26 grudnia 2016

W telegraficznym skrócie 9

Marcin Szczygielski - Sanato

Moja pierwsza książka przeczytana w ramach DKK. Teoretycznie wybór niezbyt obiecujący, mogłam się do Klubu zniechęcić, bo książkę oceniłam dość nisko, jednak interesujące było to, że wzbudziła na spotkaniu żywą i całkiem długą dyskusję. Było co omawiać i choć miało to miejsce kilka dobrych miesięcy temu, to nadal to pamiętam. To, na co zwróciłam uwagę to dialogi, napisane bardzo ładnym, eleganckim językiem polskim pasującym do bohaterów żyjących w XX-leciu międzywojennym. Pisarz trochę niepotrzebnie szpanował w opisach wyszukanymi słówkami, ale poza tym stanął na wysokości zadania w odmalowaniu tamtych lat. Sama historia nie kupiła mnie swoją absurdalnością, choć trzeba przyznać, że jest oparta na prawdziwych wątkach i to chyba sprawiło, że mimo tak odstręczającej okładki zdecydowałam się ją przeczytać. Jest to też trochę horror i fakt, momentami się nieco bałam. Sam pomysł uważam za ciekawy, może autor porwał się trochę z motyką na słońce, ale doceniam, że chciał zbudować swoją opowieść wokół takiego tajemniczego epizodu, który można znaleźć na Wikipedii. Brawura zaprowadziła go jednak na manowce w momentach, gdy za bardzo popuścił cugle wyobraźni, ponieważ momenty fantastyczne były niestety najsłabsze. Cóż, przeczytać można, rozrywka nadająca się do autobusu i poczekalni u lekarza, ale można też nie czytać bez żadnej straty.

Terry Prachett - Blask fantastyczny
Druga część Świata Dysku. Ku mojemu zaskoczeniu jeszcze bardziej zabawna niż poprzednia! Jestem pod wielkim wrażeniem humoru tego pisarza. Sama jestem zaskoczona, że tak mi przypadły do gustu jego książki, bo zazwyczaj nie lubię aż tak absurdu budowanego na kolejnym absurdzie i na kolejnym i brnięcie  w to aż do końca. Choć z drugiej strony te powieści chyba aż tak nie stoją samym absurdem - owszem - fabuła nie ma żadnych granic, pisarz ma wolną rękę i jeśli ma ochotę, to może wyrzucić bohatera nawet poza kraniec skorupy żółwia, na którym istnieje Dysk :) A jednak historia "trzyma się kupy", wciąga, bawi i chce się więcej. Nie mam pojęcia jak on to robi! W tej części wysuwa się też na czoło moja ulubiona postać Śmierci. Opisuje ją niezwykle oryginalnie. Zdecydowałam się też czytać książki Dysku podążając za cyklem, a nie numerkiem, więc teraz na tapecie mam cz. 5 "Czarodzicielstwo", która kontynuuje wątek magów.

Michal Viewegh - Ekożona
Czeski pisarz. Nie lubię czeskiej literatury - przyznaję z ręką na sercu. Ponoć Viewiegh to popularny czeski pisarz, taka średnia półka, no ale ja się nie znam. Dałam mu szansę na tradycyjne 50 stron i nawet mnie jakoś wciągnęło, bo jednak przykładnie książkę skończyłam. Satyra. Żona susząca głowę mężowi na temat ekologii, feminizmu, new age'u itd. Aczkolwiek tak się w trakcie lektury zakręciłam, że już nie wiedziałam kogo pisarz wyśmiewa: żonę czy męża? Bo on też palant pospolity. Według mojego DKK wyśmiewa jednak żonę i jej postawę, ponieważ popełnił tez powieść z punktu widzenia jej - o mężu - i wtedy wyśmiewa męża. W każdym razie dla mnie to było dla mnie mocno naciągane, śmieszne nie bardzo, przerysowane i karykaturalne. Nie każdy mężczyzna to małe dziecko, które potrzebuje pochwał od żony co 10 minut niczym mały piesek, bo mu się grunt usuwa pod nogami, a nie każda wielbicielka ekologii itd. to wariatka, która zgadza się na zamieszkanie w jej domu położnej...