Wydawnictwo: Świat Książki, 2005
Pierwsze wydanie: Reading Lolita in Teheran. A Memoir In Books, 2003
Stron: 440
Tłumacz: Iwona Nowicka, Joanna Pierzchała
Jak widać po tytule i tagach są to wspomnienia. Nafisi wykłada literaturę, robiła to i w Iranie, i teraz w Stanach, gdzie mieszka. Okładka obiecywała, że fabuła poświęcona jest głównie jej tajnemu kółku studentek, które zaprosiła do omawiania wybranych lektur w zaciszu jej domu, kiedy już zrezygnowała z pracy na uniwersytecie. Ten wątek jest jednak tylko jednym z wielu. Ogólnie książka przedstawia zmiany w Iranie na przestrzeni jakichś 30 lat oczami autorki. Nie jest to jednak relacja dokładna, chronologiczna, skupiona na wydarzeniach politycznych. To przede wszystkim zapis jej skojarzeń z danym czasem, myśli z owego okresu, opisywanie sposobów życia w dyktaturze. Nafisi udowodniła mi jaką byłam ignorantką w kwestii Iranu. Jako dziecko naszych czasów moją wiedzę czerpałam z podręczników (na studiach), książki Tylko z moją córką i jej ekranizacji oraz ostatnio z Persepolis (komiks i film). Wszystko to razem połączyłam razem w tygielku mojej naiwności. Wstyd i hańba, mówiąc krótko.
Jedyne, co mogę zarzucić tej pozycji to nieznaczny brak konsekwencji, ona nie jest zbyt przyjazna w czytaniu. I życzyłabym sobie trochę więcej przypisów od tłumaczek.
Ocena: 4,5/6
Pierwsze wydanie: Reading Lolita in Teheran. A Memoir In Books, 2003
Stron: 440
Tłumacz: Iwona Nowicka, Joanna Pierzchała
Jak widać po tytule i tagach są to wspomnienia. Nafisi wykłada literaturę, robiła to i w Iranie, i teraz w Stanach, gdzie mieszka. Okładka obiecywała, że fabuła poświęcona jest głównie jej tajnemu kółku studentek, które zaprosiła do omawiania wybranych lektur w zaciszu jej domu, kiedy już zrezygnowała z pracy na uniwersytecie. Ten wątek jest jednak tylko jednym z wielu. Ogólnie książka przedstawia zmiany w Iranie na przestrzeni jakichś 30 lat oczami autorki. Nie jest to jednak relacja dokładna, chronologiczna, skupiona na wydarzeniach politycznych. To przede wszystkim zapis jej skojarzeń z danym czasem, myśli z owego okresu, opisywanie sposobów życia w dyktaturze. Nafisi udowodniła mi jaką byłam ignorantką w kwestii Iranu. Jako dziecko naszych czasów moją wiedzę czerpałam z podręczników (na studiach), książki Tylko z moją córką i jej ekranizacji oraz ostatnio z Persepolis (komiks i film). Wszystko to razem połączyłam razem w tygielku mojej naiwności. Wstyd i hańba, mówiąc krótko.
Sięgając po ciastko, Mitra mówi, że od jakiegoś już czasu dręczy ją pewna wątpliwość. Dlaczego opowieści takie jak Lolita czy Pani Bovary, tak przecież smutne, tak tragiczne, nas cieszą? Czy to nie grzech, doznawać przyjemności, kiedy się czyta o takich strasznych rzeczach? Czy czułybyśmy się tak samo, gdybyśmy natknęły się na podobną historię w gazecie, gdyby coś takiego przytrafiło się nam samym? Gdybyśmy miały napisać o naszym życiu w Islamskiej Republice Iranu, to czy lektura naszych słów powinna być dla czytników powodem do radości? (s.67)Autorka ujmująca jest zwłaszcza w charakterystyce znanych jej kobiet i dziewczyn. Nawet te religijne są wspaniałymi, fascynującymi osobami. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że Nafisi obracała się w towarzystwie ludzi ambitnych, inteligentnych, nie popierających reżimu. W epilogu dowiadujemy się tez jakie czekały ich losy i jak wiele z nich poszło w jej ślady. Ujmująca jest ze względu na swoją wrażliwość: potrafi tak subtelnie opisać czyjąś osobowość, zauważa nawet drobne gesty, niepozorne spojrzenie rozszyfrowuje w mig. Coś wspaniałego, nawet najwrażliwszy mężczyzna wydaje mi się przy niej gruboskórnym ślepcem. Z jej opisów zapamiętam zwłaszcza Jaśminę i Mannę, podobne nieco do mnie. Najlepsze fragmenty to dla mnie te, w których przytacza rozmowy dziewcząt. Od razu przypomniało mi się moje niespełnione marzenie: czytanie w grupie tej samej książki/filmu, a potem wymiana myśli na ich temat. Na czwartkowych spotkaniach pisarki widać jak takie rozmowy często są tylko bodźcem do bardziej osobistych wyznań. Rozdziały poświęcone zawirowaniom politycznym natomiast pokazują jak trudno być kobietą w tym kraju. Co ciekawe, rewolucja irańska będzie mi się kojarzyła z Wielkim Gatsbym i procesem jaki odbył się na zajęcia Nafisi. Wojna z Irakiem od razu przypomina mi prozę James'a.
