Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy
pierwsze wydanie: 1667
ilość stron: 415
tłumacz: Maciej Słomczyński
Pewnie zaskoczyłam co poniektórych? Tak, przeczytałam to, z własnej woli i z przyjemnością. Ale najpierw słowo o okładce: mam książkę biblioteczną z typową szarą okładką, ale wiem, że pod nią jest ukryta właśnie ta ilustracja autorstwa William'a Blake'a Szatan spogląda na Adama i Ewę w raju (ilustracja do księgi IV). Te rysunki można znaleźć w sieci (patrz tu), późniejsze wydania też przykuwają uwagę.
Lekturę polecam czytelnikom wytrwałym i chcącym zapoznać się z tzw. kanonem. Nie będę kłamać, że czyta się to łatwo i lekko, zwłaszcza środek jest trudny do przejścia, ale pierwsze chyba 4 księgi są moimi ulubionymi. Trzeba się też przyzwyczaić do mieszania przez Miltona przeszłości, teraźniejszości i przyszłości w jednym tygielku. Nierzadko zdarzało mi się jednak zatrzymywać nad danym fragmentem i wzdychać "jakie to piękne i genialne"... Warto też to przeczytać z innych powodów. Raz, wydaje mi się, że wreszcie rozumiem ludzi tamtych czasów. Np. w tekście jest wiele niepochlebnych rzeczy o kobietach i początkowo to denerwuje, ale kiedy pamięta się, że napisano to w XVIIw. wszystko staje się jasne i oczywiste. Ale nie chodzi tylko o to, chodzi o samą świadomość jak wcześniej ludzie tłumaczyli sobie świat, dlaczego dla społeczeństwa religia była tak istotnym elementem, pozwala pojąć ich stosunek do Kościoła, grzechu, kultury. Raj utracony jest dowodem jak bardzo europejska tradycja i kultura osadzona jest w chrześcijaństwie (niezależnie od wyznawanych poglądów jednostek). Wokół nas jest tyle odniesień do Biblii, Szekspira i właśnie Miltona, teraz wiem, że warto ten poemat znać, aby móc dekodować te symbole. Dwa, poemat jest inspiracją do stawiania sobie pytań na temat natury człowieka, pochodzenia zła, wiary, Boga, śmierci i tego co po niej. Księga II, wers 612-622:
Ciekawe jest również to jak inaczej odczytujemy to dzieło dzisiaj, a jak było odczytywane za swoich czasów. Jednocześnie już po pierwszej publikacji poemat Miltona uznano za kontrowersyjny. Najpierw ze względu na język i sposób napisania poematu. Potem zarzucano mu, że... gloryfikuje Szatana, solidaryzuje się z nim i mu współczuje (choć częściej nazywa się go "nieświadomym satanistą"). Przyznaję, że i w oryginale, i w tłumaczeniu polskim Szatan jest najciekawszą postacią, najżywszą, najbardziej interesującą. To z nim człowiek może się utożsamiać jakby był stałą częścią jego osobowości. Adam jest dość nudny, typ niewolnika, Ewa próżna i niestała, ale Szatan... ho ho, to na jego monologi się czeka i to jego się właśnie rozumie! Milton o Szatanie (Księga IV, wers 25-34):
Wielkość Miltona przejawia się też w tym, że do dziś używamy zwrotów przez niego wymyślonych, np. ognie piekielne. Nigdy wcześniej nikt nie zabrał się za temat tego, co było przed stworzeniem człowieka, nikt tego też nie malował, stąd wyobraźnia i odwaga autora budzi podziw. Chyba najpiękniejsza część to monolog Szatana obserwującego Raj (księga IV): pełen rozpaczy, bezsilności, ciężaru wiedzy, którą ma na swój temat, ostatecznej walki dobra w nim samym. A oto chyba najsławniejszy fragment (Księga I, wersy 297-303) omawiany na wszystkich wykładach dotyczących Miltona, mówi Szatan:
pierwsze wydanie: 1667
ilość stron: 415
tłumacz: Maciej Słomczyński
Pewnie zaskoczyłam co poniektórych? Tak, przeczytałam to, z własnej woli i z przyjemnością. Ale najpierw słowo o okładce: mam książkę biblioteczną z typową szarą okładką, ale wiem, że pod nią jest ukryta właśnie ta ilustracja autorstwa William'a Blake'a Szatan spogląda na Adama i Ewę w raju (ilustracja do księgi IV). Te rysunki można znaleźć w sieci (patrz tu), późniejsze wydania też przykuwają uwagę.
