3 września 2011

Pearl S. Buck - Cesarzowa

Wydawnictwo: MUZA, 2011
Pierwsze wydanie: Imperial Woman, 1956
Stron: 495
Tłumacz: Krzysztof Schreyer

Literacka Nagroda Nobla 1938

O Pearl Buck mówiło się, że tak naprawdę nie zasłużyła na tę nagrodę, że jej twórczość nie jest aż na tak wysokim poziomie, jakiego spodziewamy się po noblistach. Niestety, muszę się z tym zgodzić. Tak to jest, kiedy o przyznaniu nagrody decydują względy polityczne (tu miało to oznaczać solidarność z Chinami najechanymi wtedy przez Japonię) lub jakiekolwiek inne niż sama wartość literacka. Nie chciałabym przegiąć w drugą stronę. To jest porządna proza, powieść historyczna, która, jestem pewna, ma szansę spodobać się zwłaszcza kobietom i fan(k)om kobiecej literatury. 

Mnie w cieszeniu się tą książką przeszkadzał jednak język. Jest zdecydowanie zbyt prosty, a często aż się prosiło o wspaniałe pojedynki słowne czy o większy kunszt pisarski opisujący Chiny. Tymczasem Buck przykładała się tylko we fragmentach przedstawiających stroje, materiały, klejnoty, architekturę, ogrody itd. Skupiała się więc bardziej na pewnych detalach niż na całokształcie, co powodowało zaburzenia czasu akcji. Niektóre sceny zostały przez takie pochylanie się nad przedmiotami i ich pięknem niepotrzebnie wyolbrzymione, podczas gdy ważne momenty w historii Chin zostały przez to potraktowane po macoszemu. Dla mnie za mało było tam polityki, za dużo picia herbaty, kąpieli i opisu jej sukien (niektóre już znałam na pamięć; sporo z nich ma w końcu te same cesarskie motywy).

Sam opis cesarzowej za to jest interesujący. A zobaczenie jej jako człowieka z krwi i kości na zdjęciu (poniżej) jest niemal szokujące. Powieść opisuje życie Cixi, która rządziła Chinami w latach 1861-1908 (wg okładki 1862). Na okładce nazwano ją Tz-u Si (ale wiki mówi o Tz'u Hsi). Nie jest to wcale coś naturalnego w Chinach, bowiem kobieta nie mogła być cesarzową, mogła być tylko regentką, jeśli jej charakter i determinacja jej na to pozwalały. A Jehonala (kolejne jej imię) była naprawdę wyjątkowa; właśnie jej charakter wg mnie Buck opisała najlepiej. Cesarzowa jest kobietą wielu talentów, jest inteligentna, niezwykle uprzejma (nie bez celu), ale też okrutna i mściwa. Wydaje mi się, że Buck mogła ją też trochę wybielić, ale zrobiła to w sposób niebudzący sprzeciwu czytelnika. O Jehonali wiadomo z historii, że była bardzo konserwatywna, nie wahała się mordować dla zdobycia władzy, nawet własnego syna! Pisarka nie ukrywa jej żądzy władzy, jej intryg i zabiegów, ale niektóre sytuacje opisuje trochę inaczej niż wyczytałam w sieci. I choć cesarzowa w istocie zgubiła Chiny swoim zachowawczym spojrzeniem na świat, to jednak Buck bardzo dobrze tłumaczy jej motywy i to chciałabym polecić uwadze tych z Was, którzy skuszą się na tę grubaśną książkę.


Sama mam jeszcze do recenzji jej Pałac kobiet, ale poczeka na razie, muszę od niej odpocząć. Potem jeśli będę jeszcze po nią sięgać, to jedynie po Ziemię błogosławioną, ponoć jej najlepszą książkę, wspomnianą w uzasadnieniu Akademii Szwedzkiej.

Ocena: 4/6

6 komentarzy:

  1. "Cesarzowej" nie czytałem, ale skoro otrzymał Nobla to znak że warto po niego sięgnąć. Właściwie o Chinach wiem niewiele. Rozumiem że książka jest czymś w rodzaju biografii. Jak widać z tego co piszesz opowieść o kobiecie kontrowersyjnej w swoim kraju. Chętnie po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz, dla mnie Nobel nie jest takim wyznacznikiem. Tzn. życzyłabym sobie, żeby był to znak jakości, ale w swojej historii miał jednak wpadki. I jak pisałam ona dostała Nobla nie za rzadki talent, tylko z innych względów, a że akurat padło na nią, to już inna sprawa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pearl Buck mam na półce jedynie "Wiatr ze wschodu...". Ciekawa jestem bardzo jej książek, bo właściwie do niedawna nie wiedziałam nawet, że jest laureatką Nagrody Nobla (wiem wstyd, ale druga kompromitacja dotyczyła tego, że początkowo myślałam, iż jest mężczyzną:P). "Cesarzowa" mnie zaciekawiła. Podobnie jak Pisanyinaczej nie wiem zbyt wiele o Chinach (żeby nie powiedzieć, iż nie wiem nic), a bardzo chciałabym poznać tej kraj, do którego marzę by się kiedyś wybrać.

    Nobel u mnie też nie jest wyznacznikiem dobrej literatury, ale kilka razy nawet się nie zawiodłam.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta książka, którą masz, ma dobre recenzje na wyzwaniu noblistów :) Pearl dla mężczyzny? Ciekawe ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nagroda Nobla może budzić i budzi sporo kontrowersji, ale też nie jest tak, że przyznawana jest zupełnie przypadkowym osobom tylko ze względów politycznych. Od strony literackiej są to zawsze uznani twórcy, jednak główny nacisk w testamencie fundatora położony został na treść i przesłanie dzieła, by wyróżnienie trafiało do pisarzy za ich "najbardziej wyróżniające się dzieło w kierunku idealistycznym". I tym też są uzasadniane takie a nie inne decyzje Szwedzkiej Akademii.

    A proza Buck dopiero przede mną. Myślę, że w dobie Discovery Chanel (i temu podobnych) trochę innych rzeczy oczekujemy od prozy "egzotycznej". Krótkie hasła, obcobrzmiące nazwy od razu uruchamiają w nas serie obrazów, zdjęć, kadrów filmowych. Jednak w epoce przedtelewizyjnej, kiedy świat odległy przybliżać miała właśnie literatura, takie drobiazgowe opisy, o których wspominasz, mogły być wielką zaletą i wartością tej prozy. Choć może się wycofam z tego stanowiska, gdy sama zacznę czytać i mnie to wymęczy ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. maioofka, nie broniłabym jej tak, gdybym nie czytała tej książki :) Bardzo szybko można się zorientować, że to nie jest w żaden sposób wybitne. Wcale nie jest zła, jak napisałam, to porządna literatura, trzyma poziom, niczym za bardzo nie razi. Jednak to nie jest książka, która przetrwa dziesiątki lat, setki i wpisze się na zawsze do kanonu. No, a już na pewno nie zachwyca językiem.
    Co do samego Nobla, to przy niektórych nominacjach pojawiają się głosy krytyki i nie da się tego ukryć; tak było właśnie z Buck, a dziś jest ona niezbyt popularną pisarką.

    OdpowiedzUsuń

Jak powiedział Tuwim "Błogosławiony, który nie mając nic do powiedzenia, nie obleka tego w słowa" :)