Piszę już dziś, ponieważ do końca roku na pewno nie skończę już żadnej książki*.W 2011 roku przeczytałam 91 książek, z czego zrecenzowałam 59, a 5 tytułów sobie powtórzyłam. Ten rok był wyjątkowo udany pod względem czytania zasobów własnej biblioteczki (29 tytułów!), poza tym w końcu, po dłuższej przerwie, przeczytałam kilka książek ponownie - od deski do deski, a nie tylko fragmenty. Najwięcej przeczytałam z gatunku science-fiction, było sporo dramatów, książek obyczajowych i popularnonaukowych. Wróciłam też do klasyki. Dużo miejsca poświęciłam Lemowi, McCarthyemu i Remarquowi oraz zawarłam znajomość z Gogolem, Meyrinkiem i Woolf. Nie skończyłam 5 książek, za to udało mi się przeczytać 3 tytuły z zakładki "plany". Były 3 najwyższe oceny, więc standardowo.
TOP 2011, kolejność zamierzona
1. J.M. Coetzee - Hańba
Za wagę poruszonych tematów, ich ilość, przejechanie emocjonalnym walcem po czytelniku i jedno z najlepszych zakończeń w historii literatury. Post.
2. Giuseppe Tomasi di Lampedusa - Lampart
Za oczarowanie nostalgią, rozmach historii, kunsztowny język i wplecenie uniwersalnych kwestii między wierszami. Post.
3. Ken Kesey - Lot nad kukułczym gniazdem
Za wielość możliwych interpretacji, ponadczasowość, unikalny pomysł i niezapomniane postaci. Post.
Książki najgorsze (oceny 1)
- Audrey Niffenegger - Miłość ponad czasem: Historia inna niż wszystkie (za idiotyzm fabuły i marny język, książką walnęłam o ścianę przy 33 stronie)
- Souad - Spalona żywcem (początkowo chciałam jej dać 4, ale potem podrążyłam temat i odkryłam w sieci, że ta historia jest oszustwem)
EDIT
P.S. Na śmierć bym zapomniała! Uległam szaleństwu i też mam Mój dzień w książkach, bo faktycznie najwięcej zabawy jest z dopasowywaniem tytułów :) Pomysł by Cornflower, przeszczepiony do Polski by Lirael.
Zaczęłam dzień Zielem na kraterze.
W drodze do pracy zobaczyłam Daleką tęczę
i przeszłam obok Łuku Triumfalnego,
aby uniknąć Lamparta,
ale oczywiście zatrzymałam się przy Grobowcach Atuanu.
W biurze szef powiedział: 13 rzeczy, które nie mają sensu,
i zlecił mi zbadanie Obwodu głowy Karła.
W czasie obiadu z Golemem
zauważyłam Martwe dusze
pod Czarnym obeliskiem.
Potem wróciłam do swojego biurka Gdzie dawniej śpiewał ptak.
Następnie w drodze do domu, kupiłam Pamiętnik przetrwania,
ponieważ mam Złą krew.
Przygotowując się do snu wzięłam Maskotkę
i uczyłam się Lotu nad kukułczym gniazdem,
zanim powiedziałam "Dobranoc" Królowi Bólu.
* a jednak pochłonęłam jeszcze jedną!
Za oczarowanie nostalgią, rozmach historii, kunsztowny język i wplecenie uniwersalnych kwestii między wierszami. Post.
3. Ken Kesey - Lot nad kukułczym gniazdem
Za wielość możliwych interpretacji, ponadczasowość, unikalny pomysł i niezapomniane postaci. Post.
Najlepsza książka wydana w 2011 roku
Agnieszka Wójcińska - Reporterzy bez fikcji (ocena 5,5): za poziom rozmów i dobór rozmówców. Wydawnictwo Czarne (znowu!).
Najlepsza książka popularnonaukowa
Michael Hanlon - 10 pytań, na które nauka nie znalazła (jeszcze) odpowiedzi ex aequo z
Michael Brooks - 13 rzeczy, które nie mają sensu
Za zapewnienie mi masę godzin przemyśleń, poczucie zaskoczenia i dziecięcej frajdy.
Wyróżnienia (wybrane oceny 5,5), kolejność bez znaczenia:
# Gustav Meyrink - Golem (za mistykę i tajemnicę)
# Stanisław Lem - Maska (za pisarski geniusz Lema i odważne spojrzenie na s-f)
# Stanisław Lem - Maska (za pisarski geniusz Lema i odważne spojrzenie na s-f)
Książki najgorsze (oceny 1)
- Audrey Niffenegger - Miłość ponad czasem: Historia inna niż wszystkie (za idiotyzm fabuły i marny język, książką walnęłam o ścianę przy 33 stronie)
- Souad - Spalona żywcem (początkowo chciałam jej dać 4, ale potem podrążyłam temat i odkryłam w sieci, że ta historia jest oszustwem)
Realizacja planów sprzed roku
Prawie wszystkie zrealizowane: z sukcesem zakończyłam moje prywatne wyzwanie, czytam własne książki, pożyczam nowe od znajomych, ale już nie na zapas, jestem wybredna, zamawiając książki do recenzji (gorzej, że jednej zamówionej w ogóle nie dostałam, a TAK mi zależało!). Nie dobiłam do 100 książek przeczytanych i całe szczęście, doszłam bowiem do wniosku, że nie ma to żadnego znaczenia. Plany trzeba mieć raczej na minimum niż maksimum. W związku z tym w przyszłym roku mogę nawet
przeczytać mniej książek i też będę zadowolona. Mój schowek uległ totalnemu przemeblowaniu w ciągu ostatnich miesięcy, jednak liczba książek w planach jest dramatyczna: 252, czyli o 80 pozycji więcej niż rok temu! Nie ma już chyba dla mnie nadziei.
