyczy spraw fundamentalnych, takich jak godzenie się ze śmiercią. Doskonale wpisuje pewne egzystencjalne rozważania w przystępnej formie, która nie jest suchym, akademickim zapisem, tylko odnosi się do naszych indywidualnych przeżyć. Przychodzi moment, gdy czytelnik mimowolnie sam sobie zadaje to samo pytanie, jednak odpowiedź na nie może zająć wiele czasu, jak nie całe życie. Warto podkreślić, że lekki ton tej powieści ani nie narzuca tak zwanej "odpowiedzi prawidłowej", ani nie sprawia, ze odpowiedź jest oczywista dla głównego bohatera, co jest szczególnie godne docenienia, ponieważ <i>Dziewczyna z pomarańczami</i> jest często zaliczana do literatury młodzieżowej. Tak samo odpowiedź każdego czytelnika może nie nasuwać się od razu, a wymagać czasu i autorefleksji.</div>
<br />
<b>Ocena:</b> 5,5/6kornwaliahttp://www.blogger.com/profile/08499819925387438700noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7399843348209888630.post-42672896943372593512020-03-17T20:51:00.001+01:002020-03-17T20:51:34.437+01:00Kate Fox - Przejrzeć Anglików. Ukryte zasady angielskiego zachowania<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-zR7lyf7yIgs/XnElMujElRI/AAAAAAAAC7E/lguyYrJ_wrAlGfo5WGh247EsG78k1BNxQCLcBGAsYHQ/s1600/56bae88e0a2a5.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="410" data-original-width="268" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-zR7lyf7yIgs/XnElMujElRI/AAAAAAAAC7E/lguyYrJ_wrAlGfo5WGh247EsG78k1BNxQCLcBGAsYHQ/s320/56bae88e0a2a5.jpg" width="209" /></a></div>
<b>Wydawnictwo:</b> Muza, 2007<br />
<b>Pierwsze wydanie:</b> <i>Watching the English. The Hidden Rules of English Behaviour</i>, 2004<br />
<b>Stron:</b> 617<br />
<b>Tłumaczka:</b> Agnieszka Andrzejewska<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Sporo lat przeczekała ta książka w moim schowku. W końcu się doczekała. Trochę szkoda, że tak długo czekała, bo jednak rok wydania a czasy współczesne to naprawdę przepaść. Nie twierdzę, że się bardzo zestarzała, ale wydaje mi się, że obecnie autorka dodałaby sporo rozdziałów/podrozdziałów, który by ciekawie uzupełniły ten tom.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Warto pamiętać, że <i>Przejrzeć Anglików</i> skupia się właśnie na tym narodzie, nie na Brytyjczykach, nie na Szkotach, Walijczykach czy Irlandczykach. <b>Kolejne rozdziały bardzo szczegółowo wgłębiają się w zachowanie Anglików w różnych sytuacjach takich jak praca czy szeroko rozumiana rozrywka, omawia ważne dziedziny życia np. jedzenie lub seks. </b>Nie jest to akademicka lektura, zdecydowanie wpada do worka tej popularnonaukowej, ale nadal jest dość oryginalna, bowiem Kate Fox... jest zwyczajnie przezabawna! Zapewniam Was, że pisze ona o swoich rodakach nie tylko w sposób obiektywny, ale przede wszystkim w sposób przesiąknięty angielskim humorem i ironią (nierzadko jest też autoironiczna). Poczucie humoru Anglików jest zresztą dogłębnie omówione w tej książce i co rusz pojawia się ten wątek w poszczególnych rozdziałach jako jedna z podstawowych cech typowego Anglika.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #274e13;">Rodzaj ludzki jest uzależniony od tworzenia zasad. Każda bez wyjątku czynność ludzka (w tym naturalne funkcje biologiczne, takie jak jedzenie czy seks) obwarowana jest skomplikowanymi zestawami zasad i regulaminami, które dyktują szczegółowo, kiedy, gdzie, z kim i w jaki sposób dana czynność może być wykonana. Zwierzęta te rzeczy po prostu robią; ludzie wyczyniają z nimi ceregiele i nazywają je <i>cywilizacją</i>. (s. 22-23)</span></div>
</blockquote>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Chyba nie będzie jakimś spoilerem, gdy napiszę, że przeciętny Anglik to osobnik zabawny (w dość specyficzny sposób), pełen ironii, ułomny pod względem towarzyskim, zachowujący rezerwę, lubiący narzekać i mający bzika na punkcie fair play. To tak z grubsza. Prawda ta objawia się w niemal każdym rozdziale. Do tego zestawu trzeba dodać jeszcze kilka innych cech, ale o nich dowiecie się już z samej książki, którą niniejszym polecam. Niech Was nie zniechęci ta fatalna okładka.</div>
<br />
<b>Ocena:</b> 5/6kornwaliahttp://www.blogger.com/profile/08499819925387438700noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7399843348209888630.post-50484137301231970302020-02-16T19:48:00.000+01:002020-02-16T19:48:11.470+01:00Stephen Baxter - Proxima, Ultima<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-gGP1bjFPwwU/XkmFQnicFVI/AAAAAAAAC6Y/3uMcXPAKV4sakIWKEnFptOWwYVcR0uOrQCLcBGAsYHQ/s1600/Panorama.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1159" data-original-width="1600" height="231" src="https://1.bp.blogspot.com/-gGP1bjFPwwU/XkmFQnicFVI/AAAAAAAAC6Y/3uMcXPAKV4sakIWKEnFptOWwYVcR0uOrQCLcBGAsYHQ/s320/Panorama.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<br />
<b>Wydawnictwo:</b><span class="attributeDetailsValue"><b> </b>Zysk i S-ka, 2018 i 2019</span><br />
<span class="attributeDetailsValue"><b>Pierwsze wydanie:</b> 2013 i 2014 </span><br />
<span class="attributeDetailsValue"><b>Stron:</b> 560+612</span><br />
<span class="attributeDetailsValue"><b>Tłumacz:</b> </span><span class="attributeDetailsValue"><span class="attributeDetailsValue">Dariusz </span></span><span class="attributeDetailsValue"><span class="attributeDetailsValue">Kopociński </span></span><br />
<span class="attributeDetailsValue"><span class="attributeDetailsValue"><br /></span></span>
<div style="text-align: justify;">
<span class="attributeDetailsValue"><span class="attributeDetailsValue">Część pierwszą przeczytałam w maju zeszłego roku w ramach DKK, a część drugą tydzień temu. Dość przypadkowo znalazłam ją w bibliotece, a że <i>Proximę </i>dobrze wspominałam, to wzięłam. </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span class="attributeDetailsValue"><span class="attributeDetailsValue"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span class="attributeDetailsValue"><span class="attributeDetailsValue">Z Braxtonem nie miałam wcześniej przyjemności, ale to uznany brytyjski pisarz SF (pisał też razem z Clarke'm czy Pratchett'em). Jego proza to dobra robota, przede wszystkim bardzo plastyczna, w obu częściach ujęło mnie to, że tak łatwo wyobrazić sobie jego światy, a stwarza je z wielką łatwością, wręcz brawurowo. I tak <b>początek tego cyklu to planeta, na którą ludzkość wysyła dużą grupę pionierów i jest to bilet w jedną stronę</b>. Wiadomo, że da się tam żyć, ale radzić muszą sobie sami, co więcej, wielu z nich wcale nie zgłosiło się na ochotnika, po prostu postawiono ich przed faktem dokonanym. Ta część skupia się bardzo na poznawaniu nowego środowiska, psychologii grupy, radzenia sobie w zupełnie nowym środowisku i siłą rzeczy sama opowieść bardzo wciąga. Czasami akcja wraca na Ziemię lub np. na Merkurego, pojawia się istotny wątek sztucznej inteligencji, wyłomów w czasie. Z kolei <b>kontynuacja cyklu to już dalsze losy naszych bohaterów (kilku postaci z poprzedniej części) bezpośrednio po zakończeniu <i>Proximy </i>(mocny cliffhanger!)</b>. Nie chciałabym tutaj za bardzo wchodzić w szczegóły fabularne, ale <i>Ultima </i>to zdecydowanie jazda bez trzymanki jeśli chodzi o wyobraźnię autora. Oś fabuły skupia się już głównie na alternatywnych wszechświatach, nielinearności czasu, a także inżynierach tych wszystkich zmian. Bardzo mi się spodobało, że można przeczytać część drugą po kilku dobrych miesiącach i nie trzeba się co chwila posiłkować jakimś streszczeniem fabuły <i>Proximy </i>z Wikipedii, bo Baxter bardzo zgrabnie wplata wszystkie istotne informacje w kluczowych momentach książki, w których czytelnik ich akurat potrzebuje. Taka niby drobna rzecz, a przecież dla pisarzy niełatwa.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span class="attributeDetailsValue"><span class="attributeDetailsValue"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span class="attributeDetailsValue"><span class="attributeDetailsValue">Jest to bardzo solidne science-fiction, nie wiem czy tak naprawdę zaliczyłabym je do hard SF, aczkolwiek to także coś innego niż space opera. Cykl rozrywkowy, ale na pewno nie płytki czy płaski. Z drugiej strony nie stawia wielkich pytań, nie skłania do osobistych refleksji. I to jest mój jedyny zarzut, który dla innych może być niezrozumiały. Za to duży plus za sztuczną inteligencję - Earthsine'a i ColU! Świetne, ciekawe postacie.</span></span></div>
<span class="attributeDetailsValue"><span class="attributeDetailsValue"><br /></span></span>
<span class="attributeDetailsValue"><span class="attributeDetailsValue">Ocena: 4,5 i 5/6 </span></span>kornwaliahttp://www.blogger.com/profile/08499819925387438700noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-7399843348209888630.post-71962894415882326342020-01-30T16:20:00.000+01:002020-02-05T15:40:52.674+01:00Podsumowanie 2019 roku<div style="text-align: justify;">
Witajcie po... roku :) Haha, no ale podsumowanko musi być, nie ma bata, przecież nadal potrafię czytać, choć czytam kilka razy mniej niż kiedyś.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W 2019r. przeczytałam 23 książki. Bez szału, ale nie najgorzej. Od listopada mam trochę więcej czasu i jakoś to idzie nawet. W tym 11 kryminałów, jedna pozycja klasyczna (<i>Pustelnia parmeńska</i>), dwie powtórki, coś z SF, coś z literatury faktu, a nawet dzieło naszej najnowszej noblistki (<i>Bieguni</i>, skończyłam czytać w dniu ogłoszenia nagrody!). Jedna szóstka, więc jest co świętować!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W kategorii <i>planuję przeczytać</i> 218 (bez zmian)</div>
<div style="text-align: justify;">
W kategorii <i>biblioteczka </i>95 (bez zmian zg na prezenty)</div>
<div style="text-align: justify;">
Dostałam chyba 3 książki (święta, biblionetkołaj i urodziny).</div>
<div style="text-align: justify;">
Kupiłam kilka książek, ale to takie specyficzne pozycje, więc czytam/czytałam je na bieżąco.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Mini-podium, bo tylko (lub aż) jedna szóstkowa ocena</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-OBLtcNg2VwQ/XjLso6lUFaI/AAAAAAAAC5s/6cm_FtE2XKY3oN5lsILMt8pNqR-iDjnhwCLcBGAsYHQ/s1600/kajzer-jpg.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="700" data-original-width="486" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-OBLtcNg2VwQ/XjLso6lUFaI/AAAAAAAAC5s/6cm_FtE2XKY3oN5lsILMt8pNqR-iDjnhwCLcBGAsYHQ/s320/kajzer-jpg.jpg" width="222" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b><span class="st">Abraham Kajzer - </span><span class="st"><i>Za drutami śmierci</i></span></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span class="st">Jest to dziennik więźnia obozu </span><span class="st"><span class="st"><span class="st">Gross-Rosen</span> w Górach Sowich. Natknęłam się na niego zupełnie przypadkowo, na wakacjach. Spędzaliśmy je właśnie w tamtym regionie - Góry Stołowe, Sowie, Kamienne, Wałbrzych, Książ i okolice. Jednym z naszych przystanków była wizyta w Podziemnym Mieście Osówka, w którym bardzo sensowny przewodnik wspominał m. in. o tej książce. Od razu po wyjściu kupiliśmy ją sobie w sklepiku z pamiątkami. Lektura, jak chyba wszystkie dotyczące tego tematu, wstrząsająca. Nie spodziewałam się oczywiście niczego innego, bo też przeczytałam już sporo literatury lagrowej (jak i łagrowej). Kajzer był przerzucany między obozami, których zadaniem było budowanie tajemniczego kompleksu Riese. Na początku trafia nawet do Auschwitz i ku mojemu szokowi uznał pobyt tam za nieporównanie lepszy w stosunku do tego, co przeżył w Górach Sowich... W każdym razie za cud można uznać jego przeżycie, a moja najwyższa ocena to nie tylko efekt niesamowitego wciągnięcia w jego opowieść, ale też wyraz uznania dla jego siły woli, dla chęci przeżycia, choć stracił rodzinę, zdrowie i przeżył niewyobrażalny rodzaj upodlenia jaki ludzie zaserwowali innym ludziom. Bardzo polecam, lektura stawia mocno do pionu, pozycja obowiązkowa dla zainteresowanych tą tematyką.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span class="st"><span class="st">Wyróżnień w 2019 roku brak, niestety. </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span class="st"><span class="st">Plany na 2020? Tylko i wyłącznie marzenie o czasie na książki, nieważne w jakiej liczbie, nieważne jak, moje życie przejdzie kolejną rewolucję i tak bardzo, bardzo chciałabym zachować moje małe poletko zainteresowania czytaniem. Tego proszę </span></span><span class="st"><span class="st">mi </span></span><span class="st"><span class="st">życzyć i tego życzę Wam, moi drodzy.</span> </span></div>