Lekturę polecam czytelnikom wytrwałym i chcącym zapoznać się z tzw. kanonem. Nie będę kłamać, że czyta się to łatwo i lekko, zwłaszcza środek jest trudny do przejścia, ale pierwsze chyba 4 księgi są moimi ulubionymi. Trzeba się też przyzwyczaić do mieszania przez Miltona przeszłości, teraźniejszości i przyszłości w jednym tygielku. Nierzadko zdarzało mi się jednak zatrzymywać nad danym fragmentem i wzdychać "jakie to piękne i genialne"... Warto też to przeczytać z innych powodów. Raz, wydaje mi się, że wreszcie rozumiem ludzi tamtych czasów. Np. w tekście jest wiele niepochlebnych rzeczy o kobietach i początkowo to denerwuje, ale kiedy pamięta się, że napisano to w XVIIw. wszystko staje się jasne i oczywiste. Ale nie chodzi tylko o to, chodzi o samą świadomość jak wcześniej ludzie tłumaczyli sobie świat, dlaczego dla społeczeństwa religia była tak istotnym elementem, pozwala pojąć ich stosunek do Kościoła, grzechu, kultury. Raj utracony jest dowodem jak bardzo europejska tradycja i kultura osadzona jest w chrześcijaństwie (niezależnie od wyznawanych poglądów jednostek). Wokół nas jest tyle odniesień do Biblii, Szekspira i właśnie Miltona, teraz wiem, że warto ten poemat znać, aby móc dekodować te symbole. Dwa, poemat jest inspiracją do stawiania sobie pytań na temat natury człowieka, pochodzenia zła, wiary, Boga, śmierci i tego co po niej. Księga II, wers 612-622:
Milton te 400 stron właściwie podyktował, był już wtedy niewidomy. Całe życie chciał napisać genialny, wielki, poemat, chciał nie zmarnować danego mu talentu. I udało mu się. Jest dla nas przykładem jak kształceni byli wtedy ludzie zamożni, kompletnie nie przystaje to do naszej rzeczywistości. Nie musimy znać mitów, Biblii, Dantego, Szekspira, dzieł filozofów starożytnych i średniowiecznych. Nas się uczy fragmentami, po łebkach. Oni znali to na wyrywki niemalże ( a Milton był wyjątkowo oczytany). Ilość porównań i bardzo skomplikowanych, ukrytych metafor jest przeogromna, bez czytania przypisów nie da rady, niestety. Milton mieli to wszystko własnym umysłem i przedstawia z wielkim artyzmem.O hańba ludziom! Gdy diabeł przeklęty
Z diabłem żyć może w zgodzie doskonałej,
Człowiek jedyny wśród istot rozumnych
Żyje w niezgodzie, lecz w ciągłej nadziei
Na łaskę niebios; a choć Bóg obwieścił
Pokój, lecz ludzie tkwią w zawiści, w złości,
I nienawiści, a wojny okrutne
Wiodą i niszczą przy tym ziemię, pragnąć
Zniszczyć się wzajem, jakby ie miał Człowiek
Wrogów piekielnych, którzy dniem i nocą
Czyhają tylko na jego zniszczenie.
Ciekawe jest również to jak inaczej odczytujemy to dzieło dzisiaj, a jak było odczytywane za swoich czasów. Jednocześnie już po pierwszej publikacji poemat Miltona uznano za kontrowersyjny. Najpierw ze względu na język i sposób napisania poematu. Potem zarzucano mu, że... gloryfikuje Szatana, solidaryzuje się z nim i mu współczuje (choć częściej nazywa się go "nieświadomym satanistą"). Przyznaję, że i w oryginale, i w tłumaczeniu polskim Szatan jest najciekawszą postacią, najżywszą, najbardziej interesującą. To z nim człowiek może się utożsamiać jakby był stałą częścią jego osobowości. Adam jest dość nudny, typ niewolnika, Ewa próżna i niestała, ale Szatan... ho ho, to na jego monologi się czeka i to jego się właśnie rozumie! Milton o Szatanie (Księga IV, wers 25-34):
Myśl skołataną zmąciło zwątpienie
I lęk, a piekło w głębi piersi płonie,
Gdyż piekło jest w nim, otacza go wokół,
A nie oddalił się o krok od piekła
Miejsce zmieniając, jako i od siebie
Nie mógłby odejść: a oto sumienie
Budzi uśpioną rozpacz, budzi gorzkie
Wspomnienie tego, czym był, jest i musi
Być, a być musi gorszym, gdyż po gorszych
czynach cierpienia gorsze muszą nadejść.
Wielkość Miltona przejawia się też w tym, że do dziś używamy zwrotów przez niego wymyślonych, np. ognie piekielne. Nigdy wcześniej nikt nie zabrał się za temat tego, co było przed stworzeniem człowieka, nikt tego też nie malował, stąd wyobraźnia i odwaga autora budzi podziw. Chyba najpiękniejsza część to monolog Szatana obserwującego Raj (księga IV): pełen rozpaczy, bezsilności, ciężaru wiedzy, którą ma na swój temat, ostatecznej walki dobra w nim samym. A oto chyba najsławniejszy fragment (Księga I, wersy 297-303) omawiany na wszystkich wykładach dotyczących Miltona, mówi Szatan:
Umysł jest dla siebie
Siedzibą, może sam w sobie przemienić
Piekło w niebiosa, a niebiosa w piekło.
