Wydawnictwo: MUZA SA, 2010
Pierwsze wydanie: 2010
Liczba stron: 192
Tłumacz: Anna Czajkowska
Pamiętam miny moich znajomych ze studiów, kiedy oni wypożyczali z Biblioteki Uniwersyteckiej opasłe tomiszcza o dyplomacji czy prawach człowieka itp., a ja jakieś zakurzone egzemplarze z lat 60. z zagadkami, których nikt nie wypożyczał przez lata ;) Lubię brać się za bary z jakimś zadaniem, nawet jeśli ostatecznie się poddaję i sprawdzam na końcu rozwiązanie. Łamigłówki Moore'a uświadomiły mi moje ograniczenia, ale też pozwoliły pozytywnie się zaskoczyć innymi moimi umiejętnościami. No i warto dodać, że jak tylko je otwierałam, byłam stracona dla świata nawet przez parę godzin!
Zagadki podzielone są na logiczne, dotyczące pamięci, przestrzenne, matematyczne, językowe oraz związane z myśleniem lateralnym, twórczym i ogólnie rozwiązywania problemów. Te przestrzenne powyżej poziomu oznaczonego jako łatwy [EDIT: no, część średnio trudnych jednak rozwiązałam!] były dla mnie nie do przejścia, ale mi jest trudno zapamiętać każdą nową drogę, więc nie jestem zdziwiona. Ku mojej radości, natomiast, nauczyłam się rozwiązywać nawet najtrudniejsze sudoku; jednak nadal walczę z też logicznymi łamigłówkami ABC. Matematyczne nie okazały się takie straszne, językowe były dla mnie banalnie proste (ale to zdaje się efekt zwykłego oczytania). Najbardziej podobały mi się logiczne (dawno tak się mózgownicą nie napracowałam jak przy nich) i te dotyczące pamięci. Tyle razy już czytałam o tych technikach, a jednak tym razem wprowadziłam je w czyn, mając przy tym ubaw po pachy ze względu na pojawiające się w mojej głowie wizje. I wiecie co? To działa! Wreszcie zapamiętałam numer mojej karty bibliotecznej, a tak się z tym męczę od roku :) Powiem tylko, że ma coś z tym wspólnego baletnica tańcząca wokół namiotu, hehe. Teraz chyba czas zapamiętać jakiś numer telefonu...
Wydanie jest godne najwyższych pochwał: pani Elżbieta Redan od korekty w pojedynkę (!) dała radę, ładny, śliski papier (więc łatwo wymazać ołówek), księga jest na kółkach (jak niektóre zeszyty), więc się nie zamyka, całość napisana prostym językiem, wszystkie rysunki i diagramy dobrze rozplanowane, twarda okładka. Jedyne do czego bym się przyczepiła, to brak wyjaśnienia rozwiązań zagadek logicznych, tych tekstowych. Niektóre są naprawdę trudne i nawet jeśli już przeczytałam rozwiązanie, to co z tego, jak nie wiem, jak do niego samej dość.
Polecam takim wielbicielom zagadek jak ja :]
Pierwsze wydanie: 2010
Liczba stron: 192
Tłumacz: Anna Czajkowska
Pamiętam miny moich znajomych ze studiów, kiedy oni wypożyczali z Biblioteki Uniwersyteckiej opasłe tomiszcza o dyplomacji czy prawach człowieka itp., a ja jakieś zakurzone egzemplarze z lat 60. z zagadkami, których nikt nie wypożyczał przez lata ;) Lubię brać się za bary z jakimś zadaniem, nawet jeśli ostatecznie się poddaję i sprawdzam na końcu rozwiązanie. Łamigłówki Moore'a uświadomiły mi moje ograniczenia, ale też pozwoliły pozytywnie się zaskoczyć innymi moimi umiejętnościami. No i warto dodać, że jak tylko je otwierałam, byłam stracona dla świata nawet przez parę godzin!