kornwaliahttp://www.blogger.com/profile/08499819925387438700noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-7399843348209888630.post-47102909624080488292019-01-25T21:28:00.001+01:002020-02-05T08:43:46.232+01:00Siba Shakib - Samira i Samir<a href="https://3.bp.blogspot.com/-JSa6K6Ox_WM/XEtogakZR0I/AAAAAAAAC2c/f2lLorLAlGsohevYVS09skGwtNdufvMmACLcBGAs/s1600/352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="329" data-original-width="200" height="320" src="https://3.bp.blogspot.com/-JSa6K6Ox_WM/XEtogakZR0I/AAAAAAAAC2c/f2lLorLAlGsohevYVS09skGwtNdufvMmACLcBGAs/s320/352x500.jpg" width="194" /></a><b>Wydawnictwo:</b> MUZA SA, 2005<br />
<b>Pierwsze wydanie:</b> 2003<br />
<b>Stron:</b> 278<br />
<b>Tłumacz:</b> Barbara Tarnas<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Irańsko-niemiecka pisarka, książka o Afganistanie. Ciekawe połączenie, bo czytając, ma się wrażenie, że akcja dzieje się może w połowie XX wieku, świat opisywany jest mocno zacofany i wszyscy żyją tak samo, jak ich przodkowie. A tu czasem przewija się samolot na niebie, wojny, Rosjanie, Amerykanie, świat współczesny. To pierwszy element wrażeń z czytania, a drugi to ciekawość skąd Shakib wzięła całe tło, ale też szczegóły codziennego życia, tradycje, sposób wysławiania się. Tego nie wiem. Pisarka zdaje mi się bardziej niemiecka niż irańska, z drugiej strony ma coś tak charakterystycznego dla pisarzy z Bliskiego Wschodu: operowanie poezją.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
To jest właśnie to, co najbardziej zapamiętałam z całej książki. Poetycki język. Czasem aż do przesady, ale nieraz łapiący za serce, przyznaję. Język ten w tak odmienny sposób opisuje rzeczywistość, że czytelnik od razu czuje się się jak na innej planecie. Tytuł mnie zmylił, ponieważ zakładałam, że to opowieść o nieszczęśliwej miłości Samiry i Samira w równie nieszczęśliwym kraju. Szybko jednak okazuje się, że<b> Samira i Samir to jedna i ta sama osoba: dziewczynka wychowana jako chłopiec, udająca go, zmuszona do ukrywania swojej prawdziwej tożsamości, tylko dlatego, że miała pecha nie być pierworodnym synem swojego ojca - Komendanta.</b> Wiele jest w tej powieści aspektów, które dla człowieka zachodu wydają się absurdalne i aż nierzeczywiste, ale tam bywa, że to jedyne życie jakie ktoś zna.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Lektura tej książki trochę mnie stresowała, bo co chwilę bałam się, że zaraz ktoś ją nakryje, złapie, odkryje cały sekret i wszystko się wyda, zgwałcą ją i brutalnie zabiją. Na szczęście, powieść ta nie obfituje w jakieś okrutne opisy jeżące włosy na głowie. Jest w niej za to dużo poezji, subtelnego języka, powtarzania całych zdań istotnych dla bohaterów, zaklęć, którymi się chronią, ich marzeń i nadziei. Samira jest interesującą postacią, łatwo ją sobie wyobrazić, jej wygląd, który uwodzi i mężczyzn, i kobiety, jej spryt, zwinność, jej jazda konna, tajemniczość. Dla mnie najciekawszym pomysłem było to, że autorka nie skupia się na tym, że Samira udaje chłopca, młodego mężczyznę. Samira się nim staje. Zachowuje się jak facet, chodzi jak on, siada, mówi, pluje jak inni. Co więcej, im jest starsza, z tym większymi problemami z własną tożsamością się boryka. Sama nie wie, kim jest. Ciągnie ją do bycia kobietą, zwłaszcza w obecności przyjaciela, ale bycie kobietą, to więzienie, wyrok od urodzenia, a ona już przyzwyczaiła się do swojej niezależności.</div>
<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #274e13;">Samira czesze swoje grube, czarne włosy, nakłada na biały <i>kamiz </i>kolorową, błyszczącą kamizelkę, mówi, matko, żyjemy w kraju, gdzie także mężczyźni nie są wolni. Gdyby byli wolni, nie potrzebowaliby odbierać wolności kobietom. Ten, kto jet wolny, nie musi nikomu innemu zabraniać być wolnym. (s. 233)</span></div>
</blockquote>
<div style="text-align: justify;">
Warto zwrócić uwagę na ten wewnętrzny konflikt. Do tego książka niejako przy okazji pokazuje absurd różnicowania mężczyzn i kobiet. Jakby to było naprawdę takie ważne, żeby one nie miały prawa czytać, uczyć się czy jeździć okrakiem na koniu. Zupełny absurd budować cały swój świat i wiarę na tak niedorzecznych przekonaniach.</div>
<br />
<b>Ocena:</b> 4,5/6kornwaliahttp://www.blogger.com/profile/08499819925387438700noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7399843348209888630.post-47999438220400392182018-12-26T21:37:00.000+01:002019-01-25T20:42:38.916+01:00Podsumowanie 2018 roku<div style="text-align: justify;">
Kilka dni temu stuknęło mi 9 lat, ale takie jednak oszukańcze, bo jednak co to za blog, na którym pojawia się w styczniu podsumowanie 2017 roku, w lipcu jakieś cytaty, a teraz w grudniu bezczelnie sobie walnę podsumowanie 2018 roku. I tu by się przydała taka emotka, co żółty łebek się śmieje i wali w podłogę łapką z tego śmiechu ;) Ale co tam, nie będę się spinać. Święta jeszcze są, jutro mam wolne. Nie chciało mi się pisać wcześniej, a nawet powiem więcej, mam wrażenie, że wyzbyłam się słów. Już nie wiem co pisać. Dwa, trzy zdania może bym jeszcze skleciła o przeczytanej książce, ale naprawdę nie wiem, jak kiedyś to robiłam, że cały post mi wychodził z pełnymi zdaniami, nierzadko podrzędnie złożonymi. No, może kiedyś, może...</div>
<div style="text-align: justify;">
Ale podsumowania lubię tak bardzo, że je chce mi się pisać choćby dla siebie. Ten rok zasłużył sobie na takie podsumowanie, bo był to rok nie dość, że szóstki, to więcej - dwóch szóstek!!! Takie rzeczy, to u mnie jednak zupełnie nowy trend. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ostatnie 12 miesięcy to 35 książek, czyli przyzwoicie, jak na mnie. Z tego aż 12 kryminałów z osiedlowej biblioteki, trzy reportaże i parę książek z literatury faktu. Stosunkowo mało SF, niestety tylko jedna pozycja z klasyki (skończyłam 3 część <i>W poszukiwaniu straconego czasu</i>). Za to poznałam sławnego Murakamiego.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W kategorii <i>planuję przeczytać</i> 218 (-4 książki).</div>
<div style="text-align: justify;">
W kategorii <i>biblioteczka </i>95 (-10!!! zeszłam poniżej setki!!!).</div>
<div style="text-align: justify;">
Dostałam pięć książek (1 bez okazji, 2 od biblionetkołaja, 2 na święta).<br />
Jedną książkę sobie kupiłam. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Czas na tradycyjne podium (obie szóstki):</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-myUdWYWhUvw/XCPbFfQTOSI/AAAAAAAAC10/mayPrOFTUkQ50MRFhTMNER9Dmw7_TEuNgCLcBGAs/s1600/kurier-z-warszawy-w-iext35242839.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="350" data-original-width="244" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-myUdWYWhUvw/XCPbFfQTOSI/AAAAAAAAC10/mayPrOFTUkQ50MRFhTMNER9Dmw7_TEuNgCLcBGAs/s320/kurier-z-warszawy-w-iext35242839.jpg" width="223" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
1.<span style="font-size: large;"><b> Jan Nowak-Jeziorański - <i>Kurier z Warszawy</i></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Mój plan czytelniczy od lat. I w końcu! Prawie cała wysłuchana, ostanie 100 stron już przeczytałam ze względu na problemy techniczne. Po prostu szybko poszłam do biblioteki i wypożyczyłam jakiś wiekowy egzemplarz nieczytany od lat. Wspaniała książka, wspaniały autor, wspaniała biografia. Czytanie tej pozycji dało mi cały wachlarz emocji, ale najbardziej zapamiętam uczucie strachu. Czytałam i nie mogłam wręcz uwierzyć w jego odwagę, że zdobył się czasem na łut szczęścia, a czasem na pomoc obcego człowieka, który mógł go wsypać, że nie cofnął się i ciągle improwizował. Nie wiem czy to wyjątkowo mężny charakter, czy młodość przez niego przemawiała, ale ja w opisywanych sytuacjach chyba bym zawału dostała. Uciekłabym jak tchórz. A on co chwila ryzykował życie, nie tylko swoje, po prostu zadanie, rozkaz były dla niego największą wartością, brał na poważnie takie słowa jak ojczyzna i dla niego pewnie nie było innej drogi. Niebywałe, ale czytało się to jak powieść sensacyjną. Takie scenariusze pisze jednak tylko życie. Jeziorański zrobił na mnie ogromne wrażenie jako człowiek, owszem człowiek swoich czasów, nie ukrywam tego, ale jednak ktoś godny najwyższych odznaczeń i zaszczytów. Świetne było też jego zrozumienie sytuacji Polski w czasie wojny i przenikliwość ocen, zaskakująca u tak młodego człowieka (miał 25 lat w 1939r.). Nieraz był między młotem, a kowadłem - między tym, jak działała polska dyplomacja w Londynie i sami alianci, a tym jakie nastroje panowały w okupowanym kraju i ich nierealne oczekiwania, jak się miało okazać. Ponadto książka niemal przy okazji pokazuje, jak skomplikowana sytuacja wtedy panowała, jak wiele czynników miało wpływ na to, że kolejne działania alianckie były takie, a nie inne, a rezultat wojny w naszym przypadku słodko-gorzki. To wszystko nie było tak proste, jak mogłoby się wydawać i lektura <i>Kuriera </i>to była dla mnie cenna lekcja historii.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-IjS1XGz_qD8/XCPf7ta-HrI/AAAAAAAAC2A/voIQWUuzEBE3p-VJ2h5Px1Q32JJLrWzzgCLcBGAs/s1600/McCarthy_Droga2_m__.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1140" data-original-width="709" height="320" src="https://4.bp.blogspot.com/-IjS1XGz_qD8/XCPf7ta-HrI/AAAAAAAAC2A/voIQWUuzEBE3p-VJ2h5Px1Q32JJLrWzzgCLcBGAs/s320/McCarthy_Droga2_m__.jpg" width="199" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
2. <span style="font-size: large;"><b>Cormac McCarthy - <i>Droga</i></b></span></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Niespodziewanie McCarthy doczekał się ode mnie szóstki! I nawet nie myślałam, że tak wysoko ocenię tę tytuł. Co prawda, wszystko było jak to u tego autora, czyli wybitny warsztat, pomysł, relacje między męskimi bohaterami, plastyczne opisy, lapidarne, a przy tym znaczące dialogi. Ja jednak jestem surowa, to dla mnie za mało na najwyższą ocenę. Ale ten koniec... Chyba już wszyscy to czytali przede mną, więc na pewno wiecie o czym piszę. Ten koniec... oj to mnie złapało za serce. Gdy już na świat spadła cała ciemność, wszystkie plagi, i zło, i nie ma nadziei, i czytelnik ma ochotę już tylko położyć się i umrzeć, wtedy McCarthy kończy książkę w TEN sposób...! No to trzeba umieć pisać, po prostu, tego nie można się nauczyć, z tym trzeba się chyba urodzić. Mogliby mu w końcu dać tego Nobla (mogliby przywrócić samą nagrodę nota bene), przynajmniej raz mogłabym powiedzieć, że choć jednego noblistę znam niemalże w całości.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wyróżnienia (oceny 5,5):</div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Terry Pratchett - <i>Maskarada</i></b>, opowiadanie<span class="item"><span class="fn"> <i><b>Rybki małe ze wszystkich mórz</b></i> i </span></span><i><b><span class="item"><span class="fn">Zadziwiający Maurycy i jego edukowane gryzonie</span></span></b></i>: nie tylko za niezmienne poczucie humoru, ale po prostu za inteligencję pisarza, to był wyjątkowy człowiek</div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Cezary Łazarewicz - <i>Żeby nie było śladów: Sprawa Grzegorza Przemyka</i></b>: za mrówczą pracę autora, skrupulatność i dosadne oddanie zgnilizny toczącej PRL</div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Henning Mankell - <i>Fałszywy trop</i></b>: do tej pory najlepsza część o komisarzu Wallandarze, z którym się zdążyłam bardzo zżyć. Te kryminały to obecnie faktycznie klasyka gatunku.</div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Wojciech Tochman - <i>Dzisiaj narysujemy śmierć</i></b>: za napisanie czegoś nowego o czymś, o czym napisano już chyba wszystko</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W 2019 roku życzę sobie dobrych książki i więcej klasyki z własnych półek. Tyle i aż tyle. A czytelnikom dużo czasu na czytanie samych szóstkowych pozycji :)</div>
kornwaliahttp://www.blogger.com/profile/08499819925387438700noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7399843348209888630.post-79769469238258288822018-07-01T22:11:00.000+02:002018-12-26T21:37:29.215+01:00Tylko cytat #10<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-p2qoFz8HYHw/WzkuY3QgudI/AAAAAAAAC0g/2GJnJOL5sgA76yiZGeT_TnmTLFpU0EudQCLcBGAs/s1600/2cc21f26f70222c4ffb1b0016519300f4351.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="400" data-original-width="257" height="320" src="https://2.bp.blogspot.com/-p2qoFz8HYHw/WzkuY3QgudI/AAAAAAAAC0g/2GJnJOL5sgA76yiZGeT_TnmTLFpU0EudQCLcBGAs/s320/2cc21f26f70222c4ffb1b0016519300f4351.jpg" width="205" /></a></div>
<br />
cz. 2 <i>W cieniu zakwitających dziewcząt</i><br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
