Pierwsze wydanie: King Jesus, 1946
Stron: 559
Tłumacz: Maciej Świerkocki
To jedna z najbardziej kontrowersyjnych książek, jakie do tej pory czytałam. To znaczy, nie zszokowała mnie, i nie po to ją czytałam, aby szukać jakiejś historycznej prawdy; wiem jednak, że budziła i nadal może budzić niepokój, zwłaszcza w tym naszym małym, zwariowanym kraju.
Graves przedstawia historię Jezusa, jednak robi to, chcąc udowodnić swoją teorię o jego pochodzeniu. Jako wskazówkę potraktować należy tytułowanie Jezusa królem, jednak nie w charakterze religijnym. Autor bowiem stara się udowodnić, że Jezus był prawowitym królem Izraelitów, wnukiem Heroda. Pisząc teraz o tej książce, chciałabym zapomnieć na chwilę o poruszonym temacie, tylko skupić się na tym, na co zwracałam uwagę w czasie lektury. Przede wszystkim oczarował mnie język: gęsty, jak aromatyczny, bulgoczący na ogniu gulasz; pełen przemyślanych zwrotów, staranie wybranych słów, powolny, wymagający uwagi. Jest to powieść historyczna, w której pisarz stara się używać języka właściwego i naturalnego dla swoich bohaterów i ich czasów, oddać ich mentalność, oddanie prawu Mojżeszowemu, umiejętność prowadzenia wnikliwych dyskusji i odszyfrowywania symboli ukrytych w Prawie. To wszystko zagrało doskonale, niezależnie od piekielnie wysoko zawieszonej poprzeczki. Poległam w wielu momentach, ale nadal ciągnęło mnie do kolejnych stron jak pszczołę do miodu. W sieci znalazłam uwagę, że dopiero od narodzin Jezusa, czyli gdzieś po 130 stronie, książka zaczyna wciągać i wreszcie staje się ciekawsza; jednak moje wrażenia są kompletnie inne. Już od pierwszych stron wpadłam w zachwyt, ciesząc się jak dziecko, gdy tylko kilku Żydów się zbierało i zaczynało dywagować na temat polityki, Jahwe, dawnych proroków czy hierarchii w synagodze. Tak, ten świat może być pięknym miejscem, dopóki chodzą po nim jakieś mądre umysły.
I jest także jasne, że założyciele kościołów pogańskich tak opacznie pojęli jego misję, iż uczynili go centralną postacią nowego kultu, który, gdyby jeszcze żył, sam Jezus z pewnością traktowałby ze wstrętem i przerażeniem. Przedstawiają go jako Żyda niepewnego pochodzenia, renegata, który zniósł Prawo Mojżeszowe, i wraz z greckimi gnostykami uważają, że Jezus był kimś w rodzaju apollińskiego bóstwa, a i to na podstawach, które przyjąć trzeba ze ślepą wiarą (...). (s. 371)
Oczywiście, na pierwszym planie powieści Gravesa jest życie Jezusa, jego rola wśród Żydów, odkrywanie zakamarków ich przedziwnej wiary. Warto też zwrócić uwagę na to, jak autor przemyca do akcji wymieszanie się wszystkich starożytnych wierzeń, starając się pokazać (lub dopiero udowodnić) który bóg pożarł swojego konkurenta z innej części świata, jakie wyznania zostały wchłonięte przez inne, podobieństwo symboli w różnych religiach. Kiedyś już czytałam coś o tej tematyce, mianowicie Antyczne korzenie chrześcijaństwa Danuty Musiał, które zresztą polecam (te kilka lat temu to była dla mnie spora nowość). Naprawdę można odnieść wrażenie, że Graves spędził nad tym tekstem tysiące godzin i przeczytał jeszcze więcej. W nocie historycznej podaje kilka szczegółów na ten temat, próbuje ułagodzić ewentualnych religijnych czytelników (zwłaszcza katolików, jednak robi to, jak napisał jeden recenzent, złośliwie i przewrotnie) i generalnie stara się przekonać, że jego teoria to w sumie nic wielkiego, nie ma się czym emocjonować. No, tego nie byłabym taka pewna, zwłaszcza, że pisarz do końca życia odmawiał podania dokładnych źródeł, zasłaniając się tym, że napisanie czegoś takiego zajęłoby mu wiele lat i wymagałoby kilku tysięcy stron; ograniczał się więc tylko do niektórych z nich. Niemniej jednak, niedawno powstała książka (wcale nie tak pokaźna), która próbuje wypełnić te lukę, a mianowicie Herodian Messiah: Case For Jesus As Grandson of Herod pióra Josepha Raymonda (dostępna na Amazonie). Co ciekawe, jej autor wychował się w rodzinie katolickiej!
Na koniec chciałabym wyrazić swój głęboki podziw dla tłumacza, pana Macieja Świerkockiego, który nie tylko podołał tak trudnemu zadaniu, jakim na pewno musiało być przełożenie tej książki na język polski, ale też musiał spędzić wiele godzin wertując różne przekłady Biblii i szukając potrzebnych informacji w innych źródłach. Czytając więc jakiś króciutki przypis co kilkadziesiąt stron, starałam się uświadomić sobie, ile zachodu musiało kosztować tłumacza znalezienie danej informacji. Wydaje się, że takie ciężkie i zagmatwane teksty, jak Król Jezus czy proza McCarthyego (patrz W ciemność), są dla niego wręcz stworzone. Brawo! Tak więc, polecam, z zastrzeżeniem, że osoby niepewne swojej religijnej postawy (?) powinny się chwilę zastanowić czy na pewno są na to gotowe. Gdybym miała abstrahować od tematyki, poleciłabym każdemu entuzjaście wymagającej prozy i mięsistego języka (ach, jaki ubogi mam zasób słów, nie ma dobrego przymiotnika na taki styl!).
Ocena: 5/6
Dalsza lektura dla zainteresowanych:
Spiskowa teoria Jezusa (Magda Hartman)Books: Old Heresy, New Version
REVIEW OF King Jesus (1946) by Robert Graves strona Josepha Raymonda (tam też poszukaj Additional Thoughts Upon...)
Jak ACTA wejdzie w życie, to chyba nie pójdę siedzieć za te linki? ;)
Nie czytuje tego typu ksiązek. Powód? Dla mnie wara jest sprawą intymna, ale nikt nie będzie mi wmawiał swojej wizji. Z wiara w Jezusa Chrystusa nie mam problemu, wiem kto był jego ojciec. Dlatego tym razem daruję sobie tę lekturę.
OdpowiedzUsuńMuszę przeczytać, zwłaszcza że Gravesa cenię jeszcze z lat młodości, nie tylko za jego sztandarowe dzieło, ale i za te pomniejsze. Nie tak dawno przypomniałam sobie "Herkulesa..." i "Belizariusza". A czytałaś jego opowiadania?
OdpowiedzUsuńNie, pierwszy raz się z nim zetknęłam. Ale jestem zainteresowana jego "Ja, Klaudiusz".
UsuńCzytałam "Klaudiusza", ach, zbyt dawno, bym pamiętała szczegóły, ale ocenę postawiłam wysoką (5/6). A "Króla Jezusa" wrzucam do schowka, uwielbiam takie obrazoburcze rozważania.
Usuń