Wydawnictwo: Iskry, 1979
Pierwsze wydanie: 1979
Stron: 165
Mój blog powoli staje się małym zagłębiem lemowym :D I dobrze, niech będzie jasność, że to jeden z moich ulubionych pisarzy.
W ogóle tak sobie myślałam, że chyba oszczędziłabym sobie sporo pracy, gdybym przygotowała sobie szablon posta o jego książkach. Czyli na początku, że go uwielbiam, wspaniale pisze, coś o geniuszu, potem wykropkowane, żeby wpisać o czym dany tytuł jest, a na końcu lista pozytywnych przymiotników z gwiazdką "niepotrzebne skreślić", które wyjaśniłyby dlaczego mi się podobało ;)
Lem był wielki? Był. Ok, pierwszy punkt odfajkowany. Jak to się je? Służę uprzejmie. Powtórka jest maleńkim zbiorem opowiadań: tytułowego i dwóch słuchowisk Godzina przyjęć profesora Tarantogi oraz Noc księżycowa. Pierwsze jest zdecydowanie najlepsze, możliwe, że jednym z powodów są znani i lubiani przeze mnie Trurl i Klapaucjusz. Nasi wynalazcy tradycyjnie stają przed zadaniem bojowym. Król Hipolip zostaje nawrócony przez kaznodziei, idea Boga wydaje mu się fascynująca, jednak ma pewne zastrzeżenia do świata jako dzieła stworzenia. Nakazuje więc głównym bohaterom wymyślić taki świat, który naprawiłby pewne niedociągnięcia tego, w którym przyszło nam żyć. Panowie prezentują mu więc kilka prototypów (w skrzyniach!), w których poczynają sobie swobodnie z czasem i przestrzenią. Powtórka nie tylko jest zabawna, ale też unaocznia kilka dość przygnębiających prawd o człowieku (np. głupotę). Czytelnik znajdzie też tu typowe dla Lema neologizmy, zabawę ze staropolskim oraz doprowadzenie akcji do niesamowitej, absurdalnej abstrakcji (wiwat wyobraźnia!). Pierwsze słuchowisko też ma niektóre z tych cech. Śmiałam się w trakcie jego lektury, a jednocześnie byłam pod wielkim wrażeniem jak pisarz doskonale włada piórem, jak dokładnie przekazuje to, co chce i to w tak wspaniałych zdaniach. Jak wskazuje tytuł jest to opis dyżuru profesora, do którego zgłaszają się wszelkiej maści wariaci. Każdy z nich prezentuje jakiś wynalazek lub myśl, najczęściej z chęci zarobku. Profesor musi się z nimi użerać, niemalże rwąc włosy z głowy. Czasem jednak udaje im się profesora zaciekawić:
Ocena: 4,5-5/6 (średnia ocena 4,8)
Pierwsze wydanie: 1979
Stron: 165
Mój blog powoli staje się małym zagłębiem lemowym :D I dobrze, niech będzie jasność, że to jeden z moich ulubionych pisarzy.
W ogóle tak sobie myślałam, że chyba oszczędziłabym sobie sporo pracy, gdybym przygotowała sobie szablon posta o jego książkach. Czyli na początku, że go uwielbiam, wspaniale pisze, coś o geniuszu, potem wykropkowane, żeby wpisać o czym dany tytuł jest, a na końcu lista pozytywnych przymiotników z gwiazdką "niepotrzebne skreślić", które wyjaśniłyby dlaczego mi się podobało ;)
Lem był wielki? Był. Ok, pierwszy punkt odfajkowany. Jak to się je? Służę uprzejmie. Powtórka jest maleńkim zbiorem opowiadań: tytułowego i dwóch słuchowisk Godzina przyjęć profesora Tarantogi oraz Noc księżycowa. Pierwsze jest zdecydowanie najlepsze, możliwe, że jednym z powodów są znani i lubiani przeze mnie Trurl i Klapaucjusz. Nasi wynalazcy tradycyjnie stają przed zadaniem bojowym. Król Hipolip zostaje nawrócony przez kaznodziei, idea Boga wydaje mu się fascynująca, jednak ma pewne zastrzeżenia do świata jako dzieła stworzenia. Nakazuje więc głównym bohaterom wymyślić taki świat, który naprawiłby pewne niedociągnięcia tego, w którym przyszło nam żyć. Panowie prezentują mu więc kilka prototypów (w skrzyniach!), w których poczynają sobie swobodnie z czasem i przestrzenią. Powtórka nie tylko jest zabawna, ale też unaocznia kilka dość przygnębiających prawd o człowieku (np. głupotę). Czytelnik znajdzie też tu typowe dla Lema neologizmy, zabawę ze staropolskim oraz doprowadzenie akcji do niesamowitej, absurdalnej abstrakcji (wiwat wyobraźnia!). Pierwsze słuchowisko też ma niektóre z tych cech. Śmiałam się w trakcie jego lektury, a jednocześnie byłam pod wielkim wrażeniem jak pisarz doskonale włada piórem, jak dokładnie przekazuje to, co chce i to w tak wspaniałych zdaniach. Jak wskazuje tytuł jest to opis dyżuru profesora, do którego zgłaszają się wszelkiej maści wariaci. Każdy z nich prezentuje jakiś wynalazek lub myśl, najczęściej z chęci zarobku. Profesor musi się z nimi użerać, niemalże rwąc włosy z głowy. Czasem jednak udaje im się profesora zaciekawić:
Wydalniczy układ moczowy został połączony z układem płciowym, bo było to najprostsze i oszczędne materiałowo. Ale jak wiadomo, narzędzia uniwersalne, co to służą wielu czynnościom naraz, są niewiele warte. (...) umiejscowienie narządów rozrodczych niestety zachowało do dnia dzisiejszego charakter publicznego skandalu, żebym nie powiedział wręcz: policzka, wymierzonego dobremu wychowaniu, estetyce oraz wyższym ideałom. Jeszcze święty Augustyn zauważył trafnie, że inter faeces et urinam nascimur. Miejsce, z którego człowiek rzuca pierwsze spojrzenie przychodząc na świat, nie zostało wybrane zbyt szczęśliwie z punktu widzenia estetyki oraz godności naszego gatunku. (s. 118)Jako ciekawostkę dodam, że opowiadanie pierwsze i drugie zawierają więcej sentencji łacińskich oraz, że niektóre fragmenty są... z pieprzykiem ;) Drugie słuchowisko jest zdecydowanie najpoważniejsze, choć z humorystycznym akcentem w zakończeniu. Noc księżycowa opowiada o dwójce astronautów na Księżycu, którzy czekają właśnie na swoją zmianę przybywającą z Ziemi. Nagle komputer stacji wszczyna alarm o małych zapasach tlenu, który wystarczyłby tylko dla jednego z nich. I tak się między nimi zaczyna gra o przetrwanie...
Ocena: 4,5-5/6 (średnia ocena 4,8)
A co byś poleciła komuś, kto Lema nie zna, a za fantastyką nie przepada?
OdpowiedzUsuńAniu, może spróbuj od Maski, pisałam o niej u siebie. Tylko 40 stron i zero technicznych opisów. Natomiast jeśli lubisz filozofię, to polecam Solaris, też krótkie, ale arcydzieło, brakuje słowa, żeby opisać tę książkę.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Jeśli tylko 40 stron, to na pewno się skuszę. "Solaris" czytałam, ale nie poruszyło mnie;(
OdpowiedzUsuńNatomiast b. lubię ekranizację "Szpitala Przemienienia" - oglądam przy każdej okazji.
A co powiesz na temat "Śledztwa"? (koleżanka polecała)
Potwierdzam Solaris:).
OdpowiedzUsuńNazwę możesz zmienić na Lemopolis:).
Acha, zachęciłąś mnie do książki z poprzedniego posta, tylko nie chce mi się 2 komentarzy pisać:).
Aniu, och, szkoda z tym Solaris, ja pamiętam, że miałam całą paletę emocji w trakcie lektury, włącznie ze strachem i całe mrowie własnych interpretacji! A Śledztwa jeszcze nie miałam przyjemności.
OdpowiedzUsuńIza, hahaha, a to Ci się udało ;)) Lemopolis! Cieszę się też, że zachęciłam do Hanlona.
Pewnie, że szkoda, ale może to po prostu nie dla mnie;) Pamiętam ze szkoły nieszczęsne "Bajki robotów" - piszę nieszczęsne, bo polonista ewidentnie nie miała na nie pomysłu i potraktowała je po macoszemu. Pamiętam, że inne dzieciaki też były zdezorientowane.
OdpowiedzUsuńAle na Maskę dam się skusić, ciekawie o niej napisałaś;)
A niech to, tego nie czytałam, a myślałam, że sporo znam Lema. Jednak jeszcze trochę przede mną - więc dziękuję za przypomnienie. :)
OdpowiedzUsuńDo somebody know that if this novel is available in english? I cannot find nothing about this in english...
OdpowiedzUsuńI'm afraid there's no English translation of this book.
OdpowiedzUsuńCzy ktoś ma papierowe wydanie tego opowiadania? i czy zechciałby sprawdzić cztery słowa? Bo mam wrażenie, że wersja online zawiera błędy. (No chyba, że to Lemowe neologizmy :)
OdpowiedzUsuńDyzio.
Znalazłam ten komentarz po 3 latach... Ups! Książkę nadal posiadam jakby co ;)
Usuń