Pokazywanie postów oznaczonych etykietą antologia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą antologia. Pokaż wszystkie posty

16 lutego 2013

Laurowo i jasno: Antologia wierszy laureatów literackiej Nagrody Nobla

Wybrał i opracował: Leszek Żuliński
Wydawnictwo: Wydawnictwo Bohdana Wrocławskiego, 1994
Stron: 487

Przedstawiany zbiór zawiera wybrane wiersze noblistów do 1993r. Co ciekawe, można tu znaleźć też autorów znanych przede wszystkim jako prozaików (np. Faulkner), nie skupiono się więc tylko na tych laureatach nagrodzonych faktycznie za poezję. Doceniłam też fakt, że część wierszy została przetłumaczona  po raz pierwszy na język polski specjalnie dla tej antologii.

Lektura tej książki miała mi dać ogólny pogląd na poezję noblistów - czyich wierszy faktycznie poszukać, kogo sobie odpuścić. Swoją rolę spełniła. Wykreśliłam z listy "poznam" kilka nazwisk, z kolei innym dam jeszcze szansę, ponieważ w planach mam ciągle Poetów noblistów. Upewniłam się co do chęci ponownego spotkania z Miłoszem, niezaprzeczalnie wyróżnia się wśród innych autorów, wręcz przytłacza resztę swoim kunsztem. Te kilka z jego wierszy stanowią jasny punkt całej antologii i od razu zwracają uwagę na powagę podejmowanych tematów. Może to kwestia tego, że część z nich omawiałam jeszcze za czasów liceum, jednak zrobiły na mnie dokładnie takie samo wrażenie, jak wtedy. Na pewno sięgnę po jego tomiki.

Całkowitym objawieniem za to był dla mnie Rabindranath Tagore! Po prostu zakochałam się w jego poezji od pierwszej strofy:

15
Twoja mowa jest prosta, mój Mistrzu, lecz nie tych, co mówią o tobie.
Rozumiem głosy twych gwiazd i milczenie twych drzew. 
Wiem, że serce mi się otwierało jak kwiat, a życie me napełniało się u skrytego źródła.
[Owocobranie (fragmenty), tłum. Leopold Staff]

Jak podaje Żuliński: Pisał w języku bengalskim; niektóre utwory sam przetłumaczył na język angielski, ale pozostawił po sobie tak ogromny dorobek, że do dziś w większości nie przełożony na języki europejskie (s.90). Koniecznie poznam bliżej tego poetę, choćby po angielsku. Wiki podaje, że napisał też osiem powieści, może i nimi kiedyś się zainteresuję. I pomyśleć, że Nobla dostał w 1913r., wiersze przed nim i po nim wydały mi się do siebie tak podobne, z tradycyjnymi rymami, zachwytami nad przyrodą i pastuszkami, zwyczajnie nudne, a Tagore niemalże wyprzedzał swój czas.

Jeden poeta wyłuskany z antologii to i tak pozytywny rezultat; mam jednak jeszcze dwa wiersze-perełki, które chciałabym wyróżnić.

Miguel Anegl Asturias (Nobel, 1967)
Skarb

Dawać to kochać,
dawać stokrotnie, 
wrócić strumieniem
wszelką wody kroplę.

Takich nas stworzono,
by rzucał z nas każdy
do ziemi nasiona, 
a do morza gwiazdy.
Biada kto zapasów,
Panie, nie wyczerpie,
wróciwszy nie powie:
niby próżna sakwa serce moje.
(tłum. Florian Śmieja)

Jaroslav Seifert (Nobel, 1984)

Morze

Kiedy tęsknimy za dalą,
mówimy sobie:
fale-morze-fale-morze,
miłość swą wyznajemy w różowym liście,
a potem dziewcząt włosy całując w miękkie jedwabiście
mówimy sobie: włosów falo-włosów falo.

Dziewczęta się kąpały w morzu przed południem w niedzielę.
Wody i włosy ich w jedną się falę łączą.
Marynarz w gnieździe bocianim
zacznie śpiewać inaczej, weselej.

Fala-za falą-faluje-falują
i na wybrzeżach się kończą.
(tłum. Józef Czechowicz)

Cóż za rytm! :) Przyjemnie było znowu poczytać poezję, uspokaja mnie to i na chwilę "wywija" mnie do środka.

18 marca 2011

Droga do Science Fiction 1. Od Gilgamesza do Wellsa - wybór, przedmowa i tło historyczne James Gunn

Wydawnictwo: Wydawnictwa "ALFA", 1985
Pierwsze wydanie: The Road to Science Fiction: From Gilgamesh to Wells, 1977
Stron: 400
Tłumacz: ? (nie podano...)

