9 sierpnia 2012

#10 i #11 tydzień z książkami

#10 Pierwsza przeczytana powieść

Carlo Collodi - Pinokio
Przed nią czytałam tylko małe książeczki z serii Poczytaj mi mamo itp., Pinokio za to był pierwszą książką większą gabarytowo, do tego jednolitą opowieścią. To wydanie zawiera ilustracje Jana Marcina Szancera (źródło zdjęcia - tam też kilka wybranych obrazków). Pamiętam, że dostałam Pinokia na gwiazdkę, musiałam mieć jakieś 6-7 lat. Była w siatce z katarzynkami, orzechami i pomarańczami - tak w PRLu dostawaliśmy prezenty, ten zapach od zawsze kojarzy mi się ze świętami. Książka jest duża, w twardej oprawie, ma świetne i bogate ilustracje, które studiowałam godzinami; wyglądała przepięknie. Byłam zachwycona :) Mam ją zresztą nadal, od lat ma funkcję podkładki, gdy muszę coś napisać na kartce.

#11 Książka, dzięki której zaraziłeś się czytaniem 
 
Henryk Sienkiewicz - W pustyni i w puszczy 
Przed tą książką czytałam i to z wielką przyjemnością, byłam zapisana do biblioteki i właściwie odkąd nauczyłam się czytać książki były one dla mnie ważne. Jednak to właśnie tę powieść (prezent, gdy miałam ok. 8-9 lat) zapamiętałam jaką książkę, która w dzieciństwie jako pierwsza zrobiła na mnie ogromne wrażenie: czytałam ją ciągiem całymi godzinami, co mi się wcześniej nie zdarzało, wyobrażałam sobie każdą scenę, a nawet studiowałam atlas geograficzny. Do dziś pamiętam wiele fragmentów - np. jak Nel "pocą się" oczy, scenę oswajania słonia, wjazd do Chartumu czy wzruszające zakończenie. W pustyni i w puszczy zachwyciła mnie plastycznością, egzotyką, językiem autora. Po prostu wszystko w niej zagrało. Nadal ją mam, pewnych książek się nie pozbywa.

Dzisiejszy wpis był nastawiony wyjątkowo na dzieciństwo. Jakie Wy książki zapamiętaliście z tego okresu?

9 komentarzy:

  1. Pinokio. Oj. Byłam bardzo emocjonalnym dzieckiem i po Pinokiu się pochorowałam z emocji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszą książką, którą samodzielnie przeczytałam od pierwszej do ostatniej strony była "Pippi Langstrumpf". I w zasadzie można powiedzieć, że jednocześnie była książką, dzięki której zaraziłam się czytaniem :-) Pamiętam że siedziałam i czytałam, nie mogłam przestać. I nie mogłam się sobie nadziwić, że to mnie tak interesuje :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja ze wstydem przyznaję, że z Pippi nie miałam do czynienia, ot tyle co w TV ekranizacja leciała.

      Usuń
    2. A moją pierwszą samodzielnie przeczytaną książeczką był "Kot, który zawsze chadzał własnymi drogami" Kiplinga. Czytałam tak zawzięcie i z takim upodobaniem, że całe partie tekstu wbiły mi się w pamięć :)
      Z okresu dzieciństwa zapamiętałam jeszcze książeczki o Muminkach. Miałam je wszystkie i bardzo mi się podobały.

      Usuń
  3. Też mam takie wydanie "Pinokia" w domu :)
    A przez "W pustyni i w puszczy" brnęłam niemiłosiernie długo, strasznie ciężko mi szło, dużym minusem był dla mnie fakt, że znałam wcześniej film i lektura była pozbawiona napięcia. Uwielbiam tę historię i sama się dziwię, że tak się męczyłam, ale czytania nie wspominam dobrze :)

    A pierwszą przeczytaną przeze mnie książką były chyba "Dzieci z Bullerbyn". Taka jestem oryginalna ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Może być i Pinokio i W pustyni i w puszczy, chociaż i jedna i druga książka były z ilustracjami Szancera :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja "W pustyni i w puszczy" ma akurat ilustracje niejakiego Mirosława Załuskiego. Też mi się podobają :]

      Usuń
  5. Też jestem szczęśliwą posiadaczką Pinokia z ilustracjami Szancera, jednak moja książka ma inną okładkę (wydanie IX z 1966, takie jak tutaj http://www.atticus.pl/index.php?pag=poz&id=75051.)

    Pierwszą "poważniejszą" przeczytaną przeze mnie książką (na pewno w sensie objętościowym) był Tomek nr 1 Szklarskiego. Zaczęła mi go czytać moja siostra - sytuacja zaiste wyjątkowa, zakończyła się równie szybko jak niespodziewanie rozpoczęła, a ja zostałam sama z pokaźnym tomem w ręce. No ale skończyłam, a wkrótce potem odkryłam kolejne części.

    W pustyni i w puszczy tez dobrze pamiętam, wracałam do niej parę razy, co wtedy było chyba miarą mojej sympatii dla książki. Jeszcze Robinson Cruzoe by Stanisław Stampf'l, wg Daniela Defoe & Potop - stał na półce i kusił staroświecką okładką.

    OdpowiedzUsuń

Jak powiedział Tuwim "Błogosławiony, który nie mając nic do powiedzenia, nie obleka tego w słowa" :)