Wydawnictwo: Świat Książki, 2000
Pierwsze wydanie: 1988
Liczba stron: 438
Tłumacz: Alicja Skarbińska - Zielińska
Podałam w tytule posta również tytuł angielski, bowiem w naszym wspaniałym kraju wydano dwie różne książki Picoult, nadając im ten sam tytuł. No, ale nie od dziś wiemy, że mieszkamy w świecie absurdów.
Moja pierwsza myśl na jej widok: fatalna, odstręczająca okładka sugerująca jakiś tandetny romans. Mój mózg krzyczał: "nie, nie bierz tego do ręki!". Ale oczy zobaczyły nazwisko autorki, a tak się składa, że jeszcze nic nie czytałam spod pióra tej kobiety, za to same zdania jakie to wciągające książki pisze. I dlatego książkę wzięłam. Okazała się ona być połączeniem kryminału i dramatycznej opowieści obyczajowej.
Dwie rodziny żyją obok siebie i tworzą w zasadzie jeden organizm. Wychowują chłopca i dziewczynkę, którzy każdą chwilę spędzają razem. W końcu nastolatki stają się parą ku uciesze rodziców. Jednak staje się rzecz straszna: dziewczynę znaleziono z przestrzeloną głową, jej chłopaka obok, nieprzytomnego, z raną na głowie. Co się stało - to pytanie jest sednem tej książki. A każda z postaci reaguje odmiennie na tę tragedię. I wszystko zmierza ku sali sądowej (wiem z sieci, że to ponoć norma dla Picoult).
Picoult nie poświęca wiele uwagi opisom, lubuje się w dialogach i wspomnieniach bohaterów, nie sili się na masę niepotrzebnych porównań (i dobrze). Sceny seksu trwają u niej jakieś 15 sekund i są bliźniaczo do siebie podobne, niektóre zachowania głównego bohatera (Chris - chłopak nieżyjącej Emily) wydały mi się dość nieprawdopodobne, nie do końca uwierzyłam w takie rozwiązanie, zwłaszcza po tym, ile mi o nim już opowiedziano (niedobrze). W tekście jest trochę sztampowych fragmentów, jednak dla równowagi chcę dodać, że napisana jest sprawnie, z dużym wyczuciem, ciekawie przedstawionymi charakterami i to wszystko sprawia, że jest niesamowicie wciągająca (tu ocena byłaby najwyższa, bo wręcz nie mogłam się oderwać). Takie czytadło z wyższej półki. Myślę, że kiedyś jeszcze sięgnę po tę pisarkę, odprężyłam się przy niej, zapomniałam o bożym świecie i interesowały mnie jedynie dalsze koleje losów bohaterów.
Aha, dla zasady: fatalne tłumaczenie, aż zęby zgrzytały i na okładce jest istotny spoiler! Bardzo nieładnie Świecie Książki!
Ocena: 3,5/6
Pierwsze wydanie: 1988
Liczba stron: 438
Tłumacz: Alicja Skarbińska - Zielińska
Podałam w tytule posta również tytuł angielski, bowiem w naszym wspaniałym kraju wydano dwie różne książki Picoult, nadając im ten sam tytuł. No, ale nie od dziś wiemy, że mieszkamy w świecie absurdów.
Moja pierwsza myśl na jej widok: fatalna, odstręczająca okładka sugerująca jakiś tandetny romans. Mój mózg krzyczał: "nie, nie bierz tego do ręki!". Ale oczy zobaczyły nazwisko autorki, a tak się składa, że jeszcze nic nie czytałam spod pióra tej kobiety, za to same zdania jakie to wciągające książki pisze. I dlatego książkę wzięłam. Okazała się ona być połączeniem kryminału i dramatycznej opowieści obyczajowej.
Dwie rodziny żyją obok siebie i tworzą w zasadzie jeden organizm. Wychowują chłopca i dziewczynkę, którzy każdą chwilę spędzają razem. W końcu nastolatki stają się parą ku uciesze rodziców. Jednak staje się rzecz straszna: dziewczynę znaleziono z przestrzeloną głową, jej chłopaka obok, nieprzytomnego, z raną na głowie. Co się stało - to pytanie jest sednem tej książki. A każda z postaci reaguje odmiennie na tę tragedię. I wszystko zmierza ku sali sądowej (wiem z sieci, że to ponoć norma dla Picoult).
Picoult nie poświęca wiele uwagi opisom, lubuje się w dialogach i wspomnieniach bohaterów, nie sili się na masę niepotrzebnych porównań (i dobrze). Sceny seksu trwają u niej jakieś 15 sekund i są bliźniaczo do siebie podobne, niektóre zachowania głównego bohatera (Chris - chłopak nieżyjącej Emily) wydały mi się dość nieprawdopodobne, nie do końca uwierzyłam w takie rozwiązanie, zwłaszcza po tym, ile mi o nim już opowiedziano (niedobrze). W tekście jest trochę sztampowych fragmentów, jednak dla równowagi chcę dodać, że napisana jest sprawnie, z dużym wyczuciem, ciekawie przedstawionymi charakterami i to wszystko sprawia, że jest niesamowicie wciągająca (tu ocena byłaby najwyższa, bo wręcz nie mogłam się oderwać). Takie czytadło z wyższej półki. Myślę, że kiedyś jeszcze sięgnę po tę pisarkę, odprężyłam się przy niej, zapomniałam o bożym świecie i interesowały mnie jedynie dalsze koleje losów bohaterów.
Aha, dla zasady: fatalne tłumaczenie, aż zęby zgrzytały i na okładce jest istotny spoiler! Bardzo nieładnie Świecie Książki!
Ocena: 3,5/6