Wydawnictwo: Kojro, 2007
Pierwsze wydanie: Hurmaava joukkoitsemurha, 1990
Tłumacz: Bożena Kojro
Liczba stron: 254
Intrygujący tytuł, prawda? Przez pierwsze 100 stron sam pomysł też był dla mnie intrygujący i zabawny. Polega on na tym, że w jednym czasie i miejscu dwóch Finów chce zejść z tego świata. Natykają się jednak na siebie i ich plan spala na panewce (uwielbiam j. polski za takie wyrażenia ;). Zakładają więc grupę Anonimowych Śmiertelników, zwołują kongres niedoszłych samobójców w Helsinkach, który gromadzi tłumy Finów. Wreszcie grupa ponad 30-stu osób decyduje się na popełnienie zbiorowego samobójstwa. I tak jeżdżą po całej Europie, szukając odpowiedniego miejsca do tego celu i czekając na wenę, aby wreszcie się na ten krok odważyć.
Przyznaję, nieraz śmiałam się podczas lektury, bowiem absurdalność niektórych scen jest rodem z Monty Python'a. Ich wyjątkowe rozmowy, osobliwe zachowanie i niecodzienne pomysły rozbawiłyby chyba każdego. Zwłaszcza rozwaliła mnie idea Chmielowego Jeziora - godne naśladowania!
Wydanie: twarda, porządna okładka, nienaganne tłumaczenie i bardzo dobra korekta. No, ale nie te rzeczy budują ostateczną ocenę książki.
Ocena: 3/6
Pierwsze wydanie: Hurmaava joukkoitsemurha, 1990
Tłumacz: Bożena Kojro
Liczba stron: 254
Intrygujący tytuł, prawda? Przez pierwsze 100 stron sam pomysł też był dla mnie intrygujący i zabawny. Polega on na tym, że w jednym czasie i miejscu dwóch Finów chce zejść z tego świata. Natykają się jednak na siebie i ich plan spala na panewce (uwielbiam j. polski za takie wyrażenia ;). Zakładają więc grupę Anonimowych Śmiertelników, zwołują kongres niedoszłych samobójców w Helsinkach, który gromadzi tłumy Finów. Wreszcie grupa ponad 30-stu osób decyduje się na popełnienie zbiorowego samobójstwa. I tak jeżdżą po całej Europie, szukając odpowiedniego miejsca do tego celu i czekając na wenę, aby wreszcie się na ten krok odważyć.
Przyznaję, nieraz śmiałam się podczas lektury, bowiem absurdalność niektórych scen jest rodem z Monty Python'a. Ich wyjątkowe rozmowy, osobliwe zachowanie i niecodzienne pomysły rozbawiłyby chyba każdego. Zwłaszcza rozwaliła mnie idea Chmielowego Jeziora - godne naśladowania!
- Panie pułkowniku! Młodszy sierżant Jääskeläinen melduje się w sile jeden plus dwanaście...Oczywiście, nie wolno tu zastanawiać się nad prawdopodobieństwem fabuły, wszystko trzeba wziąć w wielki nawias, nie doszukiwać się uogólnień, nie parskać na brak głębi bohaterów, nie kpić z ich problemów, które tak łatwo jest rozwiązać wg autora. Prawda jest jednak taka, że po tych powiedzmy 100 - 150 stronach zaczęło mnie to denerwować. Nie potrafiłam tak długo godzić się na to puszczanie do mnie oka, nastrój wesołości całkowicie mnie opuścił i pojawiło się znużenie. Nagle ciekawy pomysł zamienił się w moich oczach na sztuczne próby rozśmieszania mnie. A gwoździem do ... poniższej oceny, że tak powiem był przyjęty przez Paasilinna'ego na potrzeby książki humorystycznej styl, który można streścić słowem "kronikarski". Zrobili, pojechali, kupili kiełbasy, poszli spać, wsiedli do autokaru, wysiedli z autokaru itd. w koło Macieju. Ostatnie 60 stron już wymęczyłam z tego powodu. I żeby choć zakończenie zwaliło mnie z krzesła, ale nie - było przewidywalne, jest dokładnie takie, jakie zakładałam po 50 stronach Fantastycznego samobójstwa zbiorowego... Ciekawostką natomiast jest przedstawione w niej postrzeganie swojego narodu i ojczyzny przez Finów; przypomina ono spojrzenie Polaków na siebie i Polskę teraz lub jeszcze parę lat temu (jak kto woli). Sama negacja: u nas jest beznadziejnie, my jesteśmy beznadziejni dla siebie, tylko niszczymy, nie ma mowy o jakichś naszych zaletach, za granicą też jesteśmy obciachowi, marnujemy publiczne pieniądze, chlejemy i obijamy się ;)
Urho poczuł się głupio. Cholera, przecież jest cywilem, jest właścicielem tego pola i gospodarzem całego gospodarstwa! Czy musi nadskakiwać nieznanemu oficerkowi tu, na środku pola? Z czerwoną gębą wycofał się w bezpieczne towarzystwo krów. Niech to diabli, bydło także zameldował! (s. 105-106)
Wydanie: twarda, porządna okładka, nienaganne tłumaczenie i bardzo dobra korekta. No, ale nie te rzeczy budują ostateczną ocenę książki.
Ocena: 3/6
A ja sobie wpiszę na listę, dzięki za recenzję:)
OdpowiedzUsuńAleż proszę :]
OdpowiedzUsuńJuż jakiś czas temu gdzieś znalazłam opis i mnie zaintrygowała ta książka, wpisałam sobie na listę. Jednak ostudziłaś mój zapał i dobrze, bo nie lubię takiego kronikarskiego stylu :P Jednak jeśli się na nią natknę dam szansę ;)
OdpowiedzUsuńZaczytana -myślę, że książka byłaby lepsza, gdyby była odważniej napisana.
OdpowiedzUsuńTa książka ma chyba taki sam psychodeliczno-nierealny klimat jak u Palahniuka
OdpowiedzUsuńPsychodelii nie ma tam wcale, ci samobójcy dziwnie twardo stoją na ziemi, dbają o śniadanko rano, chronią płeć piękną w swoim gronie, potrafią stoczyć bitwę. Żadnego bełkotu i mruczenia pod nosem o ich nieszczęściach ;)
OdpowiedzUsuńmimo surowej oceny, książka mnie zaciekawiła. asekuracyjnie jednak poszukam jej w bibliotece miast zwyczajowo kupować.
OdpowiedzUsuńMnie sam tytuł odstrasza i zniechęca ;) Ale recenzja świetna. Winszuję :) Dodaje do zakładek
OdpowiedzUsuńVaria - to chyba dobry pomysł
OdpowiedzUsuńbibliofilka - mnie właśnie tytuł bardzo zachęcił, od razu zwraca na siebie uwagę. Dzięki za dobre słowo :)