Zagadki podzielone są na logiczne, dotyczące pamięci, przestrzenne, matematyczne, językowe oraz związane z myśleniem lateralnym, twórczym i ogólnie rozwiązywania problemów. Te przestrzenne powyżej poziomu oznaczonego jako łatwy [EDIT: no, część średnio trudnych jednak rozwiązałam!] były dla mnie nie do przejścia, ale mi jest trudno zapamiętać każdą nową drogę, więc nie jestem zdziwiona. Ku mojej radości, natomiast, nauczyłam się rozwiązywać nawet najtrudniejsze sudoku; jednak nadal walczę z też logicznymi łamigłówkami ABC. Matematyczne nie okazały się takie straszne, językowe były dla mnie banalnie proste (ale to zdaje się efekt zwykłego oczytania). Najbardziej podobały mi się logiczne (dawno tak się mózgownicą nie napracowałam jak przy nich) i te dotyczące pamięci. Tyle razy już czytałam o tych technikach, a jednak tym razem wprowadziłam je w czyn, mając przy tym ubaw po pachy ze względu na pojawiające się w mojej głowie wizje. I wiecie co? To działa! Wreszcie zapamiętałam numer mojej karty bibliotecznej, a tak się z tym męczę od roku :) Powiem tylko, że ma coś z tym wspólnego baletnica tańcząca wokół namiotu, hehe. Teraz chyba czas zapamiętać jakiś numer telefonu...
Wydanie jest godne najwyższych pochwał: pani Elżbieta Redan od korekty w pojedynkę (!) dała radę, ładny, śliski papier (więc łatwo wymazać ołówek), księga jest na kółkach (jak niektóre zeszyty), więc się nie zamyka, całość napisana prostym językiem, wszystkie rysunki i diagramy dobrze rozplanowane, twarda okładka. Jedyne do czego bym się przyczepiła, to brak wyjaśnienia rozwiązań zagadek logicznych, tych tekstowych. Niektóre są naprawdę trudne i nawet jeśli już przeczytałam rozwiązanie, to co z tego, jak nie wiem, jak do niego samej dość.
Polecam takim wielbicielom zagadek jak ja :]
Ocena: 5/6
P.S. Donoszę, że udało mi się rozwiązać łamigłówkę ABC (na razie tę najłatwiejszą, ale jednak;)!. Wynalazłam też błędne rozwiązanie jednego zadania dotyczące ilości trójkątów, za co książka ma wielki minus, niestety.
P.S.2 Po tygodniu dodam, że spędziłam z tą książką kupę godzin i żałuję, że już mi się kończą zagadki. Jestem zajebista w hardcorowych zagadkach logicznych i problemowych, średnia w matematycznych i cienka w przestrzennych. Świetna pozycja, na serio, nie spodziewałam się tak porządnej zawartości.
P.S.2 Po tygodniu dodam, że spędziłam z tą książką kupę godzin i żałuję, że już mi się kończą zagadki. Jestem zajebista w hardcorowych zagadkach logicznych i problemowych, średnia w matematycznych i cienka w przestrzennych. Świetna pozycja, na serio, nie spodziewałam się tak porządnej zawartości.
Fajnie brzmi:) Może się sprawdzi na wspólne rodzinne święta:)
OdpowiedzUsuńPablo, dla dzieci to będzie zdecydowanie za trudne! Dla nich ewentualnie się nada rozdział o twórczym i lateralnym myśleniu, jeszcze są pewnie nieskażone stereotypami dorosłych ;)
OdpowiedzUsuńOho, o tym nie pomyślałam. Muszę się na czasie rozejrzeć po bibliotece może są jakieś książki z łamigłówkami :)
OdpowiedzUsuńPewnie są, chyba że zostały sprzedane na kiermaszach np. Uniwersyteckie podobno muszą trzymać wszystko :]
OdpowiedzUsuń