Stron: 471
Sporo czasu już minęło od przeczytania Ono, więc emocje nieco przyblakły, postaram się jednak je przywołać. Książki Doroty Terakowskiej i jej styl znam, raczej mi on odpowiadał. Jednak ten tytuł był dla mnie sporym rozczarowaniem.
Nie mogę powiedzieć, że Ono mnie nudziło czy mnie nie wciągnęło. Czytałam z chęcią, choć dość szybko ustaliłam sobie mój stosunek do tej powieści. Co ciekawe, byłam pewna, że fabuła miała skręcić w inną stronę, coś kiedy usłyszałam, pewnie mi się poplątało i już. A jest to historia 19-letniej Ewy, która w dramatycznych okolicznościach zachodzi w ciążę. I w tym miejscu jej świat zaczyna się zmieniać, a sama bohaterka "tworzy się" na nowo.
W sumie jak na Terakowską to za wiele magii tam nie ma, a jednak daleko tej opowieści do rzeczywistości. Bardzo mnie to odrzucało, że autorka cały świat przedstawiony podporządkowała jakiejś z góry ustalonej tezie. Postaci, "scenografia", wypowiadane przez nich kwestie... Ależ to było rażące! Jak jakieś simy, którego twórca założył, że należy stworzyć depresyjny nastrój, ludzi niszczących wszystko wokół siebie, dodał do tego smętne wnętrze, zamieszał i już. A Ewa ma sobie sama zrobić magicznym sposobem pranie mózgu. Ci bohaterowie byli zbyt jednostronni, papierowi. Jeśli ktoś lubi Ich Troje jest zły. Jeśli lubi muzykę klasyczną dobry. Jeśli lubi stare, eleganckie obrusy - dobry, jeśli Big Brothera - zły. A jeśli już ktoś jest dobry, to dobry i kluchowaty do bólu. Ten zły musi w każdej kwestii, choćby dotyczącej makaronu, przemycać swoją złość. Po prostu tego nie kupiłam.
Do tego sama Ewa. Ok, zmienia się, rozumiem, nowa sytuacja, jeden z najważniejszych momentów życia. Ale ta zmiana myślenia przychodzi znikąd. Nieprawdopodobna wydała mi się też jej reakcja na gwałt. Założyła sobie, że nie będzie o tym myśleć i nie myśli. Co więcej, nie wiąże ciąży z gwałtem, chce urodzić, a najlepsze jest to, że bez zmrużenia oka poznaje każdego z gwałcicieli (już sam fakt, że ich odnalazła i dotarła do nich był dość dziwny), rozmawia z nimi i zdaje się nie czuć w stosunku do nich strachu, obrzydzenia, złości... Tak, ta powieść wywołała we mnie sporo emocji, trochę się naprychałam w trakcie lektury. W sumie jedynie zakończenie zostawia jakąs otwartą furtkę, pewne niedopowiedzenie i choć chciałam jakiegoś zamknięcia tej historii, to może i dobrze, że Terakowska zdecydowała się to zostawić w ten sposób.
Ocena: 2,5-3/6
Szczerze mówiąc też miałam mieszane uczucia co do książki. Najbardziej poruszyły mnie jednak "Tam gdzie spadają anioły" oraz "Poczwarka" przeczytałam je jednak dawno temu i ciekawa jestem, jak teraz bym je odebrała. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMnie się bardzo Poczwarka podobała, Tam gdzie spadają anioły już mniej.
UsuńPozdrawiam!