(...) <i>ojciec rodził we mnie dwa straszliwe bolesne podejrzenia. Pierwsze, że (wówczas gdy każdego dnia czułem się jakby na progu jeszcze nie tkniętego życia, mającego się rozpocząć aż jutro rano) moja egzystencja już się zaczęła; a bardziej jeszcze, że to, co w niej nastąpi , nie będzie zbyt różne od tego, co było przedtem. Drugim podejrzeniem, będącym po prawdzie jedynie inną formą pierwszego, było to, że nie znajduję się na zewnątrz Czasu, ale że podlegam jego prawom, zupełnie jak owe figury w powieści, które przez to właśnie pogrążały mnie w takim smutku, kiedym czytał ich życie w Combray (..). Teoretycznie wiemy, że ziemia się obraca, ale faktycznie nie spostrzegamy tego; ziemia, po której chodzimy, nie rusza się , i żyjemy spokojnie. Tak samo jest z Czasem.</i> (s. 66)</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Spotykałem na wstępie tylko kamerdynera, który, przeprowadziwszy mnie przez kilka salonów,wiódł mnie do malutkiego pustego saloniku,jak gdyby już rozmarzonego błękitnym popołudniem swoich okien. Zostawałem sam w towarzystwie storczyków, róż i fiołków. Podobne osobom czekającym obok nas, ale nieznajomym, kwiaty te zachowywały milczenie, które ich indywidualność rzeczy żywych czyniła tym bardziej przejmującym, i chłonęły ze drżeniem ciepło żarzącego się węgla, troskliwie ułożonego za kryształową szybą, w białej marmurowej misie, w której osypywały się od czasu do czasu jego niebezpieczne rubiny.</i> (s. 118)</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Franciszka przekazując nam jej zlecenie: "Powiedziała: proszę im pięknie życzyć dobrego połednia", udawała głos pani de Villeparisis myśląc, że powtarza wiernie jej słowa, które zniekształcała nie mniej niż Platon Sokratesa lub święty Jan Jezusa.</i> (s. 315)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Pod cienką skórą czuć było śmiałą budowę, feudalną architekturę. Głowa jego przywodziła na myśl owe baszty starożytnych warowni, których nie używane strzelnice są jeszcze widoczne, ale które przerobiono wewnątrz na bibliotekę.</i> (s. 452)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Wszystko, co posiadała, idee, dzieła i resztę - które cenił o wiele mniej - oddałby z radością komuś, kto by go rozumiał. Ale z braku znośnego towarzystwa żył samotnie jak odludek, co ludzie światowi nazywali pozą i złym wychowaniem, władze "duchem niepewnym", sąsiedzi bzikiem, rodzina egoizmem i pychą</i>. (s. 461)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Rozmawiałem z nią, tak samo nie wiedząc, gdzie padają moje słowa i co się z nimi dzieje, co gdybym rzucał kamyki w otchłań bez dna. Że na ogół osoba, do której je zwracamy, wypełnia je sensem dobytym z własnej jej istoty, bardzo różny od sensu włożonego przez nas w te same słowa, to fakt potwierdzany wciąż przez życie. </i>(s. 521)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
[tłum. Tadeusz Boy-Żeleński, wyd. PIW]
kornwaliahttp://www.blogger.com/profile/08499819925387438700noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7399843348209888630.post-65289468382742502342018-01-14T18:22:00.001+01:002018-01-14T18:37:42.485+01:00Podsumowanie filmowe 2017W tym roku była jedna 9 i cztery 8 wśród ok. 74 filmów, które miałam okazję zobaczyć. No to od najlepszego:<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-GrJUnbGbbvQ/WluI6Ak-eYI/AAAAAAAACy0/xH5Kz6HfQ7wz_YAQQ0YyXDMtFrN8g-1lQCLcBGAs/s1600/7238866.3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="724" data-original-width="500" height="320" src="https://3.bp.blogspot.com/-GrJUnbGbbvQ/WluI6Ak-eYI/AAAAAAAACy0/xH5Kz6HfQ7wz_YAQQ0YyXDMtFrN8g-1lQCLcBGAs/s320/7238866.3.jpg" width="220" /></a></div>
<b><i>Rozbitkowie </i>(2007), reż. Gonzalo Arijon</b><br />
<div style="text-align: justify;">
Chyba wszyscy słyszeli o garstce ludzi, którym udało się przeżyć po katastrofie samolotu w Andach. Co zrobili, żeby dać sobie szansę na życie. Dokument pełen szacunku dla ofiar i ocalałych, żadnych chwytów poniżej
pasa i szukania sensacji. Bardzo wyważony obraz, zrobił na mnie duże
wrażenie. Widziałam go ok. rok temu, do dziś pamiętam.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-hdL4ffHSNi8/WluKAi4ZBwI/AAAAAAAACy8/Dk1zb8zl2ggCjXBWEgiiBOpkF1NjrNp7gCLcBGAs/s1600/7211968.3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="571" data-original-width="400" height="200" src="https://3.bp.blogspot.com/-hdL4ffHSNi8/WluKAi4ZBwI/AAAAAAAACy8/Dk1zb8zl2ggCjXBWEgiiBOpkF1NjrNp7gCLcBGAs/s200/7211968.3.jpg" width="140" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><i>Spotkania na krańcach świata</i> (2007), reż. Werner Herzog</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Stary dobry Herzog ma to coś jako reżyser :) Pojechał na Antarktykę, spotkał tam podobnych sobie freaków, zaczął z nimi rozmawiać i do tego jeszcze przedstawił piękno tego kontynentu. Dla mnie - wielka przyjemność oglądania i słuchania.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-9wDkcMLRV-g/WluLsNM95uI/AAAAAAAACzI/5cQERego1zc3o-1raZzCekmyvXyqXXnaACLcBGAs/s1600/7571839.3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="597" data-original-width="500" height="200" src="https://1.bp.blogspot.com/-9wDkcMLRV-g/WluLsNM95uI/AAAAAAAACzI/5cQERego1zc3o-1raZzCekmyvXyqXXnaACLcBGAs/s200/7571839.3.jpg" width="167" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><i>Tacy byliśmy</i> (1973), reż. Sydney Pollack</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Świetny, nieczułostkowy melodramat. Oceniłam tak wysoko zwłaszcza ze względu na rolę Barbary Streisand, którą doceniłam jako wybitną aktorkę (u nas chyba nie jest tak doceniana). Podobała mi się psychologia postaci, pokazanie prawdziwości tej relacji, tam były żyły i mięso, żadnych papierowych kreacji. A scena zawiązywania butów - czapki z głów!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-WLdcnjSwQJ4/WluNVLAPlDI/AAAAAAAACzU/fLf-htOg8HM9195C-35G9vWa7hVdU_XLQCLcBGAs/s1600/7743954.6.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="285" data-original-width="200" height="200" src="https://4.bp.blogspot.com/-WLdcnjSwQJ4/WluNVLAPlDI/AAAAAAAACzU/fLf-htOg8HM9195C-35G9vWa7hVdU_XLQCLcBGAs/s200/7743954.6.jpg" width="140" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><i>Scena ciszy</i> (2014), reż. Joshua Oppenheimer</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Wstrząsający film dokumentalny poruszający temat ludobójstwa w Indonezji. Ludzie siedzą i opowiadają, co zrobili ich rodzinie sąsiedzi. A potem ci sąsiedzi w innej scenie opowiadają o tym samym bez emocji, jakby nic się nie stało albo ich krewni udają, że nic takiego nie miało miejsca... Normalnie II wojna światowa ciągle na nowo i nowo, tylko miejsca na planecie się ciągle zmieniają. Zaledwie jedna osoba (młoda kobieta) miała odwagę zmierzyć się z ofiarą własnego ojca.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-k6iulwQjaq0/WluPzy0r_UI/AAAAAAAACzg/320WE0Fc3jY4jfI_xjxRzAdgOJ36Jdi7wCLcBGAs/s1600/6963277.6.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="285" data-original-width="200" height="200" src="https://2.bp.blogspot.com/-k6iulwQjaq0/WluPzy0r_UI/AAAAAAAACzg/320WE0Fc3jY4jfI_xjxRzAdgOJ36Jdi7wCLcBGAs/s200/6963277.6.jpg" width="140" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><i>Amerykański splendor</i> (2003), reż. Shari Springer, Berman Robert Pulcini</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Film biograficzny o tym, jak Harvey Pekar zaczął pisać swój komiks pod tym samym tytułem. Jednocześnie świetna komedia ze zwyczajnymi ludźmi, którzy mają nudną pracę, oponkę na brzuchu, nie chce im się wstać rano i brak im kasy. Trochę kreski, trochę wstawek samego Pekara i jego żony, trochę regularnego filmu fabularnego. Finalnie - spory ubaw :)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wśród kinówek z zeszłego roku podobały mi się: <i>Zwierzęta nocy, Ghost in the Shell, Strażnicy galaktyki vol. 2, Sama przeciw wszystkim, Dunkierka, Wojna o planetę małp, Ukryte działania, Światło między oceanami, Kochana mamusia nie żyje </i>(dokument)<i>, Blade Runner 2049, Twój Vincent i Thor: Ranarok. </i>Dostały jednak po siedem gwiazdek, więc żadna z nowości nie wskoczyła nie podium.</div>
kornwaliahttp://www.blogger.com/profile/08499819925387438700noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7399843348209888630.post-31959988225838424172018-01-06T14:15:00.002+01:002018-12-26T21:41:41.772+01:00Podsumowanie 2017 roku<div style="text-align: justify;">
Poprzedni rok był dla mnie bardzo udany. Jestem naprawdę usatysfakcjonowana liczbą przeczytanych książek, ale też tym, jaki ten rok był pod względem czytelniczym. I tak udało mi się przeczytać 42 tytuły, co jest świetnym rezultatem jak na moje możliwości i o 10 książek wyższym niż rok temu! Tym razem też nie mam na koncie żadnych komiksów, które ostatnio podbiły wynik. Ustaliłam sobie przyjemną i skuteczną rutynę czytania, nie tyle na zasadzie czytam wtedy i wtedy, tyle i tyle, tylko, że mam książkę na kilka różnych sytuacji, a to oznacza, że w czytaniu mam zazwyczaj 5 książek (w tym jedna to weekendowy audiobook). Bardzo mi to odpowiada, bo dzięki temu czytam, i to czytam uczciwie, czytam z przyjemnością, czytanie mnie cieszy, rozwija i daje mi dużo przyjemności :)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Co więc się przewinęło w 2017? Książki własne w ramach odchudzania domowej biblioteczki (było ich 8 i ten wynik zdecydowanie chciałabym poprawić, to moje główne założenie na ten rok), kontynuowałam cykl <i>W poszukiwaniu straconego czasu</i> (obecnie jestem po cz. 2) oraz Świat Dysku (powoli kończę cykl o Czarownicach), bardzo fajnie wpasowałam w swoje życie audiobooki (co zaowocowało tegoroczną szóstką!) oraz pozwoliło mi poznać dwie książki, które planowałam od lat, ale się nie składało (<i>Nieznośna lekkość bytu</i> i <i>Obłęd</i>). Przeczytałam 10 kryminałów (dzięki osiedlowej bibliotece) i wcale nie chcę zmniejszać tej liczby, przy nich odpoczywam. Było też odrobinę klasyki (wspomniany Proust, Condrad i London), za to, niestety, tylko jeden reportaż.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W kategorii <i>planuję przeczytać</i> 222 (-1 książka).</div>
<div style="text-align: justify;">
W kategorii <i>biblioteczka </i>105 (-8).</div>
<div style="text-align: justify;">
W zeszłym roku dostałam trzy książki (urodziny i święta). </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
To teraz książki najlepsze :)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-mbYYgk1pa-E/WlDEVfX095I/AAAAAAAACyU/ME1BVkjKtc0_T-HSrWmUmNozMYGOrWvFQCLcBGAs/s1600/opowiadania-kolymskie-b-iext43252032.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="336" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-mbYYgk1pa-E/WlDEVfX095I/AAAAAAAACyU/ME1BVkjKtc0_T-HSrWmUmNozMYGOrWvFQCLcBGAs/s320/opowiadania-kolymskie-b-iext43252032.jpg" width="215" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b>Warłam Szałamow - <i>Opowiadania kołymskie</i></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Książka wysłuchana, lektor Ksawery Jasiński, którego głos jeszcze dodaje walorów tej książce. Szałamow... co za człowiek, co za biografia, co za siła spojrzenia. Jest to jedyny audiobook, który włączałam sobie także w te dni, gdy nie przewidywałam książki słuchanej, po prostu włączałam, patrzyłam w sufit i słuchałam. Pierwsze co mi się nasunęło w trakcie lektury to wyjątkowa skromność autora. Życie przyjmuje takim, jakie jest, bez żadnych pretensji, bez poczucia niesprawiedliwości, użalania się nad sobą, bez wypominania swojej krzywdy, choć przecież miał całkowite prawo tak właśnie traktować swój los. Opisuje życie w łagrach na Kołymie, ale nie ma w nim krzty zgorzknienia, nic i nikogo nie potępia, od nikogo nie czuje się lepszy, za niczym nie goni, jest jak jest. Te opowiadania to była dla mnie wielka lekcja człowieczeństwa. Nie poświęciłam im osobnego postu, bo chyba bym nie sprostała, co tu można napisać, to trzeba po prostu przeczytać. Chciałabym mieć swój własny, papierowy już, egzemplarz.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wyróżnienia (oceny 5,5):</div>
<ul>
<li><b>Terry Pratchett - </b><i><b>Czarodziecielstwo</b> </i>oraz <b><i>Panowie i Damy</i></b>: tradycyjnie za humor, ale też za kobiece bohaterki, docenienie kotów i wplecenie magów do świata czarownic</li>
<li><b>Milan Kundera - <i>Nieznośna lekkość bytu</i></b>: za głębię psychologii bohaterów</li>
<li><b>Barbara Demick - <i>Światu nie mamy czego zazdrościć: Zwyczajne losy mieszkańców Korei Północnej</i></b>: za stawianie do pionu, długo też czekałam na tego typu książkę z tego rejonu i to było to!</li>
</ul>
<div style="text-align: justify;">
Czego sobie życzę w 2018 roku: czytania więcej książki własnych, więcej klasyki, więcej reportaży. Dzisiaj mi się śniło, że w Rossmannie koło mnie był kiermasz książek i znalazłam w kącie <i>Barabasza </i>Lagerkvista, może to dobry znak ;)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W grudniu Mikropolis skończyło 8 lat, jestem już więc nieco opierzonym uczniakiem :) Blog całkiem nie umarł, ktoś tu jednak czasem zagląda, z rzadka nawet coś skomentuje. Byłoby miło, gdybym w każdym miesiącu coś tu pisała, bo choć statystycznie poprzedni rok był lepszy od 2016, to jednak nadal w ciągu 5 miesięcy nie skrobnęłam nawet posta z cytatami.</div>
