14 lipca 2011

Mikołaj Gogol - Martwe dusze

Wydawnictwo: Książka i Wiedza, 1949
Pierwsze wydanie: Мёртвые души, 1842
Stron: 288
Tłumacz: Władysław Broniewski

Wreszcie! Zawsze miałam swoje małe molowe kompleksy na punkcie kompletnej nieznajomości sławnego Gogola. W końcu mistrz Dostojewski już twierdził "My wszyscy z niego" i jeśli miał na myśli literaturę rosyjską jako taką, to pozostaje mi tylko przytaknąć, bowiem szybko zauważa się jak ci wielcy (Dostojewski, Tołstoj, Czechow) musieli zaczynać sami od czytania Gogola. Już w nim jest ten specyficzny rosyjski nerw, to specjalne opisanie świata i uważny obserwator Rosjan i ludzkiej natury ogólnie.

Zupełnie zaskakujące było dla mnie odkrycie, że Gogol napisał Martwe dusze w wieku 32 lat. Napisać w tym wieku powieść wieńczącą pisarską karierę, uznaną później za jego najświetniejsze arcydzieło; książkę zaliczaną do światowego kanonu i czytaną do dzisiaj! A przecież nie raz miałam wrażenie, że napisał to jakiś staruszek, z siwą brodą, opatulony kocem, z pomarszczoną twarzą, pełen gorzkiej wiedzy i rozczarowania ludźmi... Plany były wielkie: miał to być początek trylogii, jak się wydaje, o Rosji. Nikołaj jednak okazał się szalenie wrażliwy na krytykę i po wysłuchaniu serii zarzutów na swój temat jakoby szkalował swoim dziełem mateczkę Rosję i szlachetnych krajan wpadł w depresję. Spalił to, co napisał później i w ogóle skończył marnie: istnieje teoria, że pochowano go żywcem.
(..) nieporównanie bardziej godne uwagi było wrażenie (przedmiot zupełnego podziwu!), jakie wywarł Czyczykow na damach. Żeby trochę wyjaśnić, trzeba by dużo powiedzieć o samych damach, o ich towarzystwie, namalować, jak to się mówi, żywymi barwami ich duchowe zalety; ale to dla autora jest bardzo trudne. Z jednej strony powstrzymuje go bezgraniczny szacunek dla małżonek dygnitarzy, a z drugiej strony... z drugiej strony, po prostu trudno. Damy miasta NN były... nie, nie mogę w żaden sposób, odczuwam po protu onieśmielenie. W damach miasta NN najbardziej godne uwagi było to... To aż dziwne - pióro zupełnie się nie porusza, jakby miało w sobie ołów. Tak więc już być musi: opis ich charakterów trzeba widocznie pozostawić temu, kto posiada żywsze barwy i większą ich ilość na palecie; a nam przypadnie powiedzieć - zaledwie kilka słów o zewnętrznym wyglądzie i o tym, co jest najbardziej powierzchowne. (s. 184)
Na swego bohatera wybrał radcę kolegialnego Pawła Iwanowicza Czyczykowa, człowieka średniego pod każdym względem, tak jakby wziąć setkę zwyczajnych Rosjan i wyciągnąć z nich średnią arytmetyczną - to właśnie byłby Czyczykow. Pojawia się on w mieście NN, wchodzi w jego prowincjonalny światek, wzbudza poruszenie w tamtejszym towarzystwie. Wszystko byłoby bardzo niepozorne, gdyby nie jego cel, bowiem Paweł Iwanowicz skupuje od ziemian martwe dusze, czyli chłopów którym się zeszło, a jednak trzeba za nich płacić podatki aż do następnej rewizji. Czy jednak martwe dusze to tylko mały szczegół w interesach? Oczywiście nie, to w nich jest pies pogrzebany i po pewnym czasie łatwo było mi się zorientować, że w istocie każda postać przewijająca się w tej historii jest własnie taką duszą. Gogol wielokrotnie zwraca się w tekście do czytelnika, wyrażając swoją odrazę jaką ma do pewnych charakterystycznych dla Rosjan zachowań, opisując poszczególne typy odziane w karykaturalne wdzianko, w których niejeden ze wstydem odnajdzie jakiś rys swojego charakteru. Jest doskonałym obserwatorem, subtelnie złośliwym i wbijającym szpile niemalże niechcąco. I choć skupia sie na Rosji, nie da się ukryć, że jego ksiązka ma też walory uniwersalne. Zwłaszcza gdy Gogol rozpisuje się o naturze ludzkiej generalnie, gdy pisze o innych pisarzach lub o krytyce. Miałam wrażenie jakby czasem nie mógł się powstrzymać i popłynął z jakimś tematem, ze słowami skierowanymi nieomal do konkretnych adresatów. To wszystko sprawiało, że jego młody wiek był dla mnie sporą niespodzianką.
I do takiej nędzy, drobiazgowości, brudu mógł upaść człowiek? Mógł się tak zmienić? Czy to prawdopodobne? Wszystko jest prawdopodobne, wszystko może się stać z człowiekiem. Współczesny ognisty młodzieniec odskoczyłby z przerażeniem, gdyby mu pokazano jego portret, kiedy będzie stary. Zabierajcie więc ze sobą na drogę wychodząc z miękkich lat młodości w surowy okrutny wiek męski, zabierajcie ze sobą wszystkie ludzkie drgnienia, nie zgubcie ich po drodze, już ich później nie podniesiecie. Groźna i straszna jest nadchodząca starość i nic już nie wraca. (s. 146)
Jest to dla mnie piękna, typowo rosyjska proza, pełna szczegółowych opisów typów ludzkich, przemycenia w eleganckich zdaniach własnego spojrzenia na daną sprawę, najczęściej mało pochlebnego, ukrywająca krytykę pod powierzchnią komizmu i satyry, napisana rozbudowanymi i wyszukanymi zdaniami. Warto znać, a jak ktoś się zaczytuje literaturą rosyjską (lub ma to w planach), to już wg mnie obowiązkowo, jeśli wolno mi tak napisać. Sama na pewno sięgnę jeszcze po twórczość Gogola, także ponownie po Martwe dusze, ponieważ okazuje się, że tłumaczenie Broniewskiego, choć wspaniałe, to jednak było ocenzurowane przez ówczesną władzę. A poza tym Nikołaj ma rzadką umiejętność ukazywania tego, co w człowieku odpowiada za jego "rdzeń" niby mimochodem, tylko poprzez skupienie uwagi czytelnika na tym, co jest najbardziej powierzchowne.

