27 grudnia 2011

Czytelnicze podsumowanie 2011 roku

Piszę już dziś, ponieważ do końca roku na pewno nie skończę już żadnej książki*.W 2011 roku przeczytałam 91 książek, z czego zrecenzowałam 59, a 5 tytułów sobie powtórzyłam. Ten rok był wyjątkowo udany pod względem czytania zasobów własnej biblioteczki (29 tytułów!), poza tym w końcu, po dłuższej przerwie, przeczytałam kilka książek ponownie - od deski do deski, a nie tylko fragmenty. Najwięcej przeczytałam z gatunku science-fiction, było sporo dramatów, książek obyczajowych i popularnonaukowych. Wróciłam też do klasyki. Dużo miejsca poświęciłam Lemowi, McCarthyemu i Remarquowi oraz zawarłam znajomość z Gogolem, Meyrinkiem i Woolf. Nie skończyłam 5 książek, za to udało mi się przeczytać 3 tytuły z zakładki "plany". Były 3 najwyższe oceny, więc standardowo.

TOP 2011, kolejność zamierzona

1. J.M. Coetzee - Hańba
Za wagę poruszonych tematów, ich ilość, przejechanie emocjonalnym walcem po czytelniku i jedno z najlepszych zakończeń w historii literatury. Post.

2. Giuseppe Tomasi di Lampedusa - Lampart
Za oczarowanie nostalgią, rozmach historii, kunsztowny język i wplecenie uniwersalnych kwestii między wierszami. Post.

3. Ken Kesey - Lot nad kukułczym gniazdem
Za wielość możliwych interpretacji, ponadczasowość, unikalny pomysł i niezapomniane postaci. Post.

Najlepsza książka wydana w 2011 roku
Agnieszka Wójcińska - Reporterzy bez fikcji (ocena 5,5): za poziom rozmów i dobór rozmówców. Wydawnictwo Czarne (znowu!).

Najlepsza książka popularnonaukowa
Za zapewnienie mi masę godzin przemyśleń, poczucie zaskoczenia i dziecięcej frajdy.

Wyróżnienia (wybrane oceny 5,5), kolejność bez znaczenia:
# Gustav Meyrink - Golem (za mistykę i tajemnicę)
# Stanisław Lem - Maska (za pisarski geniusz Lema i odważne spojrzenie na s-f)

Książki najgorsze (oceny 1)
- Audrey Niffenegger - Miłość ponad czasem: Historia inna niż wszystkie (za idiotyzm fabuły i marny język, książką walnęłam o ścianę przy 33 stronie)
- Souad - Spalona żywcem (początkowo chciałam jej dać 4, ale potem podrążyłam temat i odkryłam w sieci, że ta historia jest oszustwem)

Realizacja planów sprzed roku
Prawie wszystkie zrealizowane: z sukcesem zakończyłam moje prywatne wyzwanie, czytam własne książki, pożyczam nowe od znajomych, ale już nie na zapas, jestem wybredna, zamawiając książki do recenzji (gorzej, że jednej zamówionej w ogóle nie dostałam, a TAK mi zależało!). Nie dobiłam do 100 książek przeczytanych i całe szczęście, doszłam bowiem do wniosku, że nie ma to żadnego znaczenia. Plany trzeba mieć raczej na minimum niż maksimum. W związku z tym w przyszłym roku mogę nawet przeczytać mniej książek i też będę zadowolona. Mój schowek uległ totalnemu przemeblowaniu w ciągu ostatnich miesięcy, jednak liczba książek w planach jest dramatyczna: 252, czyli o 80 pozycji więcej niż rok temu! Nie ma już chyba dla mnie nadziei.

Plany 2012
Czytać więcej książek własnych, opróżniać schowek i częściej sięgać po klasykę (tęskno mi za nią).

EDIT
P.S. Na śmierć bym zapomniała! Uległam szaleństwu i też mam Mój dzień w książkach, bo faktycznie najwięcej zabawy jest z dopasowywaniem tytułów :) Pomysł by Cornflower, przeszczepiony do Polski by Lirael.