kornwaliahttp://www.blogger.com/profile/08499819925387438700noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7399843348209888630.post-8991050402745459892017-12-27T15:39:00.001+01:002018-01-02T13:37:06.336+01:00Jack London - Martin Eden<a href="https://2.bp.blogspot.com/-m350o-3twrg/WkOozcL66cI/AAAAAAAACyE/deW0LDxe9tMMD5syRSvU2rN_h5j5lPfawCLcBGAs/s1600/306d73f9c861904d74c50664deb7d471--martin-eden-book-series.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1040" data-original-width="736" height="320" src="https://2.bp.blogspot.com/-m350o-3twrg/WkOozcL66cI/AAAAAAAACyE/deW0LDxe9tMMD5syRSvU2rN_h5j5lPfawCLcBGAs/s320/306d73f9c861904d74c50664deb7d471--martin-eden-book-series.jpg" width="226" /></a> <b>Wydawnictwo:</b> Iskry, 1990<br />
<b>Pierwsze wydanie:</b> 1909 <br />
<b>Tłumacz:</b> Zygmunt Glinka<br />
<b>Stron:</b> 319 <br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Jeszcze nie posumowanie, za to pewnie ostatnia w tym roku recenzja :)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dziwną kolejność sobie wybrałam, jeśli chodzi o Jacka Londona, ponieważ kilka lat temu czytałam tylko jego <i>Kaftan bezpieczeństwa</i>, rok później jego beletryzowaną biografię pióra Stone'a, a dopiero teraz jedną z jego sztandarowych powieści.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wrzuciłam ją sobie do schowka po zajęciach z literatury amerykańskiej. Niestety, bez spoilerów na wykładzie się nie obyło, bo usłyszałam zakończenie i nie udało mi się przez te lata wymazać go z pamięci... Na szczęście, nie miało to większego wpływu na mój odbiór tej lektury. <i>Martin Eden</i> to zaskoczenie. Nic dziwnego, że trafił w poczet szeroko rozumianej tzw. klasyki, ponieważ jest naprawdę wyjątkową powieścią. Po pierwsze język - odstający od amerykańskiej prozy tamtego okresu, swobodny, przystępny i prostolinijny. Czasem jednak dość pretensjonalny, zwłaszcza, gdy Martin opisuje swoje uwielbienie dla Ruth, potem jednak dostrzegłam, że był to celowy zabieg autora, ponieważ Martin ewoluuje i sam staje się coraz bardziej skomplikowany. Bohaterowie to głównie społeczne niziny, prostolinijne, a czasem i prostackie typy. Nie przebierają w słowach, nie stronią od używek, łatwych kobiet, niskich uciech, mają stwardniałe od pracy ręce. Nie ma tam miejsca na wydumane rozmowy i górnolotne uczucia, ważny jest pieniądz, chciwość i powolne wspinanie się po drabinie społecznej. Na swojej drodze Martin spotyka czasem wyjątki (np. praczkę), ale z reguły los mu rzuca same kłody pod nogi. <b>Trzon opowieści zasadza się na życiu Martina Edena od momentu poznania Ruth, dziewczyny z dobrego domu, w której chłopak zakochuje się wręcz na zabój i od tego momentu chce zmienić swoje życie.</b> Pragnie awansu społecznego, poświęca się swojej edukacji, robi wszystko, aby zostać pisarzem i moc zapewnić godne życie ukochanej kobiecie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Martin ma wiele z samego Londona, o czym autor mówił otwarcie "Martin Eden to ja". Mają taki sam głód wiedzy, determinację osła, łatwość nawiązywania kontaktów, skłonność do intelektualnych dysput, mrówczą pracowitość i poczucie odstawania od całego otaczającego ich świata. </div>
<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #274e13;">O życiu i książkach wiedział więcej od nich i wciąż nie mógł zrozumieć, do jakich skrytek i zakamarków poodkładali ci ludzie nabyte wykształcenie. Nie zdawał sobie sprawy, że ludzi zdolnych do zanurzania się w głębiny i docierania do krańcowych wniosków nie spotyka się w salonach różnych Morse'ów tego świata, i nie marzyło mu się wcale, że tego rodzaju ludzie przypominają królewskie orły, co żeglują samotnie po lazurze niebios wysoko nad ziemią i skłębionym rojowiskiem jej stadnego życia. (s. 191)</span></div>
</blockquote>
<div style="text-align: justify;">
Co mnie ujęło w tej opowieści, to solidnie pokazany znój pracy. Te fragmenty były tak wyraziste i plastyczne, że sama czułam się po nich zmęczona, jakbym to ja siedziała całą noc nad książką do trygonometrii lub spędziła kilkanaście godzin nad balią z praniem. Martin/London szanowali ludzi, szanowali ludzki wysiłek. Z każdego wydobywali człowieka, nad każdym potrafili się pochylić, nie poczytywali ludzkich słabości na poczet czegoś złego, za co można kogoś łatwo potępić, nie biorąc pod uwagę całego kontekstu osobistej sytuacji danej osoby. Szczególnie jednak chcę wyróżnić zakończenie (którego nie zdradzę, oczywiście), ale które pozostawiło mnie wręcz oniemiałą. Jest tak piękne, subtelne i poetyckie. Nie do opisania, jak wiatr. Wielki talent, bez dwóch zdań.</div>
<br />
<b>Ocena:</b> 5/6kornwaliahttp://www.blogger.com/profile/08499819925387438700noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7399843348209888630.post-1133410736165985932017-12-20T21:09:00.000+01:002017-12-20T21:09:30.779+01:00Tylko cytat #9<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-ISUBvz8Su8c/WjgeK_W58aI/AAAAAAAACxo/idNVKAyeiM4gxv3Xx1IZ-N_TfVNI8zn7ACLcBGAs/s1600/swiat-dysku-tom-3-rownoumagicznienie-b-iext43937504.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="580" data-original-width="400" height="320" src="https://4.bp.blogspot.com/-ISUBvz8Su8c/WjgeK_W58aI/AAAAAAAACxo/idNVKAyeiM4gxv3Xx1IZ-N_TfVNI8zn7ACLcBGAs/s320/swiat-dysku-tom-3-rownoumagicznienie-b-iext43937504.jpg" width="220" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<i>Jednakże przede wszystkim jest to opowieść o świecie. Oto on. Przyjrzyjmy się uważnie, gdyż efekty specjalne kosztowały naprawdę sporo. Rozbrzmiewa basowa nuta. Ten głęboki, wibrujący akord sugeruje, że sekcja dęta lada chwila zagrzmi fanfarą na cześć kosmosu, albowiem scena przedstawia czerń dalekiej przestrzeni i tylko kilka gwiazd migocze niby łupież na kołnierzyku Boga. I nagle pojawia się: większy od największego, najgroźniej uzbrojonego gwiezdnego krążownika z wyobraźni producenta filmowych widowisk: żółw, długi na dziesięć tysięcy mil.</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<i>Należy zaznaczyć, że chociaż większość Zoonów nie umie kłamać, otaczają oni wielkim szacunkiem każdego współplemieńca, który potrafi stwierdzić, że świat jest inny niż jest. Dlatego Kłamca jest człowiekiem bardzo poważanym. Reprezentuje swój szczep w kontaktach ze światem zewnętrznym, ze zrozumienia którego przeciętni Zoonowie już dawno zrezygnowali. Szczepy Zoonów są bardzo dumne ze swoich Kłamców.<br />Inne rasy bardzo to wszystko irytuje. Uważają, że Zoonowie powinni użyć bardziej odpowiednich tytułów, na przykład „dyplomaty" albo „rzecznika". Mają wrażenie, że ktoś sobie z nich pokpiwa. </i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-IZwSNiEBT7Y/WjgfKThd1jI/AAAAAAAACx0/1cK40JIpqkQmhuWxE4AnHkJtvxhyJU71wCLcBGAs/s1600/Trzy%2Bwiedzmy%2B-%2BPratchett%2BTerry.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="600" data-original-width="425" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-IZwSNiEBT7Y/WjgfKThd1jI/AAAAAAAACx0/1cK40JIpqkQmhuWxE4AnHkJtvxhyJU71wCLcBGAs/s320/Trzy%2Bwiedzmy%2B-%2BPratchett%2BTerry.jpg" width="226" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<i><br /></i>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<i>W przeciwieństwie do magów, którzy najbardziej ze wszystkiego lubią skomplikowaną hierarchię, czarownice nie dbają o ustaloną strukturę rozwoju kariery zawodowej. Każda z nich sama decyduje, czy przyjąć do siebie jakąś dziewczynę i po śmierci przekazać jej swój teren. Czarownice nie są z natury towarzyskie, przynajmniej wobec innych czarownic, i z pewnością nie mają żadnych przywódczyń.</i></div>
<div class="separator" style="clear: both;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<i>- Mogłaś zesłać mu bąble albo co - stwierdziła Niania Ogg. - Hemoroidy są niezłe. I dozwolone. Dalej by rządził, tyle że na stojąco. To zawsze dobry żart.</i></div>
<div class="separator" style="clear: both;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<i>Kuchnia była pełna duchów.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Ale nie duchów ludzi. Ani nawet praludzi.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Były tu jelenie. Były woły. Były króliki, pawie, kuropatwy, owce i świnie. Było nawet kilka okrągłych, niewyraźnych zjaw, nieprzyjemnie przypominających duchy ostryg. Tłoczyły się tak ciasno, że wręcz przenikały nawzajem i łączyły, zmieniając kuchnię w bezgłośny, ruchliwy koszmar pełen przejrzystych i mglistych zębów, futer i rogów.</i></div>
<br />
<br />kornwaliahttp://www.blogger.com/profile/08499819925387438700noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7399843348209888630.post-40873735948848276502017-12-18T20:44:00.000+01:002017-12-25T21:38:29.889+01:00W telegraficznym skrócie 11<div style="text-align: justify;">
Skrót Sci-Fi.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-Bac0YdsbvtU/WjgSKN6gj1I/AAAAAAAACw0/Wtf252U5nQIjpefc_jWNe41dafm_aH_lQCLcBGAs/s1600/cieplarnia.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="435" data-original-width="279" height="200" src="https://4.bp.blogspot.com/-Bac0YdsbvtU/WjgSKN6gj1I/AAAAAAAACw0/Wtf252U5nQIjpefc_jWNe41dafm_aH_lQCLcBGAs/s200/cieplarnia.jpg" width="128" /></a><b>Brian W. Aldiss - <i>Cieplarnia</i></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<u>Nagroda Hugo 1962<i><b> </b></i>(najlepsza miniatura lit.)</u><b><i><br /></i></b></div>
<div style="text-align: justify;">
Książka zaliczana do kanonu gatunku. Jest bardzo, ale to bardzo nietypowa, naprawdę nie będzie nadużyciem, jeśli napiszę - oryginalna. Niewiele w niej cech typowych dla fantastyki. Zaskoczyła mnie pomysłem, nie samą Ziemią zamienioną w tropikalną dżunglę ani nawet zabójczą florą. Ciekawie była przedstawiona za to ewolucja człowieka oraz coraz bardziej przygniatająca apokaliptyczna atmosfera. Koncept jest naprawdę godny uwagi, ale przyznaję szczerze, że ciężko mi się to czytało i trochę wysiłku kosztowało mnie skończenie tej książki. Poza tym oklaski dla tłumacza - Marka Marszała - który zawładnął tym gąszczem neologizmów.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-wA-8P3wLRKQ/WjgU7roOtVI/AAAAAAAACxA/kV56UX4yiSYgbiJhAjSwoWgc6kUEoYqkQCLcBGAs/s1600/200px-Ostatni_dzien_stworzenia.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="287" data-original-width="200" height="200" src="https://1.bp.blogspot.com/-wA-8P3wLRKQ/WjgU7roOtVI/AAAAAAAACxA/kV56UX4yiSYgbiJhAjSwoWgc6kUEoYqkQCLcBGAs/s200/200px-Ostatni_dzien_stworzenia.jpg" width="139" /></a><b>Wolfgang Jeschke - <i>Ostatni dzień stworzenia</i></b></div>
<div style="text-align: justify;">
Bardzo ciekawa mała książeczka. Niemieckie SF, które zdumiało mnie wręcz pomysłowością i ogromem wyobraźni. Niby koncept podróży w czasie jest taki ograny, ale o poprowadzeniu tego tematu w takim kierunku w życiu bym nie pomyślała. Jeschke świetnie stwarza światy, ma smykałkę do plastycznych opisów, nie cacka się za bardzo ze swoimi bohaterami, jest sporo akcji, ale brak tu jakichś starych jak świat motywów typu Rambo-bohater, domek na prerii czy horror bezsensownej wojny. Pisarz wydaje się nie być przywiązany jakoś specjalnie do swoich postaci, z drugiej strony bezpretensjonalnie potrafi pokazać, że ktoś oszalał albo ma depresję czy się zwyczajnie poddał.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<br />
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-vf7lb1dfR8o/WjgW6C6ohoI/AAAAAAAACxM/rkRzzTRy0cI7zItQVzvLeLTZOWaclopLwCLcBGAs/s1600/tanatonauci.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="475" data-original-width="300" height="200" src="https://1.bp.blogspot.com/-vf7lb1dfR8o/WjgW6C6ohoI/AAAAAAAACxM/rkRzzTRy0cI7zItQVzvLeLTZOWaclopLwCLcBGAs/s200/tanatonauci.jpg" width="126" /></a><b>Bernard Werber - <i>Tanatonauci</i></b></div>
<div style="text-align: justify;">
A teraz czas na rozczarowanie. Nie przebrnęłam. I nie to, że się szybko poddałam, bo w okolicach 200 strony. Poziom wciągnięcia odpowiadał sinusoidzie, momentami nie mogłam się oderwać, za chwilę ledwo przewracałam kartki... Czytałam już kiedyś inną książkę tego autora i wspomnienia miałam jak najbardziej pozytywne, więc chyba dlatego dobiłam aż tak daleko przy <i>Tanatonautach</i>. Co mnie odrzucało, to absurd, po prostu wydawało mi się to tak bezsensowne - podróże do krainy zmarłych, tego, że dla każdego umierającego ta kraina wygląda tak samo, że można przesuwać granice poznania tego "kraju", a jak doczytałam dalej, kartkując powieść, nawet dostarczać tam materialne rzeczy. No nie, po prostu nie, nie kupiłam tego. Do tego opis kobiet był tak obraźliwy dla płci pięknej, tak pełen stereotypów, pełen może i niezamierzonej, ale jednak ciągłej seksualizacji, jakby główny bohater nie dostrzegał, że po prostu ma człowieka przed sobą, że stwierdziłam, że nawet nie chce mi się kibicować temu palantowi.</div>
kornwaliahttp://www.blogger.com/profile/08499819925387438700noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7399843348209888630.post-57986141703737806932017-12-10T10:51:00.002+01:002017-12-10T10:54:23.926+01:00Tylko cytat #8<br />