(...) żadne z nas nie może uniknąć skażenia niegodziwościami tego świata; to tylko kwestia, jaką postawę się wobec nich przyjmie. (s. 421)Byłam pełna podziwu dla sposobu, w jaki autorka omawiała daną książkę. Moje czytanie przy jej jest praktycznie płaskie i jałowe. Ona nawet z kilkuzdaniowego fragmentu Lolity potrafiła wyprowadzić wnioski, na które ja nie wpadłam nawet po przeczytaniu całej książki... Mam wrażenie, że Lolity chyba w ogóle nie zrozumiałam. Na szczęście, Wielki Gatsby okazał się już na moje siły, razem z Jane Austen.
Jedyne, co mogę zarzucić tej pozycji to nieznaczny brak konsekwencji, ona nie jest zbyt przyjazna w czytaniu. I życzyłabym sobie trochę więcej przypisów od tłumaczek.
Ocena: 4,5/6
Po Twojej recenzji chyba się skuszę na tę książkę. Zaintrygowały mnie te rozmowy o "Lolicie" ;).
OdpowiedzUsuńRaczej nie :)
OdpowiedzUsuńCo do "czytania w grupie tej samej książki/filmu, a potem wymiana myśli na ich temat" też miałam takie plany, jednak nie wypaliło, bo nie można było się zdecydować na jedną książkę.
Ja za to po kilku(nastu) stronach dałam sobie spokój. Za nic nie mogłam przebrąć :(
OdpowiedzUsuńCiekawam dlaczego:)
OdpowiedzUsuńMnie się właśnie początek podobał najbardziej, potem jak opisywała rewolucję zwolniłam tempo.
Faktycznie, przy takiej lekturze przydałyby się przypisy od tłumaczek.
OdpowiedzUsuńCytaty, które zamieściłaś w recenzji są bardzo dobrą rekomendacją moim zdaniem. Co prawda ostatnio nie interesuję się bardzo kulturą wschodu, to może jeszcze kiedyś zdążę się zapoznać. Ostatnio troszkę zmieniły mi się priorytety :-)
Polowałam na tę książkę przez kilka lat i byłam ogromnie szczęśliwa, gdy ją zdobyłam. Niestety, w miarę czytania entuzjazm topniał.
OdpowiedzUsuńNajbardziej podobał mi się rozdział poświęcony twórczości Jane Austen. Najmniej podobał mi się natomiast elegijno-patetyczny styl, który często dominował. Rozumiem, że autorka porusza tematy dramatyczne, ale czytelnikiem można wstrząsnąć stosując bardziej subtelne środki. I trochę mniej słów.
Gdyby nie Twoja recenzja w życiu bym po nią nie sięgnęła, bo raczej ostrożnie podchodzę do książek z kręgu islamskiego. A tak- może dam jej szansę.:)
OdpowiedzUsuńSen-musiałam się nawet ograniczać z cytatami, bo zaznaczyłam sobie ich więcej.
OdpowiedzUsuńLirael-prawdę mówiąc, ona mną w ogóle nie wstrząsnęła i widziałam tez tam takich prób. ani elegijne, ani patetyczne też mi się to nie wydawało, właśnie bardzo subtelne, byłam pod wrażeniem jej zmysłu obserwacji. Kiedy pisała o rewolucji nie było tam dramatyzmu, a mogła łatwo pójść w tę stronę. Podobało mi się natomiast, i to było wyjaśnione w cytatach, jej sposób pisania jako innych od tego, który znam. Pisała po angielsku, ale nie potrafiła (i dobrze jak dla mnie) zrezygnować z pewnych form w właściwych językowi perskiemu. I to było czuć, tę inność. Może dlatego właśnie tak cię odrzuciło. Mnie nie, ale przyznałam w recenzji, że to właśnie nie jest książka reader friendly. Bardzo długo ją czytałam, jakieś 2 miesiące chyba.
Dziękuję Ci za merytoryczny post i za odwagę powiedzenia, że myślisz inaczej. Pamiętam, że tez jako jedyna wyłamałaś się, pisząc o Mieście śniących książek :) Pozdrawiam!
Iza - aż mi strach coś Ci polecać! tylko nastaw się na długą lekturę, tego się zdecydowanie nie połyka :]
OdpowiedzUsuńWiesz, ja sama tak naprawdę nie wiem czemu. Chyba zmęczyły mnie te jej wywody na temat literatury, wolę jednak poczytać sobie tę "Lolitę" czy innego "Wielkiego Gatsby'ego" niż czytać o nich ;)
OdpowiedzUsuń