Mniejsza, gdzie będę, skoro będę sobą,
Bo kimże mam być, jeśli niemal równy
Jestem zwycięzcy zbrojnemu w pioruny?
Tutaj wolnymi będziemy przynajmniej;
Oryginał (nie da się ukryć, że sto razy lepszy;):
One who brings
A mind not to be chang'd by Place or Time.
The mind is its own place, and in it self
Can make a Heav'n of Hell, a Hell of Heav'n.
What matter where, if I be still the same,
And what I should be, all but less then he
Whom Thunder hath made greater? Here at least
We shall be free;
Ocena: 5/6
Wzmianka o Raju utraconym Johna Miltona pojawia się w utworze Nicka Cave'a Song of joy: "In my house he wrote: "his red right hand"/ that, i'm told is from Paradise lost..." Czy pamiętasz ten fragment? O czym on traktuje?
OdpowiedzUsuń"Chrześcijanie muszą mieć chyba problem z tą książką, według mnie po niej wiara zamiast się umacniać, niebezpiczenie chwieje się w posadach".
Ciekawe. Czegoś podobnego doświadczyłem czytając powieści Fiodora Dostojewskiego. Chociaż z pewnością jest religijnym pisarzem, to negacja, jaką wypełnione są jego utwory wywołała w moim przypadku tego typu zwątpienie.
Przechodniu, czy Ty ciągle jest tym samym przechodniem, który się u mnie wpisuje...?
OdpowiedzUsuńFragment: sprawdź na ang. Wikipedii artykuł o Red Right Hand, jest tam wytłumaczenie; oryg. fragment księgi II z tym tekstem mówi i diabłach, które mówią, że Bóg mógł ukarać ich gorzej i boją się co będzie dalej (po bitwie, która właśnie stoczyły).
Z tego, co wiem, Dostojewski nie wierzył w Boga, choć chciał, jeśli można tak to ująć. Może to tylko moje wrażenie po lekturze Raju, w końcu Milton na pewno nie miał takiego zamiaru.
"Przechodniu, czy Ty ciągle (jesteś) tym samym przechodniem, który się u mnie wpisuje...?"
OdpowiedzUsuń- Nie ciągle tym samym. ;) Żartuję oczywiście. Tak, to ja. Lubię to miejsce.
"Z tego, co wiem, Dostojewski, nie wierzył w Boga..." - Zawsze myślałem, że stosunek do Boga Dostojewskiego dobrze ilustruje jego, bardzo wyrazisty - muszę przyznać - cytat: "Nawet jeśliby mi ktoś udowodnił, że prawda jest poza Chrystusem, wolałbym raczej pozostać z Chrystusem, niż z prawdą". Muszę poczytać o nim trochę więcej, skoro piszesz, że był niewierzący i jestem w błędzie. *Wydaje mi się* jednak, że szczególnie ciężko ująć w słowa sprawy wiary. Dla mnie osobiście, to nie jest jedna z zero-jedynkowych kwestii.
Też mi się wydawało, że wierzył, ale czytałam też, że bardzo walczył ze sobą w tej kwestii, nie było to dla niego takie oczywiste. Przyznaję też, że moją obecną wiedzę czerpię z "Dzienników" Tarkowskiego, który miał lekką obsesję na jego punkcie, czytał o Dostojewskim wszystko - nie tylko jego książki, ale też książki o nim i jego listy i kilka razy właśnie omawia kwestię jego wiary w ten sposób. Np. "Dostojewski nie wierzył w Boga, ale chciał wierzyć. Nie miał czym wierzyć. A pisał o wierze" albo "Czy coś łączy Tomasza Manna z Dostojewskim? Bezbożność? Być może... Jedno ich tylko różni. Mann ma zbyt 'wysokie mniemanie' o Bogu, natomiast Dostojewski chce, lecz nie może wierzyć w Boga - organ wiary uległ atrofii".
OdpowiedzUsuńBóg może nie być kwestią zero-jedynkową, ale kwestia tego, czy jest coś więcej, czy nie, chyba jest. W każdym razie uważam, że najważniejszą.
Dziękuję za informacje. Zachęciłaś mnie do sięgnięcia po te "Dzienniki".
OdpowiedzUsuńZa jakiś czas będę pisać o "Dziennikach". Niedawno licytowałam je na allegro, osiągnęły zaporową dla mnie cenę - 154zł.
OdpowiedzUsuńWłaśnie się zastanawiam czy sięgnąć po 'Raj utracony',bo była o tym poemacie wzmianka w 'Fallen' Sniegoskiego.
OdpowiedzUsuńSięgnij i podpisuj się, proszę.
OdpowiedzUsuńNie ma co się zastanawiać nad przeczytaniem "Raju". Jest to wspaniały poemat, traktujący przede wszystkim o moralności i sprawiedliwości (jako takiej). Polecam.
OdpowiedzUsuńAnonimie, Ty też się podpisuj!
OdpowiedzUsuń