Wydawnictwo: Kojro, 2010
Pierwsze wydanie: 1895, Szwecja
Liczba stron: 156
Tłumacz: Paweł Pollak
Zabłąkania swego czasu wywołały skandal swoją amoralnością. W XXI wieku dla nas książka jest wręcz niewinna, a takie historie, jak wiemy, są na porządku dziennym. Fabuła bowiem nie jest niczym odkrywczym: ot, młody chłopak, świeżo upieczony student, dorasta i poznaje życie. Jest nikim więcej tylko bumelantem, pasożytem na łonie swojej rodziny i przyjaciół, a jednocześnie nie jest pusty i pozbawiony głębszej myśli. Jego świat krąży wokół pieniędzy, eksperymentów z młodymi dziewczętami, przesiadywania w kawiarniach. Powieść pod tym względem jest bardzo dekadencka i brakuje w niej chyba jedynie absyntu ;) Kiedy dochodzi do punktu kulminacyjnego jego próżniaczego życia, wszystko niby zmierza do oczywistego końca, a tu niespodzianka!
Niezwykle lekkie pióro Söderberg'a wydało mi się początkowo wręcz zbyt lekkie, jakby historia do niczego nie zmierzała. Jednak po chwili zaczyna do czytelnika docierać jego umiejętność dyskretnego opisywania ludzkich charakterów i obrazu społeczeństwa Szwedów przez zupełnie zwyczajne sceny (np. król spotykany na spacerach!). Fragment pewnego przyjęcia przypomniał mi pierwszą część mojego ukochanego filmu Bergmana "Fanny i Aleksander": rodzinno - towarzyskie spotkanie, przepych, światło świec, pozorna doskonałość, a pod spodem kłębowisko uczuć, niewygodne prawdy, pocałunki w zakamarkach domu. Moja druga refleksja dopadła mnie już po lekturze: ludzie przełomu wieków zachowywali się jak ćmy w pobliżu żarówki, jak dzieci we mgle, coś faktycznie musiało przełamać ten impas i tutaj można odczuć tę atmosferę.
Ocena: 4-4,5/6
P.S. Recenzja nieporywająca, ale gwoli usprawiedliwienia dodam, że po sobotniej parapetówce jestem w stanie mocno wczorajszym.
Pierwsze wydanie: 1895, Szwecja
Liczba stron: 156
Tłumacz: Paweł Pollak
Zabłąkania swego czasu wywołały skandal swoją amoralnością. W XXI wieku dla nas książka jest wręcz niewinna, a takie historie, jak wiemy, są na porządku dziennym. Fabuła bowiem nie jest niczym odkrywczym: ot, młody chłopak, świeżo upieczony student, dorasta i poznaje życie. Jest nikim więcej tylko bumelantem, pasożytem na łonie swojej rodziny i przyjaciół, a jednocześnie nie jest pusty i pozbawiony głębszej myśli. Jego świat krąży wokół pieniędzy, eksperymentów z młodymi dziewczętami, przesiadywania w kawiarniach. Powieść pod tym względem jest bardzo dekadencka i brakuje w niej chyba jedynie absyntu ;) Kiedy dochodzi do punktu kulminacyjnego jego próżniaczego życia, wszystko niby zmierza do oczywistego końca, a tu niespodzianka!
Niezwykle lekkie pióro Söderberg'a wydało mi się początkowo wręcz zbyt lekkie, jakby historia do niczego nie zmierzała. Jednak po chwili zaczyna do czytelnika docierać jego umiejętność dyskretnego opisywania ludzkich charakterów i obrazu społeczeństwa Szwedów przez zupełnie zwyczajne sceny (np. król spotykany na spacerach!). Fragment pewnego przyjęcia przypomniał mi pierwszą część mojego ukochanego filmu Bergmana "Fanny i Aleksander": rodzinno - towarzyskie spotkanie, przepych, światło świec, pozorna doskonałość, a pod spodem kłębowisko uczuć, niewygodne prawdy, pocałunki w zakamarkach domu. Moja druga refleksja dopadła mnie już po lekturze: ludzie przełomu wieków zachowywali się jak ćmy w pobliżu żarówki, jak dzieci we mgle, coś faktycznie musiało przełamać ten impas i tutaj można odczuć tę atmosferę.
Ocena: 4-4,5/6
P.S. Recenzja nieporywająca, ale gwoli usprawiedliwienia dodam, że po sobotniej parapetówce jestem w stanie mocno wczorajszym.
mimo żeś wczorajsza, jakoś do mnie to przemawia. może kiedyś sięgnę po tę pozycję =)
OdpowiedzUsuńPożyczyć mogię :]
OdpowiedzUsuńchętnie skorzystam [jak tylko będzie nam dane się spotkac, bo póki co widzę, że ciężko z tym będzie :(]
OdpowiedzUsuńO tak, klimaty to Söderberg potrafił tworzyć.
OdpowiedzUsuńCiekawostką niech będzie fakt, że polskie wydanie „Zabłąkań” zbiegło się z odsłonięciem w Sztokholmie pomnika pisarza, który trzyma w ręce czerwone rękawiczki wspomniane w pierwszym zdaniu tej powieści.
Witam :)
OdpowiedzUsuńW recenzji biblionetkowej dodałam jeszcze zdanie o plastycznych opisach, ponieważ pisarz czaruje niesamowicie, niezależnie od opisywanej pory roku. Wystarczy mu kilka zdań i już czytelnik ma całe tło przed oczami.
Gratuluję tłumaczenia :)
A dziękuję :-)
OdpowiedzUsuń