17 kwietnia 2015

Bernard Beckett - Genezis

Wydawnictwo: Zysk i S-ka, 2010
Pierwsze wydanie: Genesis, 2006
Stron: 216
Tłumacz: Michał Alenowicz

Książka przeczytana w jeden wieczór :) Ostatnio coś takiego to ze dwa-trzy lata temu miałam, więc warto to odnotować. Do lektury zachęcił mnie swego czasu pablo, który Genezis był zachwycony. I ja się wciągęłam, więc jak najbardziej książkę będę polecać, choć nie dałam jej najwyższj oceny.

Fabuła jest prosta, skupia się powiem na czymś w rodzaju rozmowy kwalifikacyjnej Anaksymandry, która po wyczerpującym przygotowaniu pragnie dostać się do Akademii. Świat przyszłości to republika, zamknięte państwo na wyspie, dawnej Nowej Zelandii, świat, który przeżył niemal wszystko, włącznie z epidemią. Nowe społeczeństwo też już zdążyło przejść swoją ewolucję i ma swoją historię, o której uczy się w szkołach młodzież. 

Główna bohaterka to bystra i rezolutna dziewczyna, teoretycznie przeciętna, tak jej się wydawało, ale jednak nie każdemu dane jest zdawać do Akademii. Rozmowa z komisją jest długa, pełna podchwytliwych pytań dotyczących wybranego tematu - bohatera narodowego, Adama Forde. W międzyczasie pojawiają się retrospekcje z przygotowań Anaksymandry oraz dość długie opisy scen pokazywanych jako hologramy. Właściwie na czym zasadza się sukces tej książki, co sprawia, że tak wciąga? Właśnie ten koncept. Dowiadujemy się bowiem ciągle nowych faktów o republice, do tego znamy myśli uczennicy, coraz lepiej rozumiemy samego Adama. I wręcz oczekujemy, że zakończenie tej historii ma nas czymś zaskoczyć, że jej sedno jest na ostatnich stronach, co w sumie sprawia, że już w tym aspekcie książka jest dość przewidywalna. Czy więc zakończenie wynagradza nam ten banalny manewr? I tak, i nie. Z jednej strony, Genezis ma w sobie coś wtórnego, przede wszystkim od razu narzucają się tytuły paru filmów SF, których tu nie podam, żeby nie spoilerować, poza tym wybrany zwrot akcji nie jest specjalnie oryginalny. Z drugiej strony to wszystko nie przeszkadzało mi cieszyć się lekturą :) To było naprawdę kilka przyjemnie spędzonych godzin i dobre odprężenie.

Nie jest to najlepsze SF, jakie czytałam, ale jednak solidna rozrywka. Polecam na wolny wieczór.

Ocena: 5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak powiedział Tuwim "Błogosławiony, który nie mając nic do powiedzenia, nie obleka tego w słowa" :)