Ocena: 5/6

11 komentarzy:

  1. Nigdy nie czytałam typowo rosyjskiej prozy, więc może to być swego rodzaju eksperyment. Spróbuje więc poznać te książkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ech, "zazdraszczam"! Niby też mogłabym była już znać Gogola... Kto mi zabroni? A jednak nie znam. Tyle że w "Imienniku" Jhumpa Lahiri stworzyła jego portret w wykładzie, jaki wygłasza anglista, nauczyciel głównego bohatera (na cześć rosyjskiego pisarza nazwanego Gogolem właśnie). I tam sugerowano, że umarł po jakiejś dziwnej diecie wychudzającej, którą podjął nie aby schudnąć, ale by ascezę mistyczną przeprowadzić.
    Mam nadzieję, że jednak nie zakopali go żywcem. Że żywa dusza nie pomyliła się im z martwą.
    Czyczykowa chciałabym zapoznać. ;)
    Nie wiem, czy puścisz ten komentarz. Bo książki nie znając, trochę musiałam "pooblekać".
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Też mi przyszło do głowy po przeczytaniu "Martwych dusz" że to taka proza na wskroś rosyjska - soczysta, gęsta, ironicznie bezlitosna dla przywar tamtejszego społeczeństwa. I rzeczywiście zaskakująco, gorzko dojrzała. A te bezpośrednie wstawki od autora, to jego krygowanie się - chciałbym napisać, ale nie mogę - albo żalenie się jakie to problemy miewa pisarz z trafnym przekazaniem tego, co mu się nasuwa, były tym, co w moich oczach Gogola wyróżniało - u Dostojewskiego na przykład tego nie ma (a przynajmniej w tych jego książkach, które miałam przyjemność czytać). Ogólnie - przepyszna lektura. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kornwalio ja również muszę wyleczyć mój kompleks. Właśnie licytuję "Martwe dusze" na allegro :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tamaryszku - faktycznie on nie był zbyt stabilny przed śmiercią, trochę w dewocję wpadł, miał ogromne poczucie winy w stosunku do ojczyzny, a z tym pogrzebem to wyszło tak, że prawdopodobnie wpadł w śpiączkę i lekarze nie zorientowali się. Straszne, że tak skończył, a jeszcze gorzej, że się tak przejął i nie powstały kolejne części. W końcu wziął przykład z najlepszych - Martwe dusze miały być Piekłem na wzór dzieła Dantego. Jest szansa, że kolejne części nie byłyby aż tak gorzkie, więc i opinia publiczna mogłaby mu wybaczyć. Tamaryszku, Ty zawsze piszesz ciekawie, a do tego długo, jakże mogłabym tego nie puścić :) Zauważyłam, że tym tekstem przejmują się nie Ci, co powinni...

    OdpowiedzUsuń
  6. naia - dokładnie tak samo myślałam, że się kryguje, że próbuje uszczypnąć kogoś konkretnego albo już uprzedzić krytykę; podobało mi się to. Ale dobrze, że Tołstoj czy Dostojewski tak nie robili, nie chciałabym, żeby inni też tak pisali :)

    OdpowiedzUsuń
  7. book- ha! czyżbym aż tak Cię zachęciła? :D wspaniałe uczucie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam rosyjskich klasyków, ale spotkanie z Gogolem jeszcze przede mną :)

    Fabuła "Martwych dusz" nieco przywodzi mi na myśl niedawno czytany cykl Akunina o siostrze Pelagii. Akunin akcję osadził podobnie jak Gogol, w klimacie małomiasteczkowym, nieco prowincjonalnym i to w dodatku XIX - wiecznej Rosji. Od razu widać na kim się wzorował :)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Akunin w ogóle wydaje mi się czerpać sporo z ros. klasyków, dzięki temu jego retro kryminały są dość wyjątkowe jak na nasze czasy :)

    OdpowiedzUsuń
  10. U Gogola najlepiej podobał mi się humor. Zabawne były sytuacje ze służącym Cziczikowa, no i ta ironia w opisywaniu ludzkich przywar... Fajny tekst, pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Też się nieraz zaśmiewałam :)
    Dzięki, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Jak powiedział Tuwim "Błogosławiony, który nie mając nic do powiedzenia, nie obleka tego w słowa" :)