18 marca 2011

Droga do Science Fiction 1. Od Gilgamesza do Wellsa - wybór, przedmowa i tło historyczne James Gunn

Wydawnictwo: Wydawnictwa "ALFA", 1985
Pierwsze wydanie: The Road to Science Fiction: From Gilgamesh to Wells, 1977
Stron: 400
Tłumacz: ? (nie podano...)

James Gunn jest już emerytowanym profesorem anglistyki, wykładał teorię literatury na Uniwersytecie Kansas; w szczególności zajmował się s-f, jego teorią oraz historią. W latach 70. był prezesem SFWA (Stowarzyszenie Amerykańskich Autorów SF). Sam jest również pisarzem oraz laureatem kilku znaczących nagród. Otrzymał np. w 1976r. nagrodę specjalną Światowego Kongresu Science Fiction za książkę Alternate Worlds - ilustrowaną historię literatury s-f (jak nietrudno się domyślić chciałabym ją dorwać;) oraz Nagrodę Hugo za Isaac Asimov: The Foundations of Science Fiction. Można więc w ciemno założyć, że Gunn wie o czym pisze i tym samym staje się moim pierwszym przewodnikiem w świecie literatury s-f, a jego 4-tomowa antologia Droga do Science Fiction moim pierwszym podręcznikiem. Chciałabym na tym blogu wyraźniej zaznaczyć moje zainteresowanie tym gatunkiem, choć jestem dopiero nieopierzonym uczniakiem w szkole fantastyki i powoli rozglądam się w tym świecie. Jeśli ktoś chce porozglądać i pouczyć się ze mną, to zapraszam poniżej.

Część 1 może wydawać się najmniej interesująca, bowiem są tu głównie utwory noszące pierwsze ślady przyszłego nowego gatunku, dopiero potem omawiana jest pierwsza powieść fantastyczna, potem kolejne jaskółki, a kończy się to na Wells'ie, który "wyniósł science fiction na takie wyżyny, których nigdy jeszcze przedtem nie osiągnęła, a później - bardzo rzadko" (s. 374). Nawet z tą pierwszą powieścią wiąże się spór wśród teoretyków literatury. Jedna szkoła uznaje za taką Frankensteina Marry Shelley, druga podaje Verne jako pierwszego autora s-f. Jakby nie było Frankenstein nosi już wyraźne cechy zaliczające go to tego gatunku, przede wszystkim jest jednak słynną powieścią gotycką. Z kolei Verne nie tylko zdobył majątek i sławę pisząc powieści fantastyczne, ale co ważniejsze "to, o czym pisał oraz sposób, w jaki pisał; to wszystko było konieczne do ewolucji i powszechnej akceptacji nowej literatury poświęconej nauce i technice" (s. 257). Wells natomiast jest już niekwestionowanym ojcem współczesnej fantastyki naukowej.

Droga do... liczy 400 stron, nie jest to jednak długi wykład Gunna na temat historii tego gatunku. robi to w atrakcyjnej formie. Najpierw jest krótki wstęp, potem zaczynają się rozdziały, z których każdy poświęcony jest kolejnemu autorowi. Najpierw Gunn opisuje tło historyczne, zwraca uwagę na pierwsze ślady fantastyki w kolejnych utworach, objaśnia czyjś styl, jak dany pisarz przyczynił się do powstania science fiction lub jego rozwoju. Co mi się szczególnie podobało, to wyraźne zaznaczanie kto wzorował się na kim, czerpał inspiracje (X mógł napisać B, ponieważ ktoś wcześniej napisał A itd.). Głównie więc ten tytuł to zbiór opowiadań lub fragmentów powieści, które Gunn uznał za wyjątkowo interesujące lub/i ważne. Nie wszystkie mnie zainteresowały, choćby Prawdziwa historia Lukana, którą czyta się jak po grudzie czy Państwa i cesarstwa Księżyca de Bergerac'a - zestarzałe i nużące. Część już znałam w całości (Utopia i Miasto słońca), inne dopiero przeczytam, bałam się więc czytać ich fragmenty, żeby nie zepsuć sobie zabawy (Frankenstein i 20 000 mil podmorskiej żeglugi). Było jednak kilka nowych dla mnie opowiadań, które szczególnie chciałabym polecić: Fitz-James O'Brien Diamentowa soczewka (1858, otworzył dla s-f nowe rejony - tym razem te mikro), Ambrose Bierce Draństwo (1898, udanie pociągnął motyw niewidzialności, który pojawił się wcześniej o O'Brien'a i de Maupassant'a) oraz Gwiazda Wellsa (1897, dowód, że nikt tak przed nim nie pisał). Ewidentnie są to już nowsze rzeczy, bliższe temu, co nazywamy obecnie fantastyką ,dlatego chciałabym móc już zagłębić się w części 2-4, licząc też, że są podobne pozycje dotyczące współczesnych czasów. Są też w tym zbiorze nazwiska zaskakujące: vide Hawthorne i jego Córka Rapacciniego :]

