Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie, 2011
Pierwsze wydanie: 13 Things That Don't Make Sense, 2008
Stron: 373
Tłumacz: Monika Apps
Czy naprawdę chcę napisać tego posta? Czy prawdą jest, że zdecydowałam "napiszę recenzję tej książki", siadłam i napisałam, czy jednak moja wolna wola nie miała z tą decyzją nic wspólnego? Czy sama sobą pokierowałam, czy zrobiło to... no właśnie, co lub kto, jeśli nie ja sama? To jest chyba najciekawsza anomalia naukowa z trzynastu zaprezentowanych przez Brooks'a.
Kwestia posiadania przez ludzi wolnej woli wzbudziła we mnie największy szok, ponieważ sporo badań dowodzi, że w rzeczywistości jesteśmy jej pozbawieni i wielu naukowców nazywa ją iluzją, a nasze przekonanie, że wiemy, co robimy jest samooszukiwaniem. Jednocześnie część z nich twierdzi, że...lepiej tego nie tykać, nie wchodzić w ten rejon badań, ponieważ za bardzo zatrzęsłoby to naszym światem i trudno wręcz wyobrazić sobie gdzie by ta wiedza zaprowadziła ludzkość... Naukowcy, którzy z premedytacją odradzają badanie jakiegoś zagadnienia...już samo to jest wstrząsające! Co oprócz problemu wolnej woli przeczytamy w tej książce? Cztery pierwsze rozdziały to fizyka w swoich najbardziej fascynujących przejawach (ciemna materia i energia, kwestionowanie praw Newtona (sic!), zmienność ..yyy...stałych, zimna fuzja). Potem na warsztat wrzucamy różne aspekty życia (jego istota, życie na Marsie, kontakt z innymi istotami w kosmosie, dziwny wirus, śmierć, rozmnażanie płciowe). Na koniec medycyna: efekt placebo i homeopatia. Praktycznie każdy z tych rozdziałów jest arcyciekawy i dostarczył mi wielu godzin rozmyślań, a często i niedowierzania. Podoba mi się w takich książkach, że praktycznie za każdym razem, nawet jeśli ich tematy częściowo się pokrywają, dowiaduję się czegoś nowego. Np. tym razem zrobiłam wielkie O, czytając o tajemniczości wody oraz naszej niewiedzy w zakresie cieczy. Najlepiej oceniam rozdziały dotyczące fizyki oraz wspomniany o wolnej woli.
Porównując ten tytuł z Michael Hanlon - 10 pytań, na które nauka nie znalazła (jeszcze) odpowiedzi. Przewodnik po naukowym buszu warto zaznaczyć, że Michael Brooks zdecydowanie więcej omawia badań i robi to bardzo szczegółowo, tak aby czytelnik miał szansę je zrozumieć. Podaje ich wyniki oraz autorów. Nie popełnił wielkiego błędu Hanlon'a - jest i bibliografia, i przypisy (ponad 200), i daty badań oraz artykułów. Po prostu: dobra robota, a sama książka jest do tego wciągająca. I wiecie co? WL zaczęło teraz szaleć z takimi popularno-naukowymi pozycjami, bo niedługo wyjdą kolejne, mniej lub bardziej poważne, i jak się nie trudno domyśleć już za zamówiłam :) Jaki to dla mnie luksus!
Ocena: 5-5,5/6
Ocena: 5-5,5/6
Faktycznie - napisać z takiej książki recenzję to nie lada wyzwanie. Ale w rzeczy samej - interesująca pozycja. Gdy byłam dzieckiem bardzo lubiłam książki właśnie tego typu. Może czas na powroty :) Pozdrawiam słonecznie :)
OdpowiedzUsuńPS Jak na razie na potęgę wyszukuję i kupuję książek z klasyki reportażu - Bobkowski i Iwaszkiewcz już są :)
The book, mnie ta fascynacja nauką nadal nie opuszcza, a właściwie nie zaraziłam się tym bakcylem w szkole, jakoś tak samo mi przyszło ;)
OdpowiedzUsuńA co do reportażu, to widzę, że jesteś liderem wyzwania reportażowego, tak jak nutta w wyzwaniu rosyjskim ;) To dobrze, będę wiedzieć co warte uwagi, jak mnie skieruje w tę stronę.