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-wrssrpldmzw/Wiz_HZTovZI/AAAAAAAACwk/FoYB5jg51HQ_tu2GUkL_OPzZ019yGlp0QCLcBGAs/s1600/Niewidoczni%2BAkademicy%2B-%2BPratchett%2BTerry.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="428" data-original-width="300" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-wrssrpldmzw/Wiz_HZTovZI/AAAAAAAACwk/FoYB5jg51HQ_tu2GUkL_OPzZ019yGlp0QCLcBGAs/s320/Niewidoczni%2BAkademicy%2B-%2BPratchett%2BTerry.jpg" width="224" /></a></div>
<br />
<br /><div style="text-align: justify;">
<i>Prawda jest kobietą, albowiem prawda to piękno, a nie przystojność, myślał sobie Ridcully, gdy senat zajmował miejsca, pomrukując przy tym niechętnie. To dobrze tłumaczy powiedzenie, że kłamstwo może cały świat oblecieć, zanim prawda włoży buty.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i>– Jestem pewien, panie Ottomy, że żaden z moich kumpli nie nosi podwiązek... – Ridcully urwał, wysłuchał szeptanych wyjaśnień Myślaka i podjął znowu: – No, może jeden, dwóch najwyżej, a świat byłby naprawdę nudny, gdybyśmy wszyscy byli tacy sami.</i></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br />Myślak przerwał, bo drzwi się otworzyły, pozwalając na przejazd wzmocnionego, ciężkiego wózka z herbatą. Ponieważ nie był popychany przez Nią, magowie nie zwracali już na niego uwagi, a skupili się na rozdawaniu filiżanek, przekazywaniu cukiernicy, badaniu jakości czekoladowych ciasteczek z nadzieją na zabranie więcej, niż przypada na osobę, oraz wszystkich innych drobnych czynnościach, bez których komitet byłby chytrym systemem do szybkiego podejmowania przemyślanych decyzji.</i></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i>Magowie nigdy nie kłócili się publicznie, gdyż zniszczenia mogły być straszliwe. Nie, rządziła uprzejmość, ale z zaostrzonymi krawędziami.</i></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i>Vetinari się uśmiechnął.<br />– No oczywiście, zgodnie z klasyką bogowie grają losami ludzi, więc zapewne nie ma powodu, żeby nie grali w piłkę. My gramy i nami grają, a najlepsze, na co możemy liczyć, to robić to w dobrym stylu.</i></div>
<br />
[tłum. Piotr W. Cholewa, wyd. Prószyński i S-ka] <i>
</i>kornwaliahttp://www.blogger.com/profile/08499819925387438700noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7399843348209888630.post-89247128381675700322017-12-06T21:24:00.002+01:002017-12-16T08:47:31.542+01:00W telegraficznym skrócie 10Skrót kryminalny.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-3vd28O5uKN4/WihHAZR3gzI/AAAAAAAACvk/cSY1_kGW6iQBaLy2XIM1YJ5b_9qpzaU7QCLcBGAs/s1600/piramida-w-iext44115791.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="350" data-original-width="221" height="200" src="https://1.bp.blogspot.com/-3vd28O5uKN4/WihHAZR3gzI/AAAAAAAACvk/cSY1_kGW6iQBaLy2XIM1YJ5b_9qpzaU7QCLcBGAs/s200/piramida-w-iext44115791.jpg" width="126" /></a></div>
<b>Henning Mankell - <i>Piramida</i></b><br />
<div style="text-align: justify;">
W stanie zniecierpliwienia czekaniem aż w bibliotece pojawi się kolejna część czytanego przeze mnie cyklu o Wallanderze sięgnęłam po zbiór opowiadań, które chronologicznie umiejscowione są na początku tej serii. Pięć opowieści, które kolejno prowadzą Kurta do miejsca, w którym znajduje go czytelnik, gdy otwiera cz. 1 <i>Mordercę bez twarzy</i>. Gdy jest już komisarzem Walldanarem, po rozwodzie, lubiącym wypić. A wcześniej był nieopierzonym policjantem, marzącym o pracy kryminalnego, starającym się o swoją przyszłą żonę Monę. I bystrego - to w końcu flagowa cecha każdego szanującego się detektywa. Opowiadania bardzo na plus.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-FMWLLzFImkE/WihJnYrPgMI/AAAAAAAACvw/aeW5s5NwIuUC0dLFpXg3dOvyEzqyLLeEACLcBGAs/s1600/56bafbd8e4080.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="346" data-original-width="231" height="200" src="https://4.bp.blogspot.com/-FMWLLzFImkE/WihJnYrPgMI/AAAAAAAACvw/aeW5s5NwIuUC0dLFpXg3dOvyEzqyLLeEACLcBGAs/s200/56bafbd8e4080.jpg" width="133" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Boris Akunin - <i>Lewiatan</i></b></div>
<div style="text-align: justify;">
Trzecia część cyklu o przygodach Erasta Fandorina. Tym razem na tapecie kryminał hermetyczny, w stylu Christie, zamknięty krąg postaci, ograniczona sceneria (statek). Kryminał bardzo w moim stylu, więc sprawił mi ogromną przyjemność, jakbym znalazła jakąś zapomnianą książkę Agathy... </div>
<div style="text-align: justify;">
Do czego można się przyczepić to narastająca tendencja Akunina to idealizowania swojego głównego bohatera, nie wiem czy traktuje go jako swoje alter ego, ale razi mnie ta perfekcyjność Erasta. Jego jedyną słabością jest jednak nadal pewna kochliwość i... próżność.</div>
<div style="text-align: justify;">
Polecam, kryminał wciąga tak, jak należy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-vOiJnUEDrsk/WihLL47gsrI/AAAAAAAACv8/14yTc5KeWF0Nf9Sgnpd17ZC79-R4kU3cACLcBGAs/s1600/56ba9daecb48b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="346" data-original-width="231" height="200" src="https://4.bp.blogspot.com/-vOiJnUEDrsk/WihLL47gsrI/AAAAAAAACv8/14yTc5KeWF0Nf9Sgnpd17ZC79-R4kU3cACLcBGAs/s200/56ba9daecb48b.jpg" width="133" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Boris Akunin - <i>Śmierć Achillesa</i></b></div>
<div style="text-align: justify;">
Czwarta odsłona cyklu o Fandorinie. Ten tytuł to już insza inszość, zero kameralnej atmosfery, są za to spiski, intrygi, płatny zabójca, szpiedzy, trucizny i pościgi. I cały tłum Rosjan. I dużo polityki w tle. Fandorin wskakuje na wyżyny swojego perfekcjonizmu, osiąga wręcz jakieś absurdalne szczyty człowieka idealnego, który jak zawsze we wszystkim wyprzedza swoje pokolenie (wiedza, sport, mentalność, tolerancja, maniery, elegancja itp.). No po prostu ideał nie z tej ziemi. Aczkolwiek ginie przez niego człowiek, więc w tej beczce miodu jest jednak łyżka dziegciu. </div>
Póki co - zdecydowanie najsłabsza odsłona tej serii. Wrócę do niej po dobrych kilku miesiącach.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-q9DDCgwBl0U/WihMit0DXHI/AAAAAAAACwI/FeaY3njiKKclp3rFmIikcIDJtC7kMruigCLcBGAs/s1600/saga-o-fjallbace-tom-1-ksiezniczka-z-lodu-b-iext34496154.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="310" data-original-width="200" height="200" src="https://3.bp.blogspot.com/-q9DDCgwBl0U/WihMit0DXHI/AAAAAAAACwI/FeaY3njiKKclp3rFmIikcIDJtC7kMruigCLcBGAs/s200/saga-o-fjallbace-tom-1-ksiezniczka-z-lodu-b-iext34496154.jpg" width="129" /></a></div>
<b><span data-ved="0ahUKEwjz88XZlvbXAhWpbZoKHRHrCFkQ2koIuwEoAjAL">Camilla Läckberg - <i>Księżniczka z lodu</i></span></b><br />
<div style="text-align: justify;">
<span data-ved="0ahUKEwjz88XZlvbXAhWpbZoKHRHrCFkQ2koIuwEoAjAL">Przyznaję, że miałam wielkie oczekiwania wobec tej książki. Miała idealne warunki, żeby zawładnąć moim czytelniczym serduszkiem starej fanki kryminałów: małe, skute lodem miasteczko, określone, małe środowisko, tajemnicze morderstwo, sekrety wychodzące powoli na światło dzienne. Niestety, </span><span data-ved="0ahUKEwjz88XZlvbXAhWpbZoKHRHrCFkQ2koIuwEoAjAL"><span data-ved="0ahUKEwjz88XZlvbXAhWpbZoKHRHrCFkQ2koIuwEoAjAL">Läckberg połączyła kryminał z powieścią obyczajową i samo to nie byłoby z mojej strony zarzutem, gdyby nie zrobiła tego w taki mało strawny sposób. Jej główna bohaterka, Erika Falk, to jakaś dziwna kopia Bridget Jones, która jest przepiękną blondynką, jednak w lustrze widzi niemal wieloryba i należy do - uwaga! uwaga! - Strażników Wagi... Litości. Do tego autorka popełnia wiele błędów warsztatowych, które każdy redaktor powinien wyłapać (np. w wielkim luksusowym domu mąż ofiary robi Erice herbatkę w dwie minuty nie opuszczając w ogóle odpowiednio wielkiego, luksusowego i zastawionego antykami salonu...). Oczywiście, niekonsekwentnie przeczytam kolejną część ;) Ale lojalnie uprzedzam, że otwarcie tej serii jest słabe.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span data-ved="0ahUKEwjz88XZlvbXAhWpbZoKHRHrCFkQ2koIuwEoAjAL"><span data-ved="0ahUKEwjz88XZlvbXAhWpbZoKHRHrCFkQ2koIuwEoAjAL"><br /></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-j1AR8JgvrDI/WihOpVJVXVI/AAAAAAAACwU/OFpQQ5_v3nMvkPl2ymq37uxnROL9KxjwQCLcBGAs/s1600/579796771.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1052" height="200" src="https://4.bp.blogspot.com/-j1AR8JgvrDI/WihOpVJVXVI/AAAAAAAACwU/OFpQQ5_v3nMvkPl2ymq37uxnROL9KxjwQCLcBGAs/s200/579796771.jpg" width="131" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span data-ved="0ahUKEwjz88XZlvbXAhWpbZoKHRHrCFkQ2koIuwEoAjAL"><span data-ved="0ahUKEwjz88XZlvbXAhWpbZoKHRHrCFkQ2koIuwEoAjAL">Arne Dahl - <i>Sen nocy letniej</i></span></span></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<span data-ved="0ahUKEwjz88XZlvbXAhWpbZoKHRHrCFkQ2koIuwEoAjAL"><span data-ved="0ahUKEwjz88XZlvbXAhWpbZoKHRHrCFkQ2koIuwEoAjAL">Niespodziewanie i przypadkiem powróciłam do cyklu o drużynie A. Ponieważ ostatnio czytałam ją kilka dobrych lat temu, postanowiłam odświeżyć sobie poprzednie części oglądając szwedzki serial na ich podstawie. Aktorzy byli w nim dobrani perfekcyjnie (z wyjątkiem szefa, którego zmienili na dość wredną kobietę), tym samym pożyczyli twarze bohaterom powieści w mojej głowie i tak już pewnie zostanie do końca.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span data-ved="0ahUKEwjz88XZlvbXAhWpbZoKHRHrCFkQ2koIuwEoAjAL"><span data-ved="0ahUKEwjz88XZlvbXAhWpbZoKHRHrCFkQ2koIuwEoAjAL">Szkoda jednak, że <i>Sen nocy letniej</i> jest w istocie dość rozczarowujący. Ta część skupia się na Jorge. Życie prywatne drużyny staje się powoli nieco nudnawe - wszyscy na potęgę się rozmnażają, a single tradycyjnie zaliczają łóżkowe przygody od razu na pierwszym spotkaniu. Dahl nadal co jakiś czas wstawia pseudo-oryginalne wstawki w postaci bezokoliczników zdań albo jakichś fragmentów o skrzydle anioła gdzieś tam widzianego kątem oka. Mało mojej ulubionej grzebaniny w dokumentach, detalach, przy biurku czy komputerze. Do tego główna intryga zbyt wydumana, zbyt rozwleczona, a czarny charakter niemal na zasadzie wszechmocnego boga (no chyba że będzie kimś w rodzaju Moriarty'ego?).</span></span></div>
kornwaliahttp://www.blogger.com/profile/08499819925387438700noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7399843348209888630.post-61267088668545450632017-10-16T18:58:00.000+02:002017-10-16T19:00:15.562+02:00Tylko cytat #7<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-c8D4yHHk4HY/WeTh05XxJDI/AAAAAAAACuY/EeO6f1K19FM8p3Hs5_5idyS65MukPci2QCLcBGAs/s1600/Ostatni%2BKontynent%2B-%2BPratchett%2BTerry.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="600" data-original-width="424" height="320" src="https://2.bp.blogspot.com/-c8D4yHHk4HY/WeTh05XxJDI/AAAAAAAACuY/EeO6f1K19FM8p3Hs5_5idyS65MukPci2QCLcBGAs/s320/Ostatni%2BKontynent%2B-%2BPratchett%2BTerry.jpg" width="226" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i>Na nieszczęście, jak wielu ludzi, którzy całkiem sobie z czymś nie radzą, nadrektor lubił się<u> </u>chwalić, jak doskonale sobie z tym radzi. A był dla kierowania zespołem tym, czym Herod dla Towarzystwa Przedszkolnego w Betlejem.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Gdzie indziej ktoś mógłby powiedzieć „To tylko książki... Książki nie są groźne”. Ale nawet całkiem zwykłe książki bywają niebezpieczne, nie tylko te o tytułach „Jak przygotować gelinit w sposób profesjonalny”. Człowiek siedzi gdzieś w jakimś muzeum i pisze nieszkodliwą książkę o ekonomii politycznej, aż nagle giną tysiące ludzi, którzy nawet jej nie czytali, z powodu tych, którzy nie zrozumieli żartu. Wiedza jest niebezpieczna, dlatego właśnie rządy często zamykają ludzi potrafiących myśleć myśli powyżej pewnego kalibru.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>– Ale przecież jesteśmy uniwersytetem! Musimy mieć bibliotekę! – oświadczył Ridcully. – To w dobrym tonie. Jakimi ludźmi byśmy byli, gdybyśmy nie chodzili do biblioteki?</i><br />
<i>– Studentami – odparł smętnie pierwszy prymus...</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Ridcully wskazał niewielkie drewniane urządzenie przy drzwiach. Podobne wisiały przed gabinetami wszystkich magów; składały się z niedużej przesuwanej deseczki w ramce. Obecnie deseczka odsłaniała słowo „Jestem”, a prawdopodobnie zasłaniała „Wyszedłem”, choć w przypadku niektórych magów nigdy nie było całkowitej pewności* [* Na przykład wykładowca kreatywnej nieoznaczoności utrzymywał z wyraźną satysfakcją, że jest równocześnie w stanie wewnętrzności i zewnętrzności aż do momentu, kiedy ktoś zapuka do jego drzwi i skolapsuje pole. Zatem niemożliwe jest jakiekolwiek kategoryczne stwierdzenie przed zajściem wydarzenia. Logika to wspaniała rzecz, ale nie zawsze przewyższa prawdziwe myślenie.].</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Myślak przewrócił oczami. Takie rzeczy zawsze dobrze brzmiały, kiedy opracowywał je we własnej głowie. Czytał stare księgi, potem siedział i myślał przez całe wieki, aż niewielka teoria układała mu się w umyśle niczym rządek małych błyszczących klocków. A potem, kiedy ją wygłaszał, odbijała się od grona wykładowczego i jeden z nich... jeden z nich... zawsze zadawał jakieś potwornie głupie pytanie, na które w danej chwili nie potrafił odpowiedzieć. Jak można w ogóle dokonywać postępu wobec takich umysłów? Gdyby jakiś bóg gdzieś powiedział: „Niech się stanie światło”, oni by zapytali: „A po co? Ciemność zawsze nam wystarczała”.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>– Zauważyłeś, że kiedy uciekasz, pakujesz się tylko w gorsze kłopoty?</i><br />