Zaczęłam dzień Zielem na kraterze.
W drodze do pracy zobaczyłam Daleką tęczę
i przeszłam obok Łuku Triumfalnego,
aby uniknąć Lamparta,
ale oczywiście zatrzymałam się przy Grobowcach Atuanu.
W biurze szef powiedział: 13 rzeczy, które nie mają sensu,
i zlecił mi zbadanie Obwodu głowy Karła.
W czasie obiadu z Golemem
zauważyłam Martwe dusze
pod Czarnym obeliskiem.
Potem wróciłam do swojego biurka Gdzie dawniej śpiewał ptak.
Następnie w drodze do domu, kupiłam Pamiętnik przetrwania,
ponieważ mam Złą krew.
Przygotowując się do snu wzięłam Maskotkę
i uczyłam się Lotu nad kukułczym gniazdem,
zanim powiedziałam "Dobranoc" Królowi Bólu.

* a jednak pochłonęłam jeszcze jedną!

13 komentarzy:

  1. Lamparta i Lot na kukułczym gniazdem mam w nieodległych planach. Hańbę czytałam, ale nie podobała mi się i nie zapamiętałam zakończenia, więc teraz mnie dręczy, co tam takiego było ;) Chyba podejrzę w bibliotece :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem, czy w tym roku sieknę jakieś podsumowanie, bo stwierdziłam... że nic az tak bardzo mi sie nie spodobało.
    P.S. Charakterystyczne, że w podsumowaniu całkowity brak gorrrących nowości (bo popularnonaukowe nie sa aż tak hot:)).

    OdpowiedzUsuń
  3. Iza- dla mnie są i dla podobnych freaków ;P

    OdpowiedzUsuń
  4. pierwsze podsumowanie na jakie trafiłam :) gratuluje spelnienia postanowien i widze, ze kroluje w rankingu klasyka - a juz sie balam ze jestem jedna z niewielu blogerek ktora jest bardzo rzadko recenzuje jakas ekstra-swieza nowosc :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Spośród książek, które znalazły się u Ciebie na podium czytałam już dość dawno temu dwie - "Lot nad kukułczym gniazdem" i "Hańbę". O ile "Lot...", podobnie jak Ty, oceniłabym bardzo wysoko, o tyle jeśli chodzi o "Hańbę", to bliżej mi w ocenie do lilybeth - książka nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia i pamiętam ją trochę jak przez mgłę.
    Świetnie za to rozumiem Twój plan na 2012 w postaci czytania większej ilości własnych książek i chęci sięgnięcia po klasykę :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj mnie też niedługo czeka podsumowanko. U mnie numerem jeden będzie pewnie Ostałowska i "Farby wodne". Ale ten rok miałam wyjątkowo udany pod względem czytelniczym! "Hańba" rewelacyjna!

    Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
  7. boli mnie, że nie podobała Ci się Nieffeneger - na mnie zrobiła ta książka piorunujące wrażenie i zamierzam za parę lat do niej wrócic.
    pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  8. no cóż, boo, mnie dziwi, że ludziom podobają się takie książki :>

    OdpowiedzUsuń
  9. Na wstępie pragnę Ci pogratulować tak dużej liczby przeczytanych książek. Ja w tym roku pobiłam swój rekord, ale wciąż przeczytałam mniej książek od Ciebie :)

    "Hańbę" mam w planach od dawien dawna, ale pozostałych lektur, które zajęły w Twoim podsumowaniu wysokie miejsca, nie znałam (no może poza "Lotem nad kukułczym gniazdem", do którego nie mogę się wciąż przekonać), a na pewno warte są uwagi.

    U mnie podsumowanie będzie i to zaraz po Nowym Roku. Kończę właśnie jeszcze jedną książkę i wciąż liczę, że załapie się ona do listy przeczytanych w 2011 roku :)

    Pozdrawiam i w Nowym Roku życzę Ci jeszcze więcej czasu na czytanie, wytrwałości oraz przede wszystkim dużo przyjemności z lektury!

    OdpowiedzUsuń
  10. No, zaczyna się etap podsumowań.
    "Hańbę" czytałam, ale nie przemówiła do mnie nic a nic. "Lot..." - cudo. Reszty nie znam, oprócz ukochanego Lema.

    OdpowiedzUsuń
  11. Numer 1 mnie nie dziwi, dla mnie to jedna z najważniejszych książek ubiegłej dekady.

    Czy mogłabyś wskazać mi link do posta o "Nagim Sadzie"? Widzę tylko ten o "Traktacie..."

    OdpowiedzUsuń
  12. Właściwie to teraz widzę, że mi się tytuły pomyliły ;)) "Nagi sad" przede mną jeszcze. To "Traktat..." wzbudził we mnie sporo wątpliwości przy swoim niewątpliwie wysokim poziomie.

    OdpowiedzUsuń

Jak powiedział Tuwim "Błogosławiony, który nie mając nic do powiedzenia, nie obleka tego w słowa" :)