James Gunn jest już emerytowanym profesorem anglistyki, wykładał teorię literatury na Uniwersytecie Kansas; w szczególności zajmował się s-f, jego teorią oraz historią. W latach 70. był prezesem SFWA (Stowarzyszenie Amerykańskich Autorów SF). Sam jest również pisarzem oraz laureatem kilku znaczących nagród. Otrzymał np. w 1976r. nagrodę specjalną Światowego Kongresu Science Fiction za książkę Alternate Worlds - ilustrowaną historię literatury s-f (jak nietrudno się domyślić chciałabym ją dorwać;) oraz Nagrodę Hugo za Isaac Asimov: The Foundations of Science Fiction. Można więc w ciemno założyć, że Gunn wie o czym pisze i tym samym staje się moim pierwszym przewodnikiem w świecie literatury s-f, a jego 4-tomowa antologia Droga do Science Fiction moim pierwszym podręcznikiem. Chciałabym na tym blogu wyraźniej zaznaczyć moje zainteresowanie tym gatunkiem, choć jestem dopiero nieopierzonym uczniakiem w szkole fantastyki i powoli rozglądam się w tym świecie. Jeśli ktoś chce porozglądać i pouczyć się ze mną, to zapraszam poniżej.

Część 1 może wydawać się najmniej interesująca, bowiem są tu głównie utwory noszące pierwsze ślady przyszłego nowego gatunku, dopiero potem omawiana jest pierwsza powieść fantastyczna, potem kolejne jaskółki, a kończy się to na Wells'ie, który "wyniósł science fiction na takie wyżyny, których nigdy jeszcze przedtem nie osiągnęła, a później - bardzo rzadko" (s. 374). Nawet z tą pierwszą powieścią wiąże się spór wśród teoretyków literatury. Jedna szkoła uznaje za taką Frankensteina Marry Shelley, druga podaje Verne jako pierwszego autora s-f. Jakby nie było Frankenstein nosi już wyraźne cechy zaliczające go to tego gatunku, przede wszystkim jest jednak słynną powieścią gotycką. Z kolei Verne nie tylko zdobył majątek i sławę pisząc powieści fantastyczne, ale co ważniejsze "to, o czym pisał oraz sposób, w jaki pisał; to wszystko było konieczne do ewolucji i powszechnej akceptacji nowej literatury poświęconej nauce i technice" (s. 257). Wells natomiast jest już niekwestionowanym ojcem współczesnej fantastyki naukowej.

Droga do... liczy 400 stron, nie jest to jednak długi wykład Gunna na temat historii tego gatunku. robi to w atrakcyjnej formie. Najpierw jest krótki wstęp, potem zaczynają się rozdziały, z których każdy poświęcony jest kolejnemu autorowi. Najpierw Gunn opisuje tło historyczne, zwraca uwagę na pierwsze ślady fantastyki w kolejnych utworach, objaśnia czyjś styl, jak dany pisarz przyczynił się do powstania science fiction lub jego rozwoju. Co mi się szczególnie podobało, to wyraźne zaznaczanie kto wzorował się na kim, czerpał inspiracje (X mógł napisać B, ponieważ ktoś wcześniej napisał A itd.). Głównie więc ten tytuł to zbiór opowiadań lub fragmentów powieści, które Gunn uznał za wyjątkowo interesujące lub/i ważne. Nie wszystkie mnie zainteresowały, choćby Prawdziwa historia Lukana, którą czyta się jak po grudzie czy Państwa i cesarstwa Księżyca de Bergerac'a - zestarzałe i nużące. Część już znałam w całości (Utopia i Miasto słońca), inne dopiero przeczytam, bałam się więc czytać ich fragmenty, żeby nie zepsuć sobie zabawy (Frankenstein i 20 000 mil podmorskiej żeglugi). Było jednak kilka nowych dla mnie opowiadań, które szczególnie chciałabym polecić: Fitz-James O'Brien Diamentowa soczewka (1858, otworzył dla s-f nowe rejony - tym razem te mikro), Ambrose Bierce Draństwo (1898, udanie pociągnął motyw niewidzialności, który pojawił się wcześniej o O'Brien'a i de Maupassant'a) oraz Gwiazda Wellsa (1897, dowód, że nikt tak przed nim nie pisał). Ewidentnie są to już nowsze rzeczy, bliższe temu, co nazywamy obecnie fantastyką ,dlatego chciałabym móc już zagłębić się w części 2-4, licząc też, że są podobne pozycje dotyczące współczesnych czasów. Są też w tym zbiorze nazwiska zaskakujące: vide Hawthorne i jego Córka Rapacciniego :]

Książkę już skończyłam, jednak nadal nad nią siedzę i studiuje kanon sf wg Gunna, przeżywając na przemian rozkosz niecierpliwości i czarną rozpacz, ponieważ sporo z podanych przez niego tytułów (dodajmy- arcyciekawych) nie wydano w Polsce. Czy będę w stanie czytać po angielsku książki z tego gatunku? Na ostatnich kartach można też znaleźć listę dzieł o tej literaturze, wszystkie one jednak są niedostępne w Polsce.

Ocena: 4,5/6