30 grudnia 2010

Nathaniel Hawthorne - Szkarłatna litera

Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie, 2005
Pierwsze wydanie: The Scarlet Letter, 1850
Liczba stron: 218
Tłumacz: Bronisława Bałutowa

Zacznę od tego, że gdybym nie musiała tej książki skończyć, to bym rzuciła ją w kąt ok. strony 90. Teraz możecie już przejść do oceny pod recenzją, a wytrwałych czytelników zapraszam dalej na mały blogowy lincz.

Szkarłatną literę można otworzyć na dowolnej stronie, a natychmiast z lewa i prawa zaatakują nas grzech, cnota, odpowiedzialność przed Bogiem i społeczeństwem, sumienie, palące duszę wyrzuty sumienia, wizje piekła, nieba i grzesznicy, którzy całymi dniami jęczą... o czym by innym - dlaczego są tacy źli i potępieni. Na coś takiego mówię nie, nie i jeszcze raz nie. Bo ile można?!

A zaczął tak dobrze: na pierwszej stronie praktycznie nazwał mnie swoim przyjacielem! No sami zobaczcie:
Niekiedy pisarze posuwają się dalej i pozwalają sobie na zwierzenia nader intymnie, nadające się bardziej do opowiedzenia jednej, jedynej osobie, przeznaczone dla jednego serca i umysłu, z którym łączy nas idealne zrozumienie - tak jakby drukowana książka, rzucona w szeroki świat, miała odnaleźć druga połowę rozdwojonej psychiki pisarza i dopełnić kręgu jego egzystencji jako ogniwo we wzajemnym ich obcowaniu. (s. 5)
Po czym takim miał u mnie +10 punktów w kategorii przyjazne nastawienie czytelnika! W ogóle książka ma swoje zalety: dogłębne, szczegółowe opisy charakterów, analiza ich motywów postępowania, namiętności czy łatwość oddania detali codziennego życia - ubrań, różnych przedmiotów, zachowania ludzi, przyrody. Jednak to trzymanie lupy nad małym mrowiskiem purytańskiego społeczeństwo zamieniało się w przytłaczające przegadanie. Zbyt dużo kwiecistych zdań, przy zbyt małej ilości zdarzeń. Takie opowiadanie w stylu Dostojewskiego jak we "Wspomnieniach z domu umarłych", z tym że Rosjanin według mnie jest zdecydowanie bieglejszy w sztuce przykuwania uwagi czytelnika. Taka "Zbrodnia i kara". Napisana 16 lat później, właściwie główny temat ma ten sam, tylko pokazany dosadniej, a jakże lepiej. Nadal się ludzie zaczytują tym, potakują autorowi i zachwycają jego stylem. Tak książki okazują się nieprzemijającymi arcydziełami. Podczas gdy Szkarłatna litera dobijała mnie swoim wymuszonym moralizatorstwem i przez to wydaje mi się, że proza Hathorne'a się zwyczajnie zestarzała przez te lata. Takie samo wrażenie miałam bowiem czytając jego "Dom o siedmiu szczytach". I choć wiem, że był przeciwny purytańskiej obyczajowości, starał się bronić nonkonformistycznych postaw odszczepieńców i wnikać w ich charaktery, to jednak sposób w jaki to czynił, wydaje mi się przewrotny, a obrany styl obecnie już nie do strawienia.

Uwaga końcowa: gdybym miała ocenić tę książkę obiektywniej, myślę, że dostałaby około czwórki. Jakby nie było jest to napisane językiem, którym dziś nikt nie mówi, nikt tak nie pisze i pewnie nawet już tak nie potrafimy. Myślę, że ludziom 150 lat temu spadały skarpetki z wrażenia. Mnie się na przykład podobało to:
Wiemy, że prócz zdobycia upragnionych uczuć kobiety nie ma nic milszego od sympatii, okazanej przez dziecko, spontanicznej i instynktownej, która każde nam wierzyć, że jest w nas coś prawdziwie godnego miłości. (97-98)
Jednak na dłuższą metę tematy grzechu i winy mnie niezmiernie znudziły, w każdym razie podane w sosie tego klasyka. Fabuły nie opisywałam, każdy wie co czym mowa (mam nadzieję).

Ocena: 2,5/6

11 komentarzy:

  1. "grzech, (...) odpowiedzialność przed Bogiem i społeczeństwem, sumienie, palące duszę wyrzuty sumienia, wizje piekła, (...) i grzesznicy, którzy całymi dniami jęczą..." Brakuje jeszcze tylko błota i deszczu, a byłoby prawdziwe EMO.;) Ja jednak temu panu podziękuję, zwłaszcza, że "Zbrodnia i kara" też mi się nie podobała.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie, no emo to nie jest, to nie te rejony. Tak jak Zbrodnia i kara jest arcydziełem, tak to już klasyka chyba tylko dla koneserów tego okresu...

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka faktycznie jest czytelniczą męką, szczególnie dla dzisiejszego czytelnika, który lekturę traktuje jak rozrywkę (czasami obowiązek) a nie jako narzędzie które ma przyblizyc go do Boga. Niestety musiałam przeczytac to w oryginale, co uważam za stracony czas, przewrotnie jednak polecam film z Demi Moore, gdzie wykorzystano główny wątek i super poprowadzono historię - jest wciągająco i wzruszająco :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj tak, oj tak. Anglistyczna zmora. Ciekawa jestem innych książek Hawthorne'a, czy też tak męczą, ale na razie nie będę tego sprawdzać, bo mam sto tysięcy innych lektur do przeczytania... i domyślnie ciekawszych ;) Zwłaszcza, że wspominasz, że z "Domem o siedmiu wzgórzach" podobne doświadczenia.

    OdpowiedzUsuń
  5. latarnio - teoretycznie też miałam czytać w oryginale, ale aż tak poświęcać mi się nie chciało. Czytam książki tez nie dla rozrywki, jednak ten temat kompletnie do mnie nie trafia. Film widziałam, jak dla mnie holyłódzki szicik, który nie ma nic wspólnego z tym, co chciał Hawthorne ;)

    Katarzyno - no, ja po dwóch pozycja mam na pewno go dość do końca życia. Choćbym nawet teraz na zajęciach miała usłyszeć, że facet był geniuszem ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahaha :D Dobra recenzja :D Czyli raczej nie przeczytam tej książki ;P

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam kiedyś Hawthorne'a "Dom o siedmiu szczytach" i strasznie mnie wymęczył, ale do końca dobrnęłam. Autor ma okrutnie ciężki styl, chociaż tematykę podejmuje ciekawą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. klasyczny przykład, że aby książka była poczytna nie wystarczy mieć tylko wielkie nazwisko, trzeba jeszcze mieć iskrę marketingu

      Usuń
  8. O nie nie nie... Książka całkowicie nie dla mnie... Recenzja naprawdę świetna.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzięki :)
    O tak, jabłuszko, dobrze to napisałaś - "okrutnie" ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Przykro mi, że przeżyłaś literacki koszmarek. :( To smutne, że jednak wiele pozycji z tzw. kanonu nie przetrwało próby czasu.
    Bardzo dziękuję Ci za ostrzeżenie.

    OdpowiedzUsuń

Jak powiedział Tuwim "Błogosławiony, który nie mając nic do powiedzenia, nie obleka tego w słowa" :)