Pierwsze wydanie: 1998
Liczba stron: 734
Tłumacz: Hanna Jankowska
Polecam, polecam, polecam! Każdemu zainteresowanemu tematami społecznymi i/lub ekonomicznymi zwłaszcza. Ale nie tylko. Książka pozwala zrozumieć procesy zachodzące od setek lat, które sprawiły, że jesteśmy w tym punkcie historii gospodarczej, a nie innym. Obecny stan nie jest wynikiem ostatnich lat, tylko całej historii gospodarczej naszej planety. Można sobie popatrzeć na świat z perspektywy niemalże kosmicznej i przyglądać się ludziom jak małym Simom w jakiejś skomplikowanej grze. Landes zabiera czytelnika a to do Ameryki Południowej, a to do Chin, trzyma nas za rękę i prowadzi przez wszystkie wieki i zawirowania historii. Pokazuje nam trud człowieka, jego ambicje, ciekawość, potknięcia, brak zrozumienia dla innych, ignorancję i osiągnięcia. Jednocześnie stawia sprawy prosto:
Bogactwo i nędza narodów zostały wydane wręcz perfekcyjnie: twarda i ładna okładka (ta nowa, brązowa jest fuj), doskonałe tłumaczenie, korekta, która właściwie nie zostawiła żadnych błędów i do tego zszyte kartki.
Ocena: 5/6
Liczba stron: 734
Tłumacz: Hanna Jankowska
Polecam, polecam, polecam! Każdemu zainteresowanemu tematami społecznymi i/lub ekonomicznymi zwłaszcza. Ale nie tylko. Książka pozwala zrozumieć procesy zachodzące od setek lat, które sprawiły, że jesteśmy w tym punkcie historii gospodarczej, a nie innym. Obecny stan nie jest wynikiem ostatnich lat, tylko całej historii gospodarczej naszej planety. Można sobie popatrzeć na świat z perspektywy niemalże kosmicznej i przyglądać się ludziom jak małym Simom w jakiejś skomplikowanej grze. Landes zabiera czytelnika a to do Ameryki Południowej, a to do Chin, trzyma nas za rękę i prowadzi przez wszystkie wieki i zawirowania historii. Pokazuje nam trud człowieka, jego ambicje, ciekawość, potknięcia, brak zrozumienia dla innych, ignorancję i osiągnięcia. Jednocześnie stawia sprawy prosto:
Żyjemy w świecie, w którym panuje nierówność i zróżnicowanie. Można go z grubsza podzielić na trzy kategorie państw: takie, w których wydaje się mnóstwo pieniędzy na odchudzanie; takie,w których ludzie jedzą, żeby żyć, i takie, gdzie ludzie nie wiedzą, skąd zdobyć następny posiłek. (s. 17)Czytało mi się to czasem jak powieść, tak porywająco pisze autor. np. przytacza złośliwy list króla Manuela (Portugalia) do Ferdynanda i Izabeli (Hiszpania) o odkryciu Indii:
Nie omieszkał wspomnieć o korzeniach, drogich kamieniach i "kopalniach złota". Ani słowa o szkorbucie, zdziesiątkowanych załogach, muzułmańskich kupcach i niepowodzeniach w handlu. Takiego miejsca szukał Kolumb, ale nie znalazł. Możecie się wypchać. (s. 113) ;)Czuć w tym wszystkim rękę historyka i umiejętność łagodzenia ciężaru wziętego na warsztat tematu jakaś anegdotą, opowiastką, przytoczeniem faktów z codziennego życia zwykłych ludzi. Wcale też nie uważa, że kraje Trzeciego Świata należy pozostawiać samym sobie, to by było wręcz nieodpowiedzialne.
Nasze zadanie (bogatych krajów) polega na tym, by we własnym i cudzym interesie pomóc biednym stać się bogatszymi i zdrowszymi. Jeśli tego nie zrobimy, będą chcieli sobie wziąć to, czego nie są w stanie wyprodukować. Nie mogąc zarobić na eksporcie towarów, będą eksportować ludzi. Krótko mówiąc, bogactwo działa jak magnes, bieda zatruwa i może wywołać gniew. Podziału wprowadzić się nie da, nasz pokój i dobrobyt zależą w dłuższej perspektywie od dobrego samopoczucia innych. (s. 18)Zauważa ofiary postępu gospodarczego, wytyka niektórym izolacjonizm, który nie przyniósł tym narodom niczego dobrego, chwali tych, którzy potrafią się od innych uczyć. Najbardziej podobał mi się rozdział pierwszy, który bierze na tapetę... geografię - wyklętą dziedzinę nauki, bo niesprawiedliwa, nie dającą nadziei, rozsądna. Kto by pomyślał, że historyk jest w stanie tak ciekawie i fachowo pisać o gegrze właśnie! I można na nim polegać jak to na historyku - opiera się na faktach, wyliczeniach i statystykach, a jednocześnie rozszyfrowuje te dane (np. co oznacza jakaś tam średnia dana na rok w codziennym życiu). Świetne są tez rozdziały o wynalazkach średniowiecza, odkryciach geograficznych i Japonii (sporo o niej pisze, bo jest lub jeszcze niedawno była w wielu dziedzinach the best). I co najważniejsze, moim zdaniem, ta lektura daje odpowiedź na pytanie tytułowe. Jak widać po liczbie stron, nie jest ona prosta i krótka, dlatego żaden polityk Wam tego nie powie ;)
Bogactwo i nędza narodów zostały wydane wręcz perfekcyjnie: twarda i ładna okładka (ta nowa, brązowa jest fuj), doskonałe tłumaczenie, korekta, która właściwie nie zostawiła żadnych błędów i do tego zszyte kartki.
Ocena: 5/6
Po tytule nigdy bym tej książki nie wybrała, ale tak ją sugestywnie opisałaś, że aż mam chęć przeczytać :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPozostaje mi się tylko cieszyć ;) Ja zwróciłam na nią uwagę dzięki podtytułowi.
OdpowiedzUsuńseria Spectrum :D i ty JUŻ to przeczytałaś! Ta książka stoi u mnie od roku na półce, w tej brzydkiej okładce i jakoś nie mogę zacząć, pewnie jak rozpoczne to wsiąknę na dobre.
OdpowiedzUsuńz serii czytam teraz Senneta "Etykę dobrej roboty" - fascynujące
Hihi, przeczytaj, będzie z kim wymienić opinię ;) Na blogach prawie nie piszą o takich książkach :]Zastanawiałam się czy nie wziąć z MUZY tej Etyki, ale jednak zdecydowałam się na "Wyznawców" Heller. Inna sprawa, że jeszcze nie dostałam tej książki ani żadnej innej, o którą prosiłam ;(
OdpowiedzUsuń"Etykę" polecam jak najbardziej, czytałam Senneta "Korozję charakteru" i "Upadek człowieka publicznego", "Etyka" jest najlepsza. Co lepsze, jest to dopiero pierwsza część swoistego socjologicznego tryptyku.
OdpowiedzUsuńDobra, to czekam na recenzję Heller :)
Fakt, nie piszą, większość osób skupia się na powieściach. Recenzji książek historycznych też jest mało.
To sobie zapamiętam tę etykę. A MUZA milczy nadal, chyba do nich zagadam czy mnie jeszcze pamiętają :)
OdpowiedzUsuń