10 grudnia 2010

Flannery O'Connor - Trudno o dobrego człowieka


A Good Man Is Hard To Find, 1955
Liczba stron: 14

Opowiadanie przeczytane zg na moje obecne zajęcia z literatury amerykańskiej. Będzie się tu można spodziewać kilku recenzji ekstra do końca marca właśnie z tego rejonu; dla mnie to po prostu sposób na zapamiętanie czegoś więcej niż tylko tytułu (jak i cały ten blog, zresztą). Niektóre mnie cieszą (np. Szkarłatna litera już zaczęta; dzięki boo!), perspektywa innych mnie dobija (vide Hemingway). W przypadku O'Connor dobrze się złożyło, że musiałam to przeczytać, bowiem opowiadanie trzyma czytelnika swoimi łapami od początku, zwodząc go i sugerując sielankową opowieść o rodzinnym wyjeździe. Szybko jednak całkowicie nim wstrząsa, pokazując pazury, nabitą broń i sarkazm.

Zaczyna się łagodnie dzięki głównej bohaterce - starszej kobiecie wybierającej się ze swoim synem i jego rodziną na wakacje na Florydę. Po drodze mają jednak wypadek... Relacje między nimi pokazane są w subtelny sposób, ich charaktery wyzierają z krótkich opisów, pewnych ich nieuświadamianych sobie gestów, wyboru ubrań, sposobu mówienia, wreszcie zachowania. Czuć w tym amerykańską prowincję, nostalgię za dawnym porządkiem kultywowanym na Południu. Z drugiej strony jest prąca do przodu młodość, życie nieznoszące próżni i oglądania się za siebie. Zagubienie (?). [Zobaczymy ile z moich refleksji potwierdzi się na wiosennych zajęciach.] Całość okraszona szczyptą gwary, zdaje się południowej, w wykonaniu złych charakterów. Przyznaję, że tekst zrobił na mnie spore wrażenie; obecnie mam lekką fazę na amerykańską historię, którą to opowiadanie umiejętnie podtrzymało.

Ocena: 5/6

12 komentarzy:

  1. No tak, nie znalazłam tego po polsku, choć wydano to u nas w latach 70.

    OdpowiedzUsuń
  2. W takim razie jestem zainteresowany, ale zgaduję, że dopiero kiedyś. Więc "może" :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja muszę sobie to koniecznie z netu wydrukować, tak się składa, że niedawno research robiłam w googlach (ach, jak profesjonalnie) na temat O'Connor, a tutaj proszę, recenzja. Ale z tą "Szkarłatną literą" to Ci się dziwię, bo to wg mnie jedno z najgorszych szkaradziejstw lit am. Fanką Hemingwaya z kolei też wielką nie jestem, ale jak bym miała wybierać pod groźbą śmierci, albo długich łaskotek ;D wybrałabym to drugie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam jeszcze jej 3 opowiadania już przetłumaczone i właśnie zastanawiam się czy jednak ich nie przeczytać, bo pióro ma świetne.
    Co do Szkarłatnej, to na razie mi się podoba. Tylko nie rozumiem dlaczego rozdział wstępny jest tak cholernie długi, nieco przegadany. Ale podoba mi się jego język, porównania, opisy ludzi. Byłam nastawiona negatywie, ale po pierwszych stronach czytam teraz z zainteresowaniem. W sumie nawet nie chciałam tego czytać, ale wykładowczyni powiedziała, że film i książka nie mają ze sobą wiele wspólnego, więc nie mamy się sugerować tym typowym hollywoodzkim stylem :]
    A Hemingway'a nie znoszę, nie skończyłam nawet jego książki, tej jednej, po którą skończyłam. A mamy przeczytać aż 3 pozycje, ło matko!

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam tę książkę na półce (po polsku), kupiłam 100 lat etmu w antykwariacie i ostatnio odnalazłam na strychu. oże pora WRESZCIE ją przeczytać, a Twoja recenzja mnie do tego niewątpliwie przybliża:).

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciesze się bardzo, fajne uczucie, jak ktoś przypomina sobie o swojej książce pod wpływem mojego tekstu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Seria zbiegów okoliczności: czytałem ostatnio "Suttree" McCarthyego i wyczytałem że amerykańscy krytycy porównywali tę powieść do jej prozy - tak w ogóle na tę pisarkę trafiłem - i wtedy okazało się, że mam na dysku od kilku dni "Mądrośc krwi" Hustona którą nakręcił na podstawie jej powieści (film niestety raczej nie udany). Kilka dni później dostałem stertę książek od sąsiadów a wśród nich zbiór opowiadań właśnie pod tytułem "Trudno o dobrego człowieka". Nie zapamiętałem nazwiska tej kobiety i sprawdzając w googlach co to za książka trafiłem prosto na Mikropolis:).

    OdpowiedzUsuń
  8. Suttree w kolejce, teraz 3 raz czytam Krwawy południk :D Znowu o nim napiszę i podwyższę mu ocenę, ale dopiero jak skończę studia. A we wrześniu wyjdą Rącze konie.

    Na zajęciach o Flannery świetna dyskusja wyszła. Zwracaliśmy uwagę na rzekome wrodzone dobro człowieka oraz wpływ babci na dynamikę wydarzeń. O'Connor miała świetne pióro i myślę, że jeszcze do niej wrócę, bo pisze krótko, ale wali po oczach.

    OdpowiedzUsuń
  9. To już zakrawa na psychozę. Czuje się prześladowany. Ona jest wszędzie. http://img827.imageshack.us/img827/1196/dawidz.jpg

    OdpowiedzUsuń
  10. to z fejsbuka jest?

    Znam to uczucie, mam dokładnie tak samo ze Strindbergiem, regularnie na niego wpadam, właśnie dziś znowu!

    OdpowiedzUsuń

Jak powiedział Tuwim "Błogosławiony, który nie mając nic do powiedzenia, nie obleka tego w słowa" :)