Nie nadawał się do niczego innego. Magia była jedyną ucieczką. Właściwie w magii też sobie nie radził, ale przynajmniej nie radził sobie definitywnie. Zawsze uważał, że ma prawo do roli maga w taki sam sposób, jak zero do roli liczby. Nie można zajmować się poważną matematyką bez zera, które właściwie nie jest żadną liczbą, ale gdyby je zabrać, mnóstwo większych liczb zostałoby w bardzo głupiej sytuacji. Ta niejasna myśl rozgrzewała go w czasie tych okazjonalnych przebudzeń około trzeciej nad ranem, kiedy oceniał swoje życie i stwierdzał, że waży mniej niż obłoczek ciepłego wodoru. Owszem, prawdopodobnie rzeczywiście kilka razy ocalił świat, ale na ogół działo się to przypadkiem, kiedy starał się robić coś innego. I prawie na pewno nie uzyskał za to żadnych punktów karmicznych. Takie rzeczy liczyły się chyba tylko wtedy, kiedy człowiek przystępował do nich, myśląc, najlepiej głośno: „Tam u licha, demonicznie odpowiednia chwila, żeby ocalić świat, i nie ma co się zastanawiać”, a nie: „O szlag, tym razem naprawdę chyba zginę!”.
***
Świat miał zbyt wielu bohaterów i na pewno nie potrzebuje następnego. Miał za to tylko jednego Rincewinda, więc Rincewind był światu winien utrzymywanie tego jedynego przy życiu jak najdłużej.
***
Kiedy ludzie potrafiący czytać i pisać zaczynają walczyć w imieniu tych, którzy nie potrafią, kończy się to inną odmianą głupoty. Jeśli chcecie im pomóc, zbudujcie gdzieś wielką bibliotekę albo co, i zostawcie otwarte drzwi.
***
- Czemu nie zaprosimy ich na ucztę i nie wyrżniemy wszystkich, jak się upiją?
- Słyszałeś, co mówili. Jest ich siedemset tysięcy.
- Tak? No to trzeba podać coś prostego, makaron albo co...
- Słyszałeś, co mówili. Jest ich siedemset tysięcy.
- Tak? No to trzeba podać coś prostego, makaron albo co...
[tłum. Piotr W. Cholewa, wyd. Prószyński i S-ka]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak powiedział Tuwim "Błogosławiony, który nie mając nic do powiedzenia, nie obleka tego w słowa" :)