11 listopada 2015

Barbara N. Łopieńska - Męka twórcza. Z życia psychosomatycznego intelektualistów

Wydawnictwo: Wydawnictwo W.A.B., 2004
Stron: 283

Przyznaję się, czytałam to wieki temu, a konkretnie jakoś wiosną. Mam taki stosik "do recenzji" i dziś nastąpił ten moment, gdy wyciągnęłam książkę z jej spodu, pierwszą w kolejce. Doczekała się.

Co po tych kilku miesiącach pamiętam? Hmm, pamiętam, że mi się podobała! :) Łopieńska nie zawodzi, to dziennikarka stworzona do rozmów, Bereś i Brunetko powinni się od niej uczyć.
Nie mam poczucia misji w tym znaczeniu, że chciałbym komuś narzucić jakiś punkt widzenia, natomiast mam poczucie takiej misji, że trzeba ludzi zachęcać do filozofii. Jestem raczej szynkarzem niż producentem wódki. Nie zależy mi na tym, żeby pili konkretny rodzaj wódki, tylko żeby pili dużo. (s. 99, rozmowa z prof. Jackiem Hołówką)
Trzeba jednak przyznać, że tytuł tego zbioru jest mocno umowny. Teoretycznie wybrani intelektualiści pytani są o swoją mękę twórczą, ale ich odpowiedzi na tego typu pytania zajmują tak niewielki wycinek każdej rozmowy, że trudno przyjąć, aby kręciły się one tylko wokół tego tematu. O wiele większą konsekwencją wykazała się Łopieńska w fantastycznym zbiorze Książki i ludzie, gdzie osią spotkań jest faktycznie szeroko rozumiana literatura, a to że pojawiają się w niej przy okazji też inne tematy przemawia tylko na jej korzyść.
Są różne przyjemności. Czerpiemy je z kontaktu z tym, co widzimy, wąchamy, smakujemy, czego dotykamy i o czym myślimy. Jeśli się zanurza wiśnię w filozofii, ma się po prostu inną przyjemność niż tę, która wiąże się z moczeniem jej w spirytusie albo po prostu zjedzeniem na surowo, co w przypadku wiśni jest najsmaczniejsze. (s. 105, rozmowa z prof. Jolantą Brach - Czainą)
Mimo tego w sumie nieznaczącego mankamentu warto sięgnąć po Mękę twórczą. To nie jest takie częste - zetknąć się z inteligentnym człowiekiem, w moim przypadku, starszym ode siebie, bardziej doświadczonym, zajmującym się jakimś swoim poletkiem i opowiadającym o nim z pasją. Co z tego, że rozmowy dryfują? A niech płyną, na zdrowie! Dla mnie z pożytkiem.
W sporze między matematykiem, który używa argumentów matematycznych, a filozofem, który używa filozoficznych, wygrywa filozof. Matematyk ma rację tylko w matematyce, a filozof we wszystkim. (s. 102, rozmowa z Jackiem Hołówką, któremu dziękuję za ten przydatny w dyskusjach argument! ;)

Kiedy podpisywałem na targach Melancholię, to po podpis przychodzili wariaci, desperaci albo moje alter ego z młodości: jakieś młode, chude, skulone, samotne indywidua, przesuwające się pod ścianami. Żaden byk do mnie nie podszedł albo tak zwana roześmiana grupa młodzieży. (s. 141, rozmowa z Markiem Bieńczykiem)

Interesuje mnie dobroć nieszukająca poklasku (ale wtedy najczęściej jest pychą). I bardzo interesują mnie ludzie noszący w sobie dramaty - coś jak z Lorda Jima. (s. 145, rozmowa z prof. Jadwiga Staniszkis)
Ocena: 4,5/6

4 komentarze:

  1. Czytałam przeszło dwa lata temu dlatego też pamiętałam jedynie to, że mi się podobało. Sięgnęłam jednak do wpisu z lektury i przypomniałam sobie, dlaczego. Chyba największą wartością wywiadów jest to, że potrafiła wydobyć ze swoich rozmówców, to co w nich najciekawsze (w jednym przypadku najgorsze), zmniejszyć dystans i spowodować szczerość wypowiedzi. Mój ulubiony cytat - z rozmowy z prof. Jerzym Jedlickim "Bo ta cywilizacja (cywilizacja techniczna) dopuszcza istnienie masowego społeczeństwa sprawnych głuptasów, którzy potrafią dokonywać niezwykle skomplikowanych i wyrafinowanych operacji technicznych, nic nie wiedząc o takim świecie, który nie da się opanować i posiąść przy pomocy klawiatury komputera. To będą w przyszłości królowie życia, którzy za nic będą mieli kulturę duchowego doświadczenia, namysłu, głębokich emocji. Ale ta kultura nie zaniknie, bo zawsze będą ludzie łaknący skupienia, ciszy i zachwytu. I zarazem przerażeni światem, jaki stworzyliśmy czy jaki nam stworzono". Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem kto wg Ciebie wypadł negatywnie...
      Masz rację co do umiejętności Łopieńskiej, bardzo w niej to cenię, ona miała w ogóle niesamowity talent do wydobywania ze swoich rozmówców interesujących tonów i to w taki lekki sposób, jakby od niechcenia.
      Odnośnie cytatu - na pewno jest w nim dużo prawdy, ale wydał mi się jednak nieco zbyt pesymistyczny.

      Usuń
  2. Zbyt pesymistyczny? Myślę, że jest w nim nutka nadziei- że jednak non omnis moriar - kultura nie zniknie. I ja też chcę w to wierzyć. Tą osobą była osoba, o której ostatnio głośno w mediach, a którą też zacytowałaś, choć ten akurat cytat "niegłupi" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się wydał pesymistyczny, bo jednak jest trochę jednostronny, taki zbyt zapatrzony w humanistów, co to mieliby być ratunkiem dla świata. Uważam, że musi być równowaga, a poza tym, te osoby żyjące w świecie techniki niekoniecznie muszą być głuptasami, które mają klapki na czach i niczym innym się już nie interesują.

      Czyli Staniszkis :) W moich oczach nie pokazała się ze złej strony. Jaka jest, taka jest, ale cóż ona może, że ma trochę osobowość autystyczną i specyficznie postrzega wiele rzeczy.

      Usuń

Jak powiedział Tuwim "Błogosławiony, który nie mając nic do powiedzenia, nie obleka tego w słowa" :)