2 marca 2012

Mistrz w nowej oprawie; SF mon amour

 Dwie sprawy.

Po pierwsze, jak już pewnie niektórzy wiedzą, Wydawnictwo Literackie zdecydowało się wznowić publikację książek Stanisława Lema. Oczywiście, to miód na moje serce, a dziś była jego pierwsza "dostawa", ponieważ otrzymałam rano 3 pierwsze książki: Bajki robotów, Opowieści o pilocie Pirxie i Dzienniki gwiazdowe :D Początkowo byłam nieco sceptycznie nastawiona do okładek autorstwa Przemysława Dębowskiego, jednak muszę przyznać, że na żywo prezentują się o wiele lepiej. Nazwisko pisarza jest tłoczone i ma się trochę wrażenie, że to naklejka na okładce. Poza tym ładne są kolory, a dodatkowo całość okładki pokryta jest błyszcząco-matowym wzorkiem z trójkątów (widoczne tylko pod światło). Jest jeszcze jedna zaleta tego nowego wydania: moja ulubiona korektora, pani Bożena Korbut, była odpowiedzialna za redakcję techniczną, więc o poprawność językową można być spokojnym ;) Wszystkie książki zawierają też posłowie Jerzego Jarzębskiego, tak jak dawniej.
Ponieważ o Bajkach robotów już kiedyś u siebie pisałam, tym razem tylko nowa okładka, mała zajawka i link do recenzji. Pozostałych dwóch książek jeszcze nie znam, więc następne w kolejce są już Opowieści....


Ogromne zaskoczenie! Ta książka otworzyła nowe rejony w s-f, do czego u Lema można się przyzwyczaić (żartuję, nie można, nie mogę opanować dumy, że to mój krajan ;) Wyobrażam sobie scenkę: planeta gdzieś w odległej galaktyce, siedzi robot w fotelu w swoim domku, wokół niego zgromadzone wnuczęta-robociątka i słuchają z przejęciem historii o stworzeniu świata, o wielkich wynalazkach, o dziwnych maszynach, a także jakieś tajemnicze legendy o egzotycznych stworzeniach, które trudno zrozumieć. Te stworzenia to, oczywiście, my! Sam pomysł jest wręcz genialny w swojej prostocie, a jednak to, co Lem wyczynia w książce sprawia, że czytelnik ma wrażenie jakby podróżował sobie po Kosmosie, gdzieś bardzo, bardzo daleko, za siedmioma galaktykami i siedmioma Słońcami...

Reszta --> TUTAJ


***
Po drugie, odkryłam niedawno bardzo ciekawą stronę, która może być przydatna dla osób uczących się angielskiego (poziom upper-intermediate+) lub tych, którzy nie chcą tracić kontaktu z językiem po skończeniu jakichś zaawansowanych kursów, a BBC ich nudzi/nie mają na to czasu, a jednocześnie lubiących fantastykę. Mianowicie, pewien żongler (sic!), i to znany (jego strona na wiki), Luke Burrage, prowadzi bloga, na którym recenzuje każdą przeczytaną  książkę s-f, nagrywając podcasty (do wysłuchania na jego stronie lub na mp3). wysłuchałam już kilku jego nagrań (o książkach, które miałam okazję czytać) i bardzo sobie to chwalę. Zależało mi, żeby słuchać pocastów Brytyjczyków zg na akcent, a Luke pochodzi z Kentu i mówi dokładnie tak, jak lubię. Do tego temat mnie interesuje, czyli science-fiction, łączę więc przyjemne z pożytecznym. Nagrania trwają od 10 do nawet 50 minut, więc słucham ich sobie w tle, gdy mam wolny kwadrans i gram w jakąś prostą grę niewymagającą myślenia. Jedyny minus, to to, że Luke może nie spoileruje, ale faktycznie duże mówi o samej treści. Tak z połowę nagrania. Drugą połowę omawia styl autora, wskazuje potknięcia, porównuje dany tytuł z innymi, określa podgatunek. Tę część lubię najbardziej, ponieważ jest on o wiele bardziej oczytany ode mnie i czasem , gdy pamiętam, jak ja się czymś entuzjazmowałam, on stwierdza trzeźwo- ee, to już było od 20 lat w literaturze sf, ograny motyw i zaczyna wymieniać nazwiska ;) Poza tym łatwo wyłapuje luki w fabule, coś, czego czasem nie zauważam, gdy sama historia mnie bardzo wciągnie (np. Hyperion). Z tego powodu postanowiłam nie słuchać na razie tych podcastów o książkach, które są mi nieznane. Ogólnie - cieszę