4 lutego 2010

Matthew Pearl - Klub Dantego

Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
rok pierwszego wydania: 2003
ilość stron: 506

Nie chciałam pisać o tej książce, ponieważ pewnie wszyscy już ją czytali, ale na bnetce znalazłam głównie skrajne opinie. Albo, że nudna i wtórna, albo, że z klasą. Chciałabym trochę wypośrodkować własną ocenę. Okładka jest zachęcająca i niegłupia, gorzej z tym polecaniem ją przez Dan'a Browna, moją myślą było "o nie! mam nadzieję, że Pearl nie pisze jak Brown!". Nie oczekiwałam po niej niczego specjalnego, a jednak zajmowała mi czas przez pięć dni, w czasie których w kąt poszły inne książki, wymagające skończenia.

Napisana jest dość sprawnie, widać jego znajomość Dantego (napisał o nim pracę dyplomową bodajże) oraz ile osób pracowało nad wyszukiwaniem mnóstwa informacji, które ubarwią powieść i sprawią, że uwierzymy w ten Boston z połowy XIX w. Autor stara się być erudytą, swoimi bohaterami uczynił też znane ówcześnie postacie. Jest w niej sporo schematów, uważam jednak, że jak na książkę rozrywkową i napisaną pewnie tylko dla pieniędzy, jest całkiem zajmująca. Oczywiście, tylko chciwy marketingowiec mógłby porównać tę książkę do Imienia róży Eco, nie czarujmy się, to nie ta półka. Im bliżej końca, tym Pearl obniża loty (tłumaczenie łopatologiczne co doprowadziło mordercę do jego czynów uważam za kuriozalny pomysł), zwłaszcza rozwiązanie zagadki pozostawia niedosyt. Czytając takie kryminały (z zamkniętym kręgiem osób), chcemy mieć minę: o-rany-w-życiu-bym-na-to-nie-wpadł, tymczasem autor oskarżył jedną postać, ale bez przekonania, równie dobrze, mógłby to być ktoś zupełnie inny. Powieść nie jest też pozbawiona błędów, dobrzy są dobrzy (i najczęściej wyglądają porządnie, źli są źli, poprawność polityczna też pisarzowi nie jest obca. Pearl za to nie katuje nas Brown'owskimi wstawkami w stylu "spojrzała na niego spod spuszczonych rzęs", chwała mu za to. Nie oczekiwałam jednak po tej książce jakichś mistycznych uniesień (to tylko kryminał, do licha), więc zakończyłam go całkiem usatysfakcjonowana. Na moją ocenę ma też wpływa fakt, że czuję się autentycznie zachęcona do poznania Boskiej komedii w całości!

Ocena: 4,5

3 komentarze:

  1. Mnie się podobało, chociaż dość dawno to czytałam, to pamiętam jednak, że właśnie poznałam chociaż klimat Dantego. No i ten Boston - to było dla mnie coś nowego.

    OdpowiedzUsuń
  2. "W kat poszły inne książki, wymagające skończenia" - to dla mnie najlepsza rekomendacja. I nie wszyscy ją czytali, bo taka ja np. nie, a mam ją na półce i zamierzam w najbliższym czasie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Więc się cieszę, że napisałam. Jak dla mnie - całkiem porządny kryminał. Gdyby nie retrospekcje mordercy dałabym może nawet 5.

    OdpowiedzUsuń

Jak powiedział Tuwim "Błogosławiony, który nie mając nic do powiedzenia, nie obleka tego w słowa" :)