7 września 2012

#17 Książka, którą sfilmowano i zrobiono to źle

Andrzej Sapkowski - cykl Saga o wiedźminie
To chyba oczywista oczywistość. Wystarczy spojrzeć na tego filmowego żałosnego smoka, posłuchać wzdychania Wolszczak czy przyjrzeć się tandetnej scenografii. Pominę milczeniem nazwisko reżysera, nie będę tu epatować nawet plakatem. Tak to się kończy, gdy ludzie biorą się za ekranizację fantastyki bez odpowiedniego budżetu. Jedynym jasnym punktem tej produkcji jest Michał Żebrowski, którym moim zdaniem idealnie pasował do roli Geralta. A o samej sadze chyba pisać nie muszę, prawa? ;) Już tysiące stron o tym napisano, dość powiedzieć, że Mozilla mnie poprawia, gdy robię błąd w nazwisku Sapkowskiego! A jeśli są takie rodzynki, które jeszcze nie przeczytały przygód wiedźmina - polecam (a jak ja polecam fantasy to to już chyba coś znaczy;).


***
Z ogłoszeń parafialnych

Nie mam tyle czasu na projekt Rozmowy czytelników, ile bym chciała. Od października tego czasu będę miała jeszcze mniej. W związku z tym moje pytanie: czy ktoś chciałby przejąć opiekę na klubem dyskusyjnym? Z mojej strony nie będzie żadnych warunków, chętny będzie mógł sobie tam pozmieniać jak sobie życzy, wymyślić nowe atrakcje, żeby klub był bardziej ożywiony itp. Ja pozostanę szeregowym członkiem, który będzie brał udział w niektórych dyskusjach.
Zainteresowanych proszę o kontakt na mojego maila: kornwalia małpa gmail.com, abym mogła nadać uprawnienia administratora.

7 komentarzy:

  1. Jeszcze Jaskier jest znośny. Ale fakt, serial to porażka, oglądałam z zażenowaniem. :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Na szczęście nie oglądałam :) Ale fantastykę łatwo jest zepsuć, jeśli efekty nie są odpowiednio zrobione i jeśli budżet na film jest niski...

    OdpowiedzUsuń
  3. No, ta ekranizacja Sapkowskiego doczeka się kiedyś wpisu w encyklopedii PWN.

    OdpowiedzUsuń
  4. Temat rzeka. Kiepskich ekranizacji jest jak mrówek w kopcu, jak pcheł na zapuszczonym psie, jak piasku na plaży... No, teraz to trochę przesadziłam. Ale ja dorzucę takie jedno kuriozum: Folwark zwierzęcy. Tak to zekranizowano, że udosłowniono niemal wszystko. Grają zwierzęta. Cała parabola bierze w łeb. Napoleon jest świnią i kropka. Raz jeden widziałam, bo nieostrożnie sięgnęłam po ten film dla ilustracji książki, o której rozmawiałam z grupą. I w brodę sobie plułam. I odtąd nigdy nic przypadkiem.
    Ja się nie piszę na Klub, bo nie mam talentu do prowadzenia. Albo natchnienia. Ale co Ty tak studencko dezerterujesz? Jest takie powiedzenie, że jak roboty w bród, to trzeba sobie dołożyć, a zdziała się więcej niż gdyby się odjęło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście, nie widziałam :)

      I czasu brak, i, jak już pisałam w podsumowaniu rocznym ostatnim - straciłam serce do tego. Jednak wolałabym spotkania na żywo z ludźmi, w necie trzeba wszystkich pilnować, przypominać, uganiać się i kombinować. I właśnie to mnie irytuje. No, ale jednak czas, czas, po wielkiej labie nadszedł czas harówki, więc muszę ograniczać inne pola swojej aktywności.

      Usuń
  5. Szczerze mówiąc to nie trzeba nawet czytac książki by zorientowac się, że film jest beznadziejny sam w sobie, co trochę zaskakuje bo grają w nim przecież nieźli aktorzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, to wynik fatalnego montażu, trudno się skapnąć o co w tym chodzi właściwie. Serial nie lepszy.

      Usuń

Jak powiedział Tuwim "Błogosławiony, który nie mając nic do powiedzenia, nie obleka tego w słowa" :)