Wydawnictwo: Iskry, 1982
Pierwsze wydanie: 1964
Stron: 217
Kryzys, nie kryzys, o Lemie nie sposób nie napisać. W siedmiu przypadkach na osiem jego książki wciągnęły mnie błyskawicznie do swojego świata, zachwyciły pomysłem, powagą stawianych pytań pod pozorem kosmicznej przygody. Ta książka jest dłuższa niż "Solaris", mniej filozoficzna, napisana prostszym językiem, choć zdecydowanie bardziej "techniczna". Lem nie czaruje wyrafinowanym językiem, skomplikowanymi relacjami międzyludzkimi, głębią analizy ludzkich charakterów, a i tak był i nadal jest w moich oczach geniuszem.
"Niezwyciężony" jest klasyczną Lemowską powieścią. Tytuł oznacza krążownika - cud techniki wyładowany nowoczesnym sprzętem, z pełną, około 80-osobową załogą. Jest tu też typowe dla tego autora nazywanie poszczególnych postaci Lekarzem, Fizykiem, Biologiem itp. (pisane tradycyjnie z dużej litery), z tym, że dał im też imiona. Trafiają oni na planetę Regis III. Ich zadaniem jest zbadanie co stało się z ich bliźniaczym statkiem Kondorem. Kilka lat wcześniej słuch o nim zaginął, pozostało tylko kilka tajemniczych meldunków, które zdążył wysłać. Poszukiwania przynoszą wiele sprzecznych wniosków, rodzi się pytanie o stan psychiczny załogi Kondora...
Po raz pierwszy w trakcie czytania Lema uświadomiłam sobie jak bardzo mnie przyciąga jego szacunek dla nauki. To pisanie dużą literą nazw ich zawodów ("Eden"!), określanie, że tych 19-stu naukowców zebranych na naradzie tworzy mózg strategiczny statku, opisy eksperymentów i badań, dociekliwość bohaterów, kłótnie o swój własny punkt widzenia poparte merytorycznymi argumentami, chłodne analizowanie sytuacji. To kolejna cecha jego twórczości, oprócz pochylania się nad kondycją człowieka, nad stanem naszej cywilizacji, którą tak bardzo cenię.
Jedyne co się zestarzało w tej książce to papierowe książki na pokładzie i siatkowa podkoszulka dowódcy ;) Cieszę się, że Lem był tak płodnym pisarzem, bo będę go jeszcze czytała przez całe lata.
Ocena: 5/6
P.S. W książce jest kilka motywów, które nadal wykorzystywane są we współczesnych filmach s-f.
Pierwsze wydanie: 1964
Stron: 217
Kryzys, nie kryzys, o Lemie nie sposób nie napisać. W siedmiu przypadkach na osiem jego książki wciągnęły mnie błyskawicznie do swojego świata, zachwyciły pomysłem, powagą stawianych pytań pod pozorem kosmicznej przygody. Ta książka jest dłuższa niż "Solaris", mniej filozoficzna, napisana prostszym językiem, choć zdecydowanie bardziej "techniczna". Lem nie czaruje wyrafinowanym językiem, skomplikowanymi relacjami międzyludzkimi, głębią analizy ludzkich charakterów, a i tak był i nadal jest w moich oczach geniuszem.
"Niezwyciężony" jest klasyczną Lemowską powieścią. Tytuł oznacza krążownika - cud techniki wyładowany nowoczesnym sprzętem, z pełną, około 80-osobową załogą. Jest tu też typowe dla tego autora nazywanie poszczególnych postaci Lekarzem, Fizykiem, Biologiem itp. (pisane tradycyjnie z dużej litery), z tym, że dał im też imiona. Trafiają oni na planetę Regis III. Ich zadaniem jest zbadanie co stało się z ich bliźniaczym statkiem Kondorem. Kilka lat wcześniej słuch o nim zaginął, pozostało tylko kilka tajemniczych meldunków, które zdążył wysłać. Poszukiwania przynoszą wiele sprzecznych wniosków, rodzi się pytanie o stan psychiczny załogi Kondora...