Plany 2012
Czytać więcej książek własnych, opróżniać schowek i częściej sięgać po klasykę (tęskno mi za nią).EDIT
P.S. Na śmierć bym zapomniała! Uległam szaleństwu i też mam Mój dzień w książkach, bo faktycznie najwięcej zabawy jest z dopasowywaniem tytułów :) Pomysł by Cornflower, przeszczepiony do Polski by Lirael.
Zaczęłam dzień Zielem na kraterze.
W drodze do pracy zobaczyłam Daleką tęczę
i przeszłam obok Łuku Triumfalnego,
aby uniknąć Lamparta,
ale oczywiście zatrzymałam się przy Grobowcach Atuanu.
W biurze szef powiedział: 13 rzeczy, które nie mają sensu,
i zlecił mi zbadanie Obwodu głowy Karła.
W czasie obiadu z Golemem
zauważyłam Martwe dusze
pod Czarnym obeliskiem.
Potem wróciłam do swojego biurka Gdzie dawniej śpiewał ptak.
Następnie w drodze do domu, kupiłam Pamiętnik przetrwania,
ponieważ mam Złą krew.
Przygotowując się do snu wzięłam Maskotkę
i uczyłam się Lotu nad kukułczym gniazdem,
zanim powiedziałam "Dobranoc" Królowi Bólu.
* a jednak pochłonęłam jeszcze jedną!
Lamparta i Lot na kukułczym gniazdem mam w nieodległych planach. Hańbę czytałam, ale nie podobała mi się i nie zapamiętałam zakończenia, więc teraz mnie dręczy, co tam takiego było ;) Chyba podejrzę w bibliotece :D
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy w tym roku sieknę jakieś podsumowanie, bo stwierdziłam... że nic az tak bardzo mi sie nie spodobało.
OdpowiedzUsuńP.S. Charakterystyczne, że w podsumowaniu całkowity brak gorrrących nowości (bo popularnonaukowe nie sa aż tak hot:)).
Iza- dla mnie są i dla podobnych freaków ;P
OdpowiedzUsuńpierwsze podsumowanie na jakie trafiłam :) gratuluje spelnienia postanowien i widze, ze kroluje w rankingu klasyka - a juz sie balam ze jestem jedna z niewielu blogerek ktora jest bardzo rzadko recenzuje jakas ekstra-swieza nowosc :)
OdpowiedzUsuńSpośród książek, które znalazły się u Ciebie na podium czytałam już dość dawno temu dwie - "Lot nad kukułczym gniazdem" i "Hańbę". O ile "Lot...", podobnie jak Ty, oceniłabym bardzo wysoko, o tyle jeśli chodzi o "Hańbę", to bliżej mi w ocenie do lilybeth - książka nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia i pamiętam ją trochę jak przez mgłę.
OdpowiedzUsuńŚwietnie za to rozumiem Twój plan na 2012 w postaci czytania większej ilości własnych książek i chęci sięgnięcia po klasykę :-)
Oj mnie też niedługo czeka podsumowanko. U mnie numerem jeden będzie pewnie Ostałowska i "Farby wodne". Ale ten rok miałam wyjątkowo udany pod względem czytelniczym! "Hańba" rewelacyjna!
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)
boli mnie, że nie podobała Ci się Nieffeneger - na mnie zrobiła ta książka piorunujące wrażenie i zamierzam za parę lat do niej wrócic.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko :)
no cóż, boo, mnie dziwi, że ludziom podobają się takie książki :>
OdpowiedzUsuńNa wstępie pragnę Ci pogratulować tak dużej liczby przeczytanych książek. Ja w tym roku pobiłam swój rekord, ale wciąż przeczytałam mniej książek od Ciebie :)
OdpowiedzUsuń"Hańbę" mam w planach od dawien dawna, ale pozostałych lektur, które zajęły w Twoim podsumowaniu wysokie miejsca, nie znałam (no może poza "Lotem nad kukułczym gniazdem", do którego nie mogę się wciąż przekonać), a na pewno warte są uwagi.
U mnie podsumowanie będzie i to zaraz po Nowym Roku. Kończę właśnie jeszcze jedną książkę i wciąż liczę, że załapie się ona do listy przeczytanych w 2011 roku :)
Pozdrawiam i w Nowym Roku życzę Ci jeszcze więcej czasu na czytanie, wytrwałości oraz przede wszystkim dużo przyjemności z lektury!
No, zaczyna się etap podsumowań.
OdpowiedzUsuń"Hańbę" czytałam, ale nie przemówiła do mnie nic a nic. "Lot..." - cudo. Reszty nie znam, oprócz ukochanego Lema.
Numer 1 mnie nie dziwi, dla mnie to jedna z najważniejszych książek ubiegłej dekady.
OdpowiedzUsuńCzy mogłabyś wskazać mi link do posta o "Nagim Sadzie"? Widzę tylko ten o "Traktacie..."
Właściwie to teraz widzę, że mi się tytuły pomyliły ;)) "Nagi sad" przede mną jeszcze. To "Traktat..." wzbudził we mnie sporo wątpliwości przy swoim niewątpliwie wysokim poziomie.
OdpowiedzUsuńTeraz wszystko jasne;)
OdpowiedzUsuń