<i>– Tak, ale widzisz, od nich też mogę uciec. To piękno tego systemu. Umiera się raz, ale uciekać można zawsze.</i><br />
<i>– Jednakże mówi się, że tchórz umiera tysiąc razy, a bohater tylko raz.</i><br />
<i>– Owszem, ale to ten najważniejszy raz.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Jedna z najbardziej podstawowych reguł przetrwania na dowolnej planecie nakazuje nigdy nie drażnić kogoś ubranego w czarną skórę* [* Właśnie dlatego protestujący przeciwko noszeniu przez ludzi skór zwierząt nie wiedzieć czemu nie rzucają farbą w Aniołów Piekieł.].</i></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
[tłum. Piotr W. Cholewa, wyd. Prószyński i S-ka] kornwaliahttp://www.blogger.com/profile/08499819925387438700noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7399843348209888630.post-87842074412245324382017-10-12T19:58:00.000+02:002017-10-13T18:42:51.438+02:00Terry Pratchett - Kiksy klawiatury. Eseje i nie tylko<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-fp4EjQqNFKA/Wd-h28cXDUI/AAAAAAAACtI/ukGMd7xIgLQBAZtaVz5JwP4MIkF0V2SDwCLcBGAs/s1600/kiksy-klawiatury-eseje-i-nie-tylko-b-iext43938260.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="280" data-original-width="200" src="https://3.bp.blogspot.com/-fp4EjQqNFKA/Wd-h28cXDUI/AAAAAAAACtI/ukGMd7xIgLQBAZtaVz5JwP4MIkF0V2SDwCLcBGAs/s1600/kiksy-klawiatury-eseje-i-nie-tylko-b-iext43938260.jpg" /></a></div>
<b>Wydawnictwo:</b> Prószyński i S-ka,2015<br />
<b>Pierwsze wydanie:</b> <i>A Slip of the Keyboard</i>, 2014<br />
<b>Stron:</b> 328<br />
<b>Tłumacz:</b> Piotr W. Cholewa<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Nieodżałowany Pratchett... Przetłumaczony przez jak zawsze idealnie do niego pasującego Piotra Cholewę (w życiu bym nie wpadła na takie fajowe tłumaczenie tytułu!).</div>
<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #274e13;">Nie zbudowaliśmy bazy księżycowej, ponieważ zdaliśmy sobie sprawę,że cały Wyścig Kosmiczny był tylko szaleńczym atakiem międzynarodowego machania fiutkami.</span> <span style="color: #274e13;">(s. 216)</span></div>
</blockquote>
<div style="text-align: justify;">
To świetny <b>zbiór różnych tekstów Pratchetta (eseje, felietony, artykuły, przemówienia, itp.)</b>, idealny zwłaszcza dla osób, które skończyły Świat Dysku i nie wiedzą jak żyć ;) Ja, na szczęście, mam jeszcze sporo tytułów z cyklu przed sobą, a i tak przeczytałam <i>Kiksy </i>z wielką przyjemnością. </div>
<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #274e13;">Fantasy udaje się najlepiej, jeśli traktujemy ją poważnie (może też być wtedy o wiele zabawniejsza, ale to już inna historia). A poważne traktowanie oznacza, że muszą istnieć reguły. Jeśli wszystko może się zdarzyć, nie ma żadnego napięcia Wolno wam sprawić, by świnie latały, ale musicie wziąć pod uwagę zagrożenie miejscowej populacji ptaków oraz konieczność, by w rejonach gęstych lotów ludzie przez cały czas nosili solidne parasole.</span> <span style="color: #274e13;">(s. 99) </span></div>
</blockquote>
<div style="text-align: justify;">
Myślę, że ich lektura pozwala docenić tego autora jakby obok jego powieści, po prostu jako człowieka, nie tylko jako pisarza. To był naprawdę wspaniały przedstawiciel naszego gatunku, nie tylko inteligentny, błyskotliwy, o wyjątkowym poczuciu humoru (wierzcie mi, że w głos śmiałam się w tramwaju przy niektórych fragmentach), ale też mądry, przenikliwy i taki po prostu... dobry. Jedną z jego cech, która mnie wręcz urzekła jest jego wyrozumiałość w stosunku do ludzi i ich słabości. Był taki nieoceniający innych. Nawet, gdy nie pałał do kogoś wielką sympatią, to nie pastwił się nad nim, tak zgrabnie potrafił umieścić to w swoich tekstach, bez złośliwości, wręcz jakoś... życzliwie (sic!). Trzeba być wielkim człowiekiem, żeby coś takiego potrafić. Niesamowite jest to, że sława zdawała się nie mieć na niego specjalnego wpływu, nadal był normalny, skromny, wcale nieprzekonany o swojej wyjątkowości. Lubię takich ludzi, szkoda, że już nie będzie można go poznać na spotkaniu autorskim czy konwencie (poniżej koszulka, którą zakładał na konwentach, <a href="https://twitter.com/westendproducer/status/576075980940283904/photo/1?ref_src=twsrc%5Etfw&ref_url=http%3A%2F%2Fwww.telegraph.co.uk%2Fnews%2Fcelebritynews%2F11467688%2FSir-Terry-Pratchett-dies-aged-66.html">źródło</a>).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-ie7ddGKpE-Y/Wd-nfa-MZ4I/AAAAAAAACtk/idUUgDFD3Z4b8tB0wzWiGsln1uSEe3sIACLcBGAs/s1600/B_6iDWlUgAAUnqE.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="638" data-original-width="736" height="277" src="https://1.bp.blogspot.com/-ie7ddGKpE-Y/Wd-nfa-MZ4I/AAAAAAAACtk/idUUgDFD3Z4b8tB0wzWiGsln1uSEe3sIACLcBGAs/s320/B_6iDWlUgAAUnqE.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<blockquote class="tr_bq">
<blockquote class="tr_bq">
<span style="color: #274e13;">Była sadzawka, w której ryba musiała chyba wychodzić na brzeg, żeby zawrócić. (opis angielskiego ogrodu, s. 128)</span></blockquote>
</blockquote>
</div>
<div style="text-align: justify;">
Eseje te podzielone są na działy dotyczące jego pisarstwa, o nim samym i jego pomysłach (z mnóstwem anegdot) oraz ten, w którym Pratchett pisze o swojej chorobie, eutanazji, swoich poglądach na ten temat. Można zobaczyć wtedy inne jego strony, te bardziej poważne, nagle przestaje być tylko autorem piekielnie inteligentnych i zabawnych książek fantasy, ale też publicystą, który ma dość swojej choroby i dość tego, że ktoś decyduje jak może on umrzeć.</div>
<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #274e13;">Science fiction z pewnością przewidziała wiek komputerów. Jeśli człowiek pogrzebie dostatecznie głęboko w stosach starych magazynów, prędzej czy później odkryje, że przewidziała mniej więcej wszystko, co chcemy; jeśli rzuci się w tarczę tysiącem strzałek, niektóre muszą trafić w środek. W SF znajdą nawet sugestie czegoś, co przypomina sieć. Ale niespodzianką okazało się to, że komputerów używają nie lśniący nowi ludzie, ale te same głupie ludzkie istoty, jakie żyją tu od zawsze. Nie chcą - na ogół - korzystać z techniki, by poszerzyć swą wiedzę. Chcą oglądać porno, grać w karty, kraść i gadać ze sobą nawzajem. Nie robimy tego dobrze. Dostaliśmy do rąk techniczne cuda, ale do nich nie dorastamy. (s. 218)</span></div>
</blockquote>
<div style="text-align: justify;">
Dla fanów - lektura obowiązkowa! Dla nie-fanów: po skończeniu <i>Kiksów </i>zabierzecie się za jego książki, gwarantowane :) I pomyśleć, że sir Terry był kiedyś przeciętnym uczeniem, który nie lubił czytać!</div>
<div style="text-align: justify;">
<blockquote class="tr_bq">
<span style="color: #274e13;">Kupiłem nawet i przeczytałem jednym ciągiem wszystkie tomy Narnii, co było jak przejedzenie się opłatkami komunijnymi. (s. 104)</span></blockquote>
</div>
<div style="text-align: justify;">
Ocena: 5-5,5/6</div>
kornwaliahttp://www.blogger.com/profile/08499819925387438700noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7399843348209888630.post-88518494855702841292017-08-20T11:28:00.000+02:002017-08-20T11:28:47.095+02:00Tylko cytat #7<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-ti-NeU9Mna8/WZlMJi0kElI/AAAAAAAACrk/epAkg_W9PgYIyq6Eikz5gFW6Bc1IusXcgCLcBGAs/s1600/101e06ed6cecf7cba13287ff5ad512ce.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="337" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-ti-NeU9Mna8/WZlMJi0kElI/AAAAAAAACrk/epAkg_W9PgYIyq6Eikz5gFW6Bc1IusXcgCLcBGAs/s320/101e06ed6cecf7cba13287ff5ad512ce.jpg" width="215" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
<br />
cz. 1 <i>W stronę Swanna</i><br />
<br />
Postaram się napisać coś o całym cyklu, jak już go skończę, czyli za jakieś dwa lata (obecnie czytam cz. 2). Tymczasem - cytaty godne wyróżnienia:<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i>Przyzwyczajenie! - robotnica zręczna, ale bardzo powolna,która zrazu pozwala naszemu duchowi cierpieć całe tygodnie w tymczasowej siedzibie, ale którą mimo wszystko winniśmy błogosławić, bo bez przyzwyczajenia, zdany na własne środki, duch nasz nie byłby zdolny uczynić nam żadnego mieszkania mieszkalnym.</i> (s. 31)</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i>Jakże ja lubiłem nasz kościół, jak dobrze go widzę! Stara kruchta, przez którąśmy wchodzili, czarna, podziurawiona jak warzęcha, była krzywa i głęboko wyżłobiona w narożnikach (tak samo kropielnica, do której nas wiodła), jak gdyby lekkie otarcie mantyl wieśniaczek wchodzących do kościoła i ich nieśmiałych palców biorących wodę święconą mogło, powtarzane w ciągu wieków, nabyć siły niszczycielskiej, naruszyć kamień i wyżłobić bruzdy takie, jakie żłobią koła wozów w kamieniu przydrożnym ocierając się o niego co dzień. I płyty grobowe, pod którymi szlachetne prochy spoczywających tam opatów Combray stwarzały dla chóru niby duchową posadzkę, nie były już same martwą i twardą materią, bo czas zmiękczył je i dał im wypłynąć na kształt miodu poza granice włąsnego prostokąta, który przekroczyły złotą falą, rozpuszczając w niej jakąś kwiecistą gotycką literę, zatapiając białe fiołki marmuru; (...).</i> (s. 91)</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
***<br />
</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Nawet ta miłość do fazy muzycznej zdawała się na chwilę rodzić w Swannie możliwość jakby odmłodzenia. Od tak dawna przestał zwracać swoje życie do idealnego celu, ograniczając je do pogoni za codzienną przyjemnostką, iż sądził — nie powiadając wprawdzie sobie tego jasno — że to się nie zmieni do śmierci. Co więcej, nie czując już podniosłych idei w sobie, przestawał wierzyć w ich realność, nie mogąc jednak zaprzeczyć całkowicie jej istnieniu. Toteż przywykł chować się w myśli bez znaczenia, które mu pozwalały omijać istotę rzeczy. Tak jak nie pytał siebie, czy nie byłoby lepiej przestać bywać w świecie, ale w zamian wiedział całkiem na pewno, że o ile przyjął jakieś zaproszenie, musi się na nie stawić; że o ile nie oddał potem wizyty, trzeba mu rzucić bilety; tak samo w rozmowie nie silił się nigdy bronić z przejęciem osobistego poglądu, ale dostarczał szczegółów technicznych, które miały poniekąd wartość same w sobie, a pozwalały mu nie angażować się. Był niezmiernie ścisły w przepisie kucharskim, w dacie urodzenia lub śmierci malarza, w nomenklaturze jego dzieł. Czasem mimo wszystko puścił się na sąd o jakim dziele, o sposobie pojmowania życia, ale dawał wówczas własnym słowom ironiczny tonik, jak gdyby nie cały solidaryzował się z tym, co mówił. </i>(s. 264-265)</div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>***</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Każdy pocałunek przyzywa nowy pocałunek. Och, w owych pierwszych czasach, kiedy się kocha, pocałunki rodzą się tak łatwo! Tłoczą się jedne za drugimi; zliczyć pocałunki wymienione w ciągu godziny, to tak jak zliczyć kwiaty na łące w maju. </i>(s. 296)</div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>***</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Tak! — dodał z owym lekkim wzruszeniem, którego doznajemy, kiedy nawet nie całkiem świadomie mówimy coś nie dlatego, że jest prawdą, ale dlatego, że sprawia nam przyjemność to mówić i kiedy słyszymy własny głos tak, jakby pochodził nie z nas, ale skądinąd — losy są rzucone, pragnę kochać jedynie serca wielkoduszne, żyć w atmosferze wielkoduszności. </i>(s. 308)</div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>***</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br />Oddalił się, przepraszając i wrócił do siebie szczęśliwy, że zadowolenie ciekawości zostawiło ich miłość nietkniętą i że po tak długim maskowaniu się wobec Odety zazdrością swoją nie dostarczył jej dowodu, iż kocha ją za bardzo; który to dowód między dwojgiem kochanków zwalnia drugą stronę na zawsze od kochania dosyć. </i>(s. 338)</div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>***</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Wydaje mi się w gruncie śmieszne, żeby człowiek o jego inteligencji cierpiał dla osoby tego rodzaju, która nie jest nawet interesująca, bo mówią, że to idiotka — dodała z rozsądkiem ludzi niezakochanych, którzy uważają, że człowiek inteligentny powinien by cierpieć tylko dla osoby tego wartej; to mniej więcej to samo, co dziwić się, że ktoś raczy cierpieć na cholerę z powodu istotki tak małej jak bakcyl cholery. </i>(s. 414)</div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>***</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>I zanim Swann miał czas zrozumieć i powiedzieć sobie: „To faza z sonaty Vinteuila, nie słuchać, nie słuchać!”, wszystkie wspomnienia z czasu, gdy Odeta się w nim kochała, wspomnienia, które zdołał do dziś dnia zachować niewidzialne w głębiach swego jestestwa, oszukane tym nagłym promieniem z czasów jak gdyby wskrzeszonej miłości, obudziły się i jednym rzutem skrzydeł wzbiły się, aby bez litości dla jego obecnej niedoli śpiewać mu co sił zapomniane refreny szczęścia.<br />Zamiast oderwanych wyrażeń: „czas, kiedy byłem szczęśliwy”, „kiedy byłem kochany”, które często wymawiał dotąd, nie cierpiąc przy tym zbytnio, bo jego inteligencja zamykała w nich tylko oschłe wyciągi z przeszłości, Swann odnalazł wszystko, co utrwaliło na zawsze swoistą i lotną esencję tego utraconego szczęścia. </i>(s. 416)<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
