17 kwietnia 2017

Milan Kundera - Nieznośna lekkość bytu

Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy, 1992
Pierwsze wydanie: Nesnesitelná lehkost byti, 1984
Tłumacz: Agnieszka Holland
Czyta: Marek Barbasiewicz
Audiobook: 8:47:06
Nagranie: Zakładu Nagrań i Wydawnictw Związku Niewidomych w Warszawie, 1997

Nieznośna lekkość bytu od wielu lat widniała na mojej liście "must read". Z 15 lat temu z biblioteki pożyczyłam inną powieść Kundery, Żart, ale lektura mnie nie wciągnęła i książkę oddałam nieskończoną. Obawiałam się, że może ten autor mi nie podejdzie i dlatego tak zwlekałam z jego najsławniejszym dziełem. Odkąd jednak zaczęłam słuchać audiobooków w weekendowe poranki, to tak nie wybrzydzam.

Bez dwóch zdań: Kundera mnie zaskoczył. Opis fabuły był dla mnie mało zachęcający - historia losów czterech osób w czeskiej Pradze, w tle wydarzenia z Praskiej wiosny 1968 roku. Od razu przychodzi mi na myśl Hańba Coetzee, której opis też wydaje się jak zapowiedź nic nieznaczącej nudy. W obu przypadkach autorzy robią psikusa czytelnikowi, ponieważ w książkach zaskakuje wszystko: i język, i poprowadzenie akcji, i przemyślenia autora, i wiele innych elementów.
Tylko to, co konieczne, jest ciężkie, tylko to, co waży, ma wartość.
Nieznośna lekkość bytu skupia się na czterech bohaterach: lekarzu Tomaszu, jego partnerce Teresie, kochance Sabinie i jej kochanku Franzu. Brzmi to wszystko jak wprawki do Mody na sukces, ale zapewniam, książka nie ma w sobie nic powierzchownego. Co mnie zadziwiło w pierwszym z nią kontakcie to pogłębiona psychologia postaci. Odniosłam wrażenie, że Kundera nie opisywał tworów swojej wyobraźni, lepiąc je na swoje podobieństwo lub kształtując według potrzeb, ale po prostu wydobył je z nicości bez żadnych ingerencji, jakby musiał ich przyjąć takimi, jacy już byli, a on ich tylko wpuścił na karty swojej powieści... Nawet Teresa, na którą najbardziej się zżymałam i załamywałam ręce nad jej uległością, ostatecznie okazała się niesztampową kobietą, mającą swoje zainteresowania, swoje zakamarki duszy niezaanektowane przez Tomasza. A ten z kolei to istny kalejdoskop, co przesunie się nieco kąt patrzenia, to Tomasz wydobywał z siebie kolejne pokłady osobowości (choć ogólnie facet z niego dość antypatyczny). Sabina to chodząca tajemnica. Jej kochanek Franz za to zajmuje w książce najmniej miejsca i najmniej zostawia po sobie wrażeń.
Czy wydarzenie nie jest tym bardziej znaczące i wyjątkowe, im więcej potrzeba było przypadków, aby mogło nastąpić? Tylko przypadek może wyglądać jak wysłannik losu. To, co jest nieuchronne, czego się spodziewamy, co powtarza się codziennie, jest nieme. Tylko przypadek do nas przemawia. Staramy się czytać w nim, jak Cyganki odczytują przyszłość z fusów na dnie filiżanki.
Gdy zabierałam się za czytanie (właściwie słuchanie), obawiałam się, że tło polityczne, będzie główną osią fabuły, a wszystko zostanie temu podporządkowane. Zupełnie bezpodstawnie. Kundera bardzo zgrabnie wplótł w całość politykę, wszystko to jest nienachalne, a jednak mające swoją określoną rolę. Wpływa ona na losy bohaterów, nie w stylu ciężkich przeżyć, więzień czy traum, ale jako przyczyna ich różnych decyzji czy lupa, która pokazuje jakiś rys ich osobowości. O wiele ważniejsze są w Nieznośnej lekkości bytu przeróżne rozważania autora czy to o ludzkim życiu, miłości, czy seksie, ale też wiele rozważań w zasadzie filozoficznych, którymi pisarz mnie bardzo ujął. 

Podsumowując, słuchało się wspaniale. Pan Marek Barbasiewicz to lektor idealny. Gorąco książkę polecam.

Ocena: 5,5/6

2 komentarze:

  1. Praga '68 i nuda, naprawdę? :) Ale okej, ja nie jestem obiektywna ;). Sama książka mnie się nie podobała, ale to trochę przez styl Kundery – dla mnie jest zbyt chłodny i chirurgiczny, wydumany, za mało życia w jego bohaterach. „Żart”, który z kolei Tobie nie podszedł, był jeszcze pisany trochę innym głosem, i dlatego mnie się go czytało przyjemniej. Więc to już chyba kwestia jakichś osobistych literackich preferencji, ale co do Kundery się nie zgadzamy :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chodzi dokładnie o samo wydarzenie, ale bałam się książki w stylu Konwickiego, którego nie lubię.
      Wydumany? :) Jam tam właśnie lubię taką gadaninę, przemyślenia, filozofie.

      Usuń

Jak powiedział Tuwim "Błogosławiony, który nie mając nic do powiedzenia, nie obleka tego w słowa" :)