Książkę już skończyłam, jednak nadal nad nią siedzę i studiuje kanon sf wg Gunna, przeżywając na przemian rozkosz niecierpliwości i czarną rozpacz, ponieważ sporo z podanych przez niego tytułów (dodajmy- arcyciekawych) nie wydano w Polsce. Czy będę w stanie czytać po angielsku książki z tego gatunku? Na ostatnich kartach można też znaleźć listę dzieł o tej literaturze, wszystkie one jednak są niedostępne w Polsce.

Ocena: 4,5/6

7 komentarzy:

  1. Nie będziesz miała za to problemu z dostępnością, bo wiele z tych staroci powinno być dostępnych np. w projekcie Gutenberg. no i dlaczego masz sobie nie poradzić, skoro kojarzę tu z bloga inne XIX wieczne książki po angielsku:).

    OdpowiedzUsuń
  2. W zeszłym roku przeczytałam tylko parę opowiadań po angielsku, ciągle jeszcze bronię się przed tym ;) Jednak techniczne opisy po angielsku przerażają mnie wyjątkowo.
    Szukając w sieci natknęłam się na ten projekt, zacna rzecz, faktycznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli polskie wydanie składa się też z czterech tomów? I każdy ma po 400 stron, czy 400 mają wszystkie razem? Cztery tomy czegoś tak starego jest cztery razy trudniej zdobyć.

    Z takich publikacji okołofantastycznych zwróciło ostatnio moją uwagę też to: http://polter.pl/O-pomieszaniu-gatunkow-Science-fiction-a-postmodernizm-n28689

    Tym bardziej że interesuję się postmodernizmem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, to są 4 tomy, te oryginalne tez zdaje się były podzielone. Cz. 1 ma 400 stron, reszta zakładam, że liczy ich też w tych okolicach. Na szczęście są biblioteki, ale przeglądając sieć zauważyłam, że na allegro albo w antykwariatach czasem pojawi się któryś tom za małe pieniądze.

    Ciekawie zapowiada się ten tytuł, który znalazłeś. Zwłaszcza, że dotyczy współczesnych trendów i mówi o podgatunkach. Zapisuję sobie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cel szczytny - poznanie tego kanonu, o którym Gunn pisze, ale osobiście trochę bym odpuściła. Miałam tak samo, jak dorwałam felietony Oramusa "Rozmyślania nad tlenem" - ambicje, żeby poznać to, o czym pisze. Owszem, kilka mi się udało, ale jak się okazało, nie wszystkie okazały się warte przeczytania tak, jak myślałam.
    A wydanych po polsku powieści i opowiadań s-f jest tyle, że wystarczy na długie czytelnicze życie, zapewniam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dlatego nie wrzucam do schowka wszystkich tytułów, tylko te, których pomysł na fabułę mnie zaciekawił. To plan raczej na dekady niż na najbliższą przyszłość:]

    OdpowiedzUsuń
  7. Szczytne, ambitne i ciekawe:) Ja sobie bardzo ostrożnie wydzielam starsze s-f, bo wiele z tego, to już zjełczałe i niestrawne starocie. Zdarza się jednak od czasu do czasu perełka. Wellsa swoją droga muszę sobie przybliżyć, bo znam go zaledwie pobieżnie:)

    OdpowiedzUsuń

Jak powiedział Tuwim "Błogosławiony, który nie mając nic do powiedzenia, nie obleka tego w słowa" :)