[tłum. Tadeusz Boy-Żeleński, wyd. PIW]kornwaliahttp://www.blogger.com/profile/08499819925387438700noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7399843348209888630.post-2609611955797333892017-08-13T10:36:00.001+02:002017-10-16T19:03:27.134+02:00Stanisław Lem - Doskonała próżnia<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b><a href="https://1.bp.blogspot.com/-WPNsl6AdhG4/WZAHWvNONvI/AAAAAAAACrE/rTvvZODU7c0NKZ_Cv6T0pDNVcfnSq4ihQCLcBGAs/s1600/61640-doskonala-proznia-stanislaw-lem-1.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="800" data-original-width="508" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-WPNsl6AdhG4/WZAHWvNONvI/AAAAAAAACrE/rTvvZODU7c0NKZ_Cv6T0pDNVcfnSq4ihQCLcBGAs/s320/61640-doskonala-proznia-stanislaw-lem-1.jpg" width="203" /></a></b></div>
<b>Wydawnictwo:</b> Biblioteka Gazety Wyborczej, 2008<br />
<b>Pierwsze wydanie: </b>1971<br />
<b>Stron:</b> 214<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Dużo uporu i samozaparcia kosztowała mnie ta książka. W pewnym momencie nawet się poddałam, zakładkę wyjęłam, tom odłożyłam na półkę z rezygnacją. Potem zaczęłam czytać co inni o niej napisali i tam dziwum jakieś: zachwyty, wychwalanie, dyskusje, bardzo wysoka ocena na bnetce. No nic, stwierdziłam, że choćby nie wiem co, to ją skończę (mając w pamięci moją porażkę z <i>Golem XIV</i>, któremu też nie dałam rady). I skończyłam. Faktycznie, było warto, choć na pewno moja ocena tego nie odzwierciedla. Wynika to jednak z tego, że zbiór jest ten dla mnie nierówny i zawiera chyba po równo utwory wybitnie interesujące i stymulujące mózgownice, jak i takie, które mnie jedynie wybitnie nużyły. Zdecydowanie nie jest to pozycja dla początkującego czytelnika Lema, to raczej coś dla kogoś, kto woli inne formy niż powieści i woli Lemowską futurologię i eseje.</div>
<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #274e13;">Jeśli na Saharze znajduje się czterdzieści ziarenek piasku, od których znalezienia zależy ocalenie świata, to się ich nie odnajdzie tak samo jak czterdziestu zbawicielskich dzieł, które dawno już zostały napisane, lecz utonęły w pokładach makulatury. A te dzieła na pewno zostały napisane,ponieważ poręcza to statystyka prac ducha (...). Tak tedy, zanim napoimy dusze tymi rewelacjami, udławimy je śmieciem, bo tego jest cztery biliony razy więcej. (<i>Joachim Fersengeld: Perycalypsis</i>, s. 70-71)</span></div>
</blockquote>
<div style="text-align: justify;">
<b>Zbiór zawiera 16 utworów, które są recenzjami nieistniejących książek.</b> Co ciekawe, pierwszy z nich to recenzja samej <i>Próżni doskonałej</i>. Lem musiał mieć jednak wyrafinowane poczucie humoru :) Z pozostałej 15-stki najbardziej zapała mi w pamięć <i>Alfred Zellermann: Gruppenführer Lous XVI</i>, który jest tak zabawnie absurdalny i tak poważnie napisany, że śledziłam akcję tworzenia mini monarchii w sercu dżungli amazońskiej z wypiekami na twarzy. Z kolei <i>Alistar Waynewright: Being Inc.</i> to historia niczym z filmu "Truman show" na niewyobrażalną wręcz skalę, gdzie korporacje zaczynają kreować nasze życie w dużej części na życzenie klientów. <i>Cezar Kouska: De Impossibilitate Vitae; De Impossibilitate Prognoscendi</i>
za to mówi o przypadku właściwie wszystko, co można o nim powiedzieć (Lem tu na serio pozamiatał temat!). <i>Arthur Dobb: Non serviam</i> choć ciężki w czytaniu, pod koniec dał mi ciarki, czułam się przez chwilę, jakbym patrzyła samemu Bogu na kark...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na koniec jest jeszcze okazja przeczytania utworu Jacka Dukaja <i>Kto napisał Stanisława Lema?</i> </div>
<br />
<b>Ocena:</b> 3,5/6kornwaliahttp://www.blogger.com/profile/08499819925387438700noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7399843348209888630.post-17210385679533532692017-04-30T08:44:00.001+02:002017-10-16T18:59:14.433+02:00Tylko cytat #6<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-bZXyFwo7AkE/WQWFzEnwNuI/AAAAAAAACqo/XLLM8LI9lckRHm3fSo2r08DpzjRZdH89wCLcB/s1600/Ciekawe%2Bczasy%2B-%2BPratchett%2BTerry.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://2.bp.blogspot.com/-bZXyFwo7AkE/WQWFzEnwNuI/AAAAAAAACqo/XLLM8LI9lckRHm3fSo2r08DpzjRZdH89wCLcB/s320/Ciekawe%2Bczasy%2B-%2BPratchett%2BTerry.jpg" width="226" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Nie nadawał się do niczego innego. Magia była jedyną ucieczką. Właściwie w magii też sobie nie radził, ale przynajmniej nie radził sobie definitywnie. Zawsze uważał, że ma prawo do roli maga w taki sam sposób, jak zero do roli liczby. Nie można zajmować się poważną matematyką bez zera, które właściwie nie jest żadną liczbą, ale gdyby je zabrać, mnóstwo większych liczb zostałoby w bardzo głupiej sytuacji. Ta niejasna myśl rozgrzewała go w czasie tych okazjonalnych przebudzeń około trzeciej nad ranem, kiedy oceniał swoje życie i stwierdzał, że waży mniej niż obłoczek ciepłego wodoru. Owszem, prawdopodobnie rzeczywiście kilka razy ocalił świat, ale na ogół działo się to przypadkiem, kiedy starał się robić coś innego. I prawie na pewno nie uzyskał za to żadnych punktów karmicznych. Takie rzeczy liczyły się chyba tylko wtedy, kiedy człowiek przystępował do nich, myśląc, najlepiej głośno: „Tam u licha, demonicznie odpowiednia chwila, żeby ocalić świat, i nie ma co się zastanawiać”, a nie: „O szlag, tym razem naprawdę chyba zginę!”.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Świat miał zbyt wielu bohaterów i na pewno nie potrzebuje następnego. Miał za to tylko jednego Rincewinda, więc Rincewind był światu winien utrzymywanie tego jedynego przy życiu jak najdłużej.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Kiedy ludzie potrafiący czytać i pisać zaczynają walczyć w imieniu tych, którzy nie potrafią, kończy się to inną odmianą głupoty. Jeśli chcecie im pomóc, zbudujcie gdzieś wielką bibliotekę albo co, i zostawcie otwarte drzwi.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>- Czemu nie zaprosimy ich na ucztę i nie wyrżniemy wszystkich, jak się upiją?<br />- Słyszałeś, co mówili. Jest ich siedemset tysięcy.<br />- Tak? No to trzeba podać coś prostego, makaron albo co...</i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
[tłum. Piotr W. Cholewa, wyd. Prószyński i S-ka] </div>
<br />kornwaliahttp://www.blogger.com/profile/08499819925387438700noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7399843348209888630.post-27722199861608271942017-04-25T19:07:00.002+02:002017-04-25T19:07:57.602+02:00Michel Faber - Księga dziwnych nowych rzeczy<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-DY2hti0aWT4/WP91hCpUIpI/AAAAAAAACqM/K6TleJumVycWijdCzcZYkhsWYsPgE12MwCLcB/s1600/ksiega-dziwnych-nowych-rzeczy-b-iext43469121.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://2.bp.blogspot.com/-DY2hti0aWT4/WP91hCpUIpI/AAAAAAAACqM/K6TleJumVycWijdCzcZYkhsWYsPgE12MwCLcB/s320/ksiega-dziwnych-nowych-rzeczy-b-iext43469121.jpg" width="209" /></a></div>
<b>Wydawnictwo:</b> W.A.B.<br />
<b>Pierwsze wydanie:</b> <i>The Book of Straange New Things</i>, 2014<br />
<b>Stron:</b> 589<br />
<b>Tłumacz:</b> Tomasz Kłoszewski<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
To była uparta książka, ponieważ wywalczyła sobie miejsce na mojej liście "planuję przeczytać". Pamiętam, że kiedy na blogach często ją omawiano, cichy głosik w mojej głowie mówił "nie, nie wrzucaj jej do schowka, za dużo już masz tam książek, skupiasz się teraz na czytaniu swoich". Aż w końcu padma wrzuciła podsumowanie 2015 roku i ugięłam się. A to jej <a href="http://miastoksiazek.blox.pl/2015/11/Michel-Faber-Ksiega-dziwnych-nowych-rzeczy-Nigdy.html#.WP90B3250cA">recenzja</a>. <i>Księga</i> tkwiła sobie spokojnie na liście, aż tu nagle mój DKK uszczęśliwił mnie perspektywą jej omawiania.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nasz klub kręci się wokół fantastyki, a ta książka miała należeć do SF. Nie wiedziałam czego się spodziewać, ponieważ Faber znany jest z innej książki, <i>Szkarłatny płatek i biały</i>, która <i>nota bene</i> też jest w moim schowku (efekt czytania blogów!) i jest zupełnie niepodobna do <i>Księgi</i>. Gdzieś nawet wyczytałam, że autor lubi skakać po gatunkach i z każdego coś uszczknie dla siebie. Tak więc z tym gatunkiem SF też sprawy się komplikują, jako że nie jest to czysta gatunkowo powieść. Owszem, ma wiele elementów sci-fi: inna planeta, obca cywilizacja, przyszłość Ziemi, a jednak jest to jedynie jej tło. Co wybija się na pierwszy plan tej historii to relacje międzyludzkie i religia. Zalążek tego jest taki: <b>chrześcijański pastor, Peter, wyrusza na planetę Oazę, ma nauczać tamtejszych mieszkańców. Jego żona, Bea, zostaje na ziemi. Lecimy razem z Peterem, poznajemy ten nowy dla niego świat, czytamy wymianę listów między małżonkami.</b> I to w tych listach dzieje się najwięcej, a nie na Oazie (sic!). Ten pomysł uważam, że wyjątkowo oryginalny, bo choć opisy przeżyć pastora są bardzo interesujące, a ich głębia przypominała mi czasem skrupulatność stwarzania obcych kultur w stylu Le Guin (oraz szacunek w ich przekazywaniu), to listy Bea były jak kamienie milowe tej powieści. Zżerała mnie czytelnicza ciekawość co się dzieje na Ziemi i najchętniej wysłałabym głównego bohatera do domu, żeby mi to opowiedział! </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ujął mnie Faber swoją niespiesznością, wręcz idealnie podporządkował tempo tej spokojnej, delikatnej społeczności Oazjan. Wymyślił ich od podstaw (język, wygląd, zachowanie, gospodarkę, architekturę itp.), odsłaniał ich powolutku, niemal taktownie, jak gdyby naprawdę istnieli i nie chciał ich urazić ;) Również opis planety jest bardzo pomysłowy, żadnych fajerwerków, a jednak wydaje się tak... prawdopodobna! Początkowo byłam bardzo negatywnie nastawiona do pomysłu, że narratorem jest chrześcijański pastor, głęboko wierzący, nawrócony do szpiku kości, z czasem jednak Peter okazał się całkiem interesującą postacią i dobrym rozmówcą dla innych ziemian wysłanych na misję. Z drugiej strony moja sympatia do niego nie była mi dana raz na zawsze, w końcu uznałam go za niebywałego egoistę ukrytego pod płaszczem troskliwego i kochającego męża.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W kwestii religii <i>Księga </i>skłania do wielu rozważań o przekładalności danej wiary na zrozumiały przekaz dla obcej kultury. Czy ich wiara jest prawdziwa? Czy naprawdę rozumieją to, czego są nauczani? O czym to świadczy, jeśli oni wydają się w swej wierze o wiele bardziej szczerzy i autentyczni od chrześcijan na Ziemi? Bardzo interesująca jest ta warstwa, choć z drugiej strony uważam, że sam koncept, aby jakiekolwiek kosmiczne humanoidy miałyby przyjąć jedną z naszych religii jest mocno naciągany.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wracając na chwilę do gatunku SF - twardogłowych fanów gatunku chyba nie zachęcam do przeczytania, ponieważ będą bardzo psioczyć na brak naukowych podstaw w opisywaniu zasad działań świata przyszłości lub w ogóle na brak wyjaśnienie kilku co bardziej palących kwestii. Mnie to w sumie nie przeszkadzało, ponieważ skupiałam się na czymś innym. Całej reszcie książkę zdecydowanie polecam, jeśli nie lubicie fantastyki, to nic Was w tej lekturze dodatkowo nie zniechęci do tego gatunku, a na pewno docenicie psychologię postaci i pomysłowość autora. To nie jest też czytadło, ale na pewno nie jakaś bardzo wymagająca pozycja.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ostatnie kilka słów poświęcę okładce - moim zdaniem jest obłędna! U padmy sobie zobaczycie, że to nie jest kolor żółty, tylko złoty. Lubiłam sobie pomacać tę książkę w księgarni, choć z czasem - muszę przyznać - te złocenia się trochę wycierają w tych miejcach, w których naturalnie ręka styka się z okładką.</div>
<br />
<b>Ocena:</b> 5-5,5/6<br />
<br />
