Wydawnictwo: Świat Książki, 2003
Pierwsze wydanie: 1998
Liczba stron: 220
Tłumacz: Jerzy Czech
Mam brak weny na jakiekolwiek recenzje, jakieś zmęczenie materiału odczuwam... Akunin naczekał się prawie dwa tygodnie, ale nie chcę przez to powiedzieć, że jego książka mi się nie podobała. To będzie recenzja raczej zachęcająca do przeczytania Azazela.
Kryminał retro? Tak, zgadzam się. Szczegóły XIX-wiecznej rzeczywistości zostały wspaniale oddane: architektura, stroje, środki transportu, sposób mówienia, zupełnie jakby autor miał dziurkę od klucza, przez którą mógł sobie podglądać przeszłość. Do tego główny bohater Fandorin jest bardzo nietypowy: młody, nieopierzony, bywa, że i naiwny, bardzo kochliwy i jakby nie patrzeć dość próżny. Właściwie niespecjalnie podbił moje czytelnicze serce. Odnośnie zagadki, to w sumie nie jest zbyt wciągająca. W Moskwie ginie student, ale nie byle jaki, bo obrzydliwe bogaty i w nie byle jaki sposób, bo wyznaje miłość osobie, która widzi go pierwszy raz na oczy (sam student dziewczyny też nie znał). To Fandorin dostaje sprawę, jeszcze wczoraj przepisywał listy i był w policji absolutnie nikim, a już dziś grozi mu niebezpieczeństwo, a jutro go nawet awansują. Detektyw przemierza też Europę, akcja zawiera kilka sen bardzo szybkich, giną ludzie, zagadka robi się z każdym dniem coraz bardziej tajemnicza, istnieje podejrzenie działalności światowej organizacji z pewnymi ciekawymi planami...
Azazela odkładałam jednak, kiedy miałam ochotę. Nie był to dla mnie kryminał z tych, co to "jeszcze chwilę, tylko jeden rozdział, muszę wiedzieć co było dalej!". Nie wczułam się też jakoś w kibicowanie bohaterom. Jest to porządna robota, na poziomie, świetne tłumaczenie, ale dla mnie bez tego błysku. Jedynie zakończenie postawiło mnie w stan czujności i chciałabym jeszcze raz zobaczyć Fandorina w akcji, a zwłaszcza jak się zmienił, ponieważ finał jest mocny, gwałtowny i zmieniający wszystko w jego życiu. No i podniósł ocenę o całe pół punktu.
Ocena: 4,5/6
P.S. Wypełniłam tym samym 50% planu mojego wyzwania! :)
Pierwsze wydanie: 1998
Liczba stron: 220
Tłumacz: Jerzy Czech
Mam brak weny na jakiekolwiek recenzje, jakieś zmęczenie materiału odczuwam... Akunin naczekał się prawie dwa tygodnie, ale nie chcę przez to powiedzieć, że jego książka mi się nie podobała. To będzie recenzja raczej zachęcająca do przeczytania Azazela.
Kryminał retro? Tak, zgadzam się. Szczegóły XIX-wiecznej rzeczywistości zostały wspaniale oddane: architektura, stroje, środki transportu, sposób mówienia, zupełnie jakby autor miał dziurkę od klucza, przez którą mógł sobie podglądać przeszłość. Do tego główny bohater Fandorin jest bardzo nietypowy: młody, nieopierzony, bywa, że i naiwny, bardzo kochliwy i jakby nie patrzeć dość próżny. Właściwie niespecjalnie podbił moje czytelnicze serce. Odnośnie zagadki, to w sumie nie jest zbyt wciągająca. W Moskwie ginie student, ale nie byle jaki, bo obrzydliwe bogaty i w nie byle jaki sposób, bo wyznaje miłość osobie, która widzi go pierwszy raz na oczy (sam student dziewczyny też nie znał). To Fandorin dostaje sprawę, jeszcze wczoraj przepisywał listy i był w policji absolutnie nikim, a już dziś grozi mu niebezpieczeństwo, a jutro go nawet awansują. Detektyw przemierza też Europę, akcja zawiera kilka sen bardzo szybkich, giną ludzie, zagadka robi się z każdym dniem coraz bardziej tajemnicza, istnieje podejrzenie działalności światowej organizacji z pewnymi ciekawymi planami...
Azazela odkładałam jednak, kiedy miałam ochotę. Nie był to dla mnie kryminał z tych, co to "jeszcze chwilę, tylko jeden rozdział, muszę wiedzieć co było dalej!". Nie wczułam się też jakoś w kibicowanie bohaterom. Jest to porządna robota, na poziomie, świetne tłumaczenie, ale dla mnie bez tego błysku. Jedynie zakończenie postawiło mnie w stan czujności i chciałabym jeszcze raz zobaczyć Fandorina w akcji, a zwłaszcza jak się zmienił, ponieważ finał jest mocny, gwałtowny i zmieniający wszystko w jego życiu. No i podniósł ocenę o całe pół punktu.
Ocena: 4,5/6
P.S. Wypełniłam tym samym 50% planu mojego wyzwania! :)
"Azazel" trochę mnie rozczarował zbyt powolną akcją i zagadką z gatunku sensacji. A ja wolę klasyczne morderstwo i konkretny krąg podejrzanych. Tego oczekiwałam. Dopiero w kolejnych książkach odkryłam, że Akunin to zupełnie inny rodzaj kryminału: drobiazgowy historycznie, psychologiczny, obyczajowy. Może nawet nazwałabym go wysmakowanym? No i Fandorin - to nie jest produkt gotowy, tylko na oczach czytelnika rozwija się, nabiera umiejętności, staje się rasowym detektywem, przewidującym i bystrym przeciwnikiem. Polecam czytać dalej, bo to dość oryginalna literatura :)
OdpowiedzUsuńPS. To trzeba plan wyzwaniowy koniecznie rozszerzyć, bo czasu jeszcze mnóstwo ;))
To fajnie, że się rozkręci, na to liczę właśnie, że Fandorin się zmieni, bo takie wielkie bum w życiu musi zmienić człowieka.
OdpowiedzUsuńOj, na razie nic nie dodam do planu, niech będzie jak jest :)
W sumie chętnie przeczytam, chociaż rzadko sięgam po kryminały. Niby też wypełniłam 50% wyzwania rosyjskiego, bo przeczytałam dwie książki, ale jakoś nie mogłam się zebrać do recenzji "Białej gorączki" ;)
OdpowiedzUsuńzajrzyj do mnie, coś tam czeka
OdpowiedzUsuńproszę o kontakt
ultramaryna: wydaje mi się, że lubisz książki "z epoki", więc jest szansa, że Ci się spodoba :)
OdpowiedzUsuńkalio: :D się robi!