Ile takich niesamowitych, obcych ludzkiemu pojmowaniu zjawisk może taić w sobie kosmos? Czy mamy wszędzie przybywać z niszczącą potęgą na pokładach statków, aby strzaskać to wszystko, co jest sprzeczne z naszym rozumieniem? (s. 169)Pierwsze strony są ciężkie, dominują techniczne opisy, aktywność automatów, procedura lądowania. Potem jednak opowieść wciąga czytelnika, atmosfera się zagęszcza od zagadek. Ponadto na pierwszy plan wysuwają się dwaj bohaterowie: Rohan, nawigator, druga osoba na statku pod względem ważności, oraz Horpach, dowódca, zwany astrogatorem. Ta dwójka dostała od pisarza rozbudowane osobowości, których cechy są konsekwentnie ujawniane. Reszta jest dla nich tłem.
Po raz pierwszy w trakcie czytania Lema uświadomiłam sobie jak bardzo mnie przyciąga jego szacunek dla nauki. To pisanie dużą literą nazw ich zawodów ("Eden"!), określanie, że tych 19-stu naukowców zebranych na naradzie tworzy mózg strategiczny statku, opisy eksperymentów i badań, dociekliwość bohaterów, kłótnie o swój własny punkt widzenia poparte merytorycznymi argumentami, chłodne analizowanie sytuacji. To kolejna cecha jego twórczości, oprócz pochylania się nad kondycją człowieka, nad stanem naszej cywilizacji, którą tak bardzo cenię.
Nie wszystko i nie wszędzie jest dla nas (...). s. 212Przytoczone przez mnie cytaty powiedzą Wam jaki jest główny problem "Niezwyciężonego", tylko w nich, zresztą, Lem pisze otwarcie co go nurtowało, motyw ten jednak można wysnuć z całej opowieści. Mnie jednak uderzyło też inne spostrzeżenie, może i dziecinne. To, co czyni człowieka interesującym, to jego mózg (umysł). Pozbawiony tego, co w nim zgromadził przez lata swojego życia, staje się znowu zależnym od innych niemowlęciem, które potrzebuje lat, aby fascynować innych swoją osobowością, aby wykorzystać drzemiący w nim potencjał.
Jedyne co się zestarzało w tej książce to papierowe książki na pokładzie i siatkowa podkoszulka dowódcy ;) Cieszę się, że Lem był tak płodnym pisarzem, bo będę go jeszcze czytała przez całe lata.
Ocena: 5/6
P.S. W książce jest kilka motywów, które nadal wykorzystywane są we współczesnych filmach s-f.
A wiesz, że ja nigdy nie przeczytałem żadnej książki Lema? Chyba tylko jedno jego opowiadanie, które bardzo mi się podobało.
OdpowiedzUsuńZe wstydem dodam, że nie mam ani jednej jego książki na półce. Na usprawiedliwienie dołożę, że moi rodzice także (choć akurat tym nie powinienem się osłaniać :D).
Jeśli lubisz s-f, to koniecznie, Grzesiu, koniecznie!
OdpowiedzUsuńTeż się cieszę z tej jego płodności i aż czasem strach myśleć, co tam się jeszcze kryje w jego twórczości. Za jakiś czas na pewno będę się z nią dokładniej i bardziej wyczerpująca zapoznawał. Cieszę się, że GW wznowiła jakiś czas temu wszystkie jego książki.