P.S. Wpisałam Wielka Brytania w tagach, ale na zasadzie, żeby jednak coś było, bo sam Faber nie identyfikuje się z żadną narodowością...kornwaliahttp://www.blogger.com/profile/08499819925387438700noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7399843348209888630.post-86999490874312445002017-04-17T12:15:00.000+02:002020-02-22T16:22:13.552+01:00Milan Kundera - Nieznośna lekkość bytu<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-GppMKb6itYk/WPSHZQfk_tI/AAAAAAAACpw/x7DCA64f-Iwo6j6Y1KpLJzlHsdlBhs0kQCLcB/s1600/Niezno%25C5%259Bna-lekko%25C5%259B%25C4%2587-bytu.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-GppMKb6itYk/WPSHZQfk_tI/AAAAAAAACpw/x7DCA64f-Iwo6j6Y1KpLJzlHsdlBhs0kQCLcB/s320/Niezno%25C5%259Bna-lekko%25C5%259B%25C4%2587-bytu.jpg" width="224" /></a></div>
<b>Wydawnictwo:</b> Państwowy Instytut Wydawniczy, 1992<br />
<b>Pierwsze wydanie:</b> <i> Nesnesitelná lehkost byti</i>, 1984<br />
<b>Tłumacz:</b> Agnieszka Holland<br />
<b>Czyta:</b> Marek Barbasiewicz<br />
<b>Audiobook:</b> 8:47:06<br />
<b>Nagranie:</b> Zakładu Nagrań i Wydawnictw Związku Niewidomych w Warszawie, 1997<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i>Nieznośna lekkość bytu</i> od wielu lat widniała na mojej liście "must read". Z 15 lat temu z biblioteki pożyczyłam inną powieść Kundery, <i>Żart</i>, ale lektura mnie nie wciągnęła i książkę oddałam nieskończoną. Obawiałam się, że może ten autor mi nie podejdzie i dlatego tak zwlekałam z jego najsławniejszym dziełem. Odkąd jednak zaczęłam słuchać audiobooków w weekendowe poranki, to tak nie wybrzydzam.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Bez dwóch zdań: Kundera mnie zaskoczył. Opis fabuły był dla mnie mało zachęcający - <b>historia losów czterech osób w czeskiej Pradze, w tle wydarzenia z Praskiej wiosny 1968 roku</b>. Od razu przychodzi mi na myśl <a href="http://mikropoliss.blogspot.com/2011/08/jm-coetzee-hanba.html"><i>Hańba </i>Coetzee</a>, której opis też wydaje się jak zapowiedź nic nieznaczącej nudy. W obu przypadkach autorzy robią psikusa czytelnikowi, ponieważ w książkach zaskakuje wszystko: i język, i poprowadzenie akcji, i przemyślenia autora, i wiele innych elementów.</div>
<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #274e13;">Tylko to, co konieczne, jest ciężkie, tylko to, co waży, ma wartość.</span></div>
</blockquote>
<div style="text-align: justify;">
<i>Nieznośna lekkość bytu</i> skupia się na czterech bohaterach: lekarzu Tomaszu, jego partnerce Teresie, kochance Sabinie i jej kochanku Franzu. Brzmi to wszystko jak wprawki do <i>Mody na sukces</i>, ale zapewniam, książka nie ma w sobie nic powierzchownego. Co mnie zadziwiło w pierwszym z nią kontakcie to pogłębiona psychologia postaci. Odniosłam wrażenie, że Kundera nie opisywał tworów swojej wyobraźni, lepiąc je na swoje podobieństwo lub kształtując według potrzeb, ale po prostu wydobył je z nicości bez żadnych ingerencji, jakby musiał ich przyjąć takimi, jacy już byli, a on ich tylko wpuścił na karty swojej powieści... Nawet Teresa, na którą najbardziej się zżymałam i załamywałam ręce nad jej uległością, ostatecznie okazała się niesztampową kobietą, mającą swoje zainteresowania, swoje zakamarki duszy niezaanektowane przez Tomasza. A ten z kolei to istny kalejdoskop, co przesunie się nieco kąt patrzenia, to Tomasz wydobywał z siebie kolejne pokłady osobowości (choć ogólnie facet z niego dość antypatyczny). Sabina to chodząca tajemnica. Jej kochanek Franz za to zajmuje w książce najmniej miejsca i najmniej zostawia po sobie wrażeń.</div>
<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #274e13;">Czy wydarzenie nie jest tym bardziej znaczące i wyjątkowe, im więcej
potrzeba było przypadków, aby mogło nastąpić? Tylko przypadek może
wyglądać jak wysłannik losu. To, co jest nieuchronne, czego się
spodziewamy, co powtarza się codziennie, jest nieme. Tylko przypadek do
nas przemawia. Staramy się czytać w nim, jak Cyganki odczytują
przyszłość z fusów na dnie filiżanki.</span></div>
</blockquote>
<div style="text-align: justify;">
Gdy zabierałam się za czytanie (właściwie słuchanie), obawiałam się, że tło polityczne, będzie główną osią fabuły, a wszystko zostanie temu podporządkowane. Zupełnie bezpodstawnie. Kundera bardzo zgrabnie wplótł w całość politykę, wszystko to jest nienachalne, a jednak mające swoją określoną rolę. Wpływa ona na losy bohaterów, nie w stylu ciężkich przeżyć, więzień czy traum, ale jako przyczyna ich różnych decyzji czy lupa, która pokazuje jakiś rys ich osobowości. O wiele ważniejsze są w <i>Nieznośnej lekkości bytu</i> przeróżne rozważania autora czy to o ludzkim życiu, miłości, czy seksie, ale też wiele rozważań w zasadzie filozoficznych, którymi pisarz mnie bardzo ujął. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Podsumowując, słuchało się wspaniale. Pan Marek Barbasiewicz to lektor idealny. Gorąco książkę polecam.</div>
<br />
<b>Ocena:</b> 5,5/6<br />
<br />kornwaliahttp://www.blogger.com/profile/08499819925387438700noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7399843348209888630.post-23550982978679774972017-03-18T18:22:00.003+01:002017-03-18T18:22:47.675+01:00Swietłana Aleksijewicz - Cynkowi chłopcy<a href="https://2.bp.blogspot.com/-hcTWZVdMSRA/WM1kcLKTjhI/AAAAAAAACpY/AqSNBNc6l4A1P1GXcDgvioFp4X1IiDSDgCLcB/s1600/cynkowi.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://2.bp.blogspot.com/-hcTWZVdMSRA/WM1kcLKTjhI/AAAAAAAACpY/AqSNBNc6l4A1P1GXcDgvioFp4X1IiDSDgCLcB/s320/cynkowi.jpg" width="201" /></a><b>Wydawnictwo:</b> Czarne, 2015<br />
<b>Pierwsze wydanie:</b> <i>Цинковые мальчики</i>, 1991<br />
<b>Stron:</b> 309 <br />
<b>Tłumacz:</b> Jerzy Czech<br />
<br />
<u>Literacka Nagroda Nobla 2015</u><br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Aleksijewicz to jedno z tych nazwisk, które nie wzbudza specjalnych wątpliwości i kontrowersji w kontekście Nagrody Nobla (no może z wyjątkiem udanego utarcia nosa Putina). Tym razem mogę się całkowicie zgodzić z wyborem Akademii, na półce czeka w kolejce <i>Czasy secondhand</i> (kupione rok temu tacie w prezencie), w planach też inne jej książki.</div>
<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="color: #274e13;">Człowiek ma prawo do niezabijania. Do tego, by się zabijania nie uczyć. Takiego prawa nie ma w żadnej konstytucji. (s. 23)</span></i></div>
</blockquote>
<div style="text-align: justify;">
Wiele pisano o wojnie, a jednak każda z nich, jak i każde jednostkowe ludzkie doświadczenie wojny jest unikalne. Kto doświadczył wojny (choćby i pośrednio jako pracownik zaplecza wojskowego), ten nie ma szans wyjść z tego bez szwanku, bez jakiejś smugi. Człowiek nie jest stworzony do wojny. Może to absurdalne, co napisałam, w kontekście przytoczonych cytatów i tego, co wiemy na temat ludzkiej psychiki, naszej skłonności do przemocy, sadyzmu, okrucieństwa. A jednak, ale o tym później. <b>Autorka podzieliła <i>Cynkowych chłopców</i> na trzy wyraźne części (choć rozdziałów jest więcej). Najpierw prowadziła własne notatki w trakcie zbierania materiałów do książki na temat radzieckiej interwencji w Afganistanie (1979-1989), następnie oddaje głos tym, którzy zdecydowali się opowiedzieć, co przeżyli i widzieli w trakcie konfliktu, a także opowiadający o sobie po powrocie do kraju. Na koniec zebrała różne listy, artykuły i materiały dotyczące swojego procesu</b>: dwie osoby ujęte w książce domagały się sprostowania ich słów, proces odbył się na Białorusi.</div>
<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="color: #274e13;">Trzeba zacząć od tego, że jesteśmy zwierzętami, a ta zwierzęcość
przysłonięta jest cieniutkim nalotem kultury, ciu-ciu-ciu. Ach, ten
Rilke! Ach, ten Puszkin! A bydle wyłazi z nas błyskawicznie... Człowiek
nawet okiem nie mrugnie... Wystarczy, żeby zląkł się o siebie, o swoje
życie. Albo dostał władzę. Choćby niewielką. Malusieńką! </span></i><span style="color: #274e13;">(s.93-94,
szeregowy, piechota)</span></div>
</blockquote>
<div style="text-align: justify;">
Wracając do moich przemyśleń - największe wrażenie zrobiły na mnie nawet nie te okropności wojennej rzeczywistości, ale właśnie relacje osób powracających do rzeczywistości. Właśnie to skłania mnie do wniosku, że człowiek w zasadzie nie jest w stanie poradzić sobie z doświadczeniem wojny, zawsze wyjdzie z tego bardziej lub mniej pokiereszowany. Teraz to już powszechnie zna się termin syndromu stresu pourazowego, aczkolwiek nie jestem przekonana, że to coś zmienia. W każdym razie każda z tych osób dzieliła swoje życie na przed i po Afganistanie, a to po - to było życie na niby, jakby za szybą, często nałogi, niemożność prawdziwej rozmowy z bliskimi, ucieczka od siebie samego. Coś niepojętego. Takie doświadczenia niszczą coś ważnego, czego chyba nie da się już odzyskać, raz utracone nigdy nie wraca. Z tej perspektywy zupełnie inaczej można spojrzeć na żołnierzy wracających współcześnie z Afganistanu i Iraku. Ciekawe jak sobie radzą...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Cynkowi chłopcy</i> to też świetna pozycja dla wszystkich zainteresowanych reżimem radzieckim, bardzo udanie pokazuje jego sztuczki i praktyki. Odnośnie stylu Aleksijewicz to jest bardzo spokojny, wyraźnie inny od męskich reportażystów. Zaimponowała mi swoją pokorą, to duży talent tak bardzo pominąć swoje ego we własnej książce. Jednym słowem: polecam!</div>
<br /><b>Ocena:</b> 5/6kornwaliahttp://www.blogger.com/profile/08499819925387438700noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7399843348209888630.post-31109954933786902052017-02-22T20:56:00.000+01:002017-10-16T19:01:36.120+02:00Tylko cytat #5<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-HcQm23tSU3M/WK3pJpMnwgI/AAAAAAAACoc/WptcTWcjdW8KNmZ0Yvh3sj_gsGoyj1WDwCLcB/s1600/swiat-dysku-tom-5-czarodzicielstwo-b-iext43935030.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://4.bp.blogspot.com/-HcQm23tSU3M/WK3pJpMnwgI/AAAAAAAACoc/WptcTWcjdW8KNmZ0Yvh3sj_gsGoyj1WDwCLcB/s320/swiat-dysku-tom-5-czarodzicielstwo-b-iext43935030.jpg" width="224" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>-Więc co nas tam czeka?<br /> JA.<br /> -Ale poza tobą?<br /> Śmierć spojrzał na niego ze zdziwieniem. SŁUCHAM?<br /> Sztorm nad nimi osiągnął szczyt. Jakaś mewa przeleciała obok nich, tyłem.<span class="text_exposed_show"><br /> - Chciałem powiedzieć -wyjaśnił z goryczą Ipslore - że na tym świecie jest chyba coś, dla czego warto żyć.<br /> Śmierć zastanowił się przez chwilę. KOTY, stwierdził w końcu. KOTY SĄ MIŁE.</span></i></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<i><span class="text_exposed_show">***</span></i></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i><span class="text_exposed_show">Rincewind cofnął się. Nie radził sobie z czarami, ale jak dotąd miał sto procent sukcesów w ratowaniu własnego życia. Nie chciał popsuć sobie wyniku.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span class="text_exposed_show">***</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span class="text_exposed_show">Powiedzieć, że był szczupły, to stracić doskonałą okazję do użycia słowa „wychudzony". </span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span class="text_exposed_show"><br /></span></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span class="text_exposed_show">***</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span class="text_exposed_show">Krajobraz wznosił się i opadał niczym kołdra w sypialni nowożeńców.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span class="text_exposed_show"><br /></span></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span class="text_exposed_show">***</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span class="text_exposed_show">- Nie wiem, co robić - wyznał.<br />- To nic takiego. Ja też nigdy nie wiem - zapewnił Rincewind ze sztuczną wesołością. - Przez całe życie jestem kompletnie zagubiony. - Zawahał się. — O ile pamiętam, nazywa się to człowieczeństwem czy jakoś tak.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span class="text_exposed_show"><br /></span></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span class="text_exposed_show">***</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span class="text_exposed_show"><br /></span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<span class="text_exposed_show"><i>Rincewind zastanowił się głęboko.<br />- Powtórz to jeszcze raz, dobrze? - poprosił. - Kiedy powiedziałaś, że ktoś nas napadnie, coś mi chyba zaczęło dzwonić w uszach.<br />- No przecież chcemy się spotkać z elementem kryminalnym, prawda?<br />- Nie dokładnie „chcemy". Nie takiego określenia bym użył.<br />- A jakiego?<br />- Wydaje mi się, że zwrot „nie chcemy" dość precyzyjnie oddaje znaczenie.</i></span></div>
<br />
[tłum. Piotr W. Cholewa, wyd. Prószyński i S-ka]kornwaliahttp://www.blogger.com/profile/08499819925387438700noreply@blogger.com1