OdpowiedzUsuńJa myślę, że on miał umysł wybitnie filozoficzny z wyraźnym odchyłem w kierunku metafizyki - potrafił patrzeć z różnych perspektyw, "out of the box" jak mawiają anglosasi, chociaż nie zawsze to metafizyczne spojrzenie od razu to widać w jego książkach. Głównie chyba dlatego, że metafizyka kojarzy się ludziom z Bogiem, a on ciągle o tej nauce, ale wydaje mi się, że on zawsze szukał jakiegoś coraz to bardziej ogólnego porządku we wszystkim, a bez dogłębnej i bieżącej znajomości nauki takie poszukiwanie jest niemożliwe.
Czytywałam, gdy jeszcze czytalam S-F.
OdpowiedzUsuńAnyway- dobra to sytuacja, gdy ulubiony autor zapisał i wydał jakiś milion stron;).
"Niezwyciężonego" nie czytałam, ale Lema zawsze czytać warto. Tylko że na mojej półce czeka kilka jego innych pozycji - chyba najpierw muszę się z nimi uporać.
OdpowiedzUsuńS-F to nie moja bajka... Pasuję :).
OdpowiedzUsuństephendedalus - przymierzam się do jego pisania o samej fantastyce, natomiast do końca lipca na pewno pojawi się tu jeszcze kilka innych jego tytułów. Postrzegam go podobnie do Ciebie. Zachwyca mnie jego spojrzenie pełne dystansu wobec całego wszechświata, jego próby całościowego opisywania świata na przykładzie drobinki piasku i szukanie Nieznanego. Mnie się wydaje, że ludzie się za bardzo boją wyjrzeć z tego pudełka, pokusić się o chwilę z metafizyką i filozofią. A sama nauka też nie ma teraz dogodnego dla siebie klimatu. Dobrym krokiem do przełamania się jest "Solaris". Życzyłabym sobie więcej takich autorów jak Lem.
OdpowiedzUsuńIza - nie porzucaj s-f :]
ultramaryna - chętnie przeczytam Twoje wrażenia, u mnie będą w tym roku jeszcze 3 książki Lema
Aha, pamiętam jakie wrażenie zrobiły na mnie relacje ze spotkań Lema z radzieckimi fizykami! Tłumy naukowców, zacięte dyskusje, rozważanie prawdopodobieństwa jego wynalazków z powieści. To były czasy :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Lema i też jestem szczęśliwa, że tyle jego książek jeszcze przede mną. A do pozostałych mogę (i będę) wracać.
OdpowiedzUsuńStrasznie go podziwiam za to, że napisał chyba niemal o wszystkim. Taki "Matrix" był u Lema dziesiątki lat przed filmem...
Dzięki, że mi o nim przypomniałaś, muszę po niego niedługo sięgnąć.
Cieszę się, że jest nas więcej :]
OdpowiedzUsuńCudowna, wspaniała książka. Pierwszy raz czytałam, jak miałam naście lat i odebrałam ją jako przygodową. Później z każdym kolejnym czytaniem odkrywałam następne warstwy.
OdpowiedzUsuńMoja ulubiona lemowa książka, zaraz po Pirxie.
Dostałam w zeszłym roku Awantury na tle powszechnego ciążenia i po lekturze rozdziału szóstego (dyktanda), stwierdziłam, że odkładanie w nieskończoność jego książek jest chyba jakąś formą autoagresji ;)
OdpowiedzUsuńA teraz Twoja notka - przeczytam - jednym słowem:)
Agnes, moja ulubiona to "Solaris"
OdpowiedzUsuńKatarynka- mam i czytałam, bardzo sympatyczna książka, to nią zaczęłam bloga ;) haha, jedna osoba przekonana do Lema (fanfary!)
Witaj. Lem to mój polski pisarz nr 1. Guru, mistrz Yoda, Wyrocznia Apollińska, Alfa i Omega. Od niedawna, tuż za nim... Dukaj ;) Szkoda, że tak wielkich pisarzy, nie tylko u nas, ale i na świecie, jest tak mało...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Witaj. Lem należy do moich ulubionych pisarzy, a ostatnio tez i Dukaj :) Są zupełnie wyjątkowi!
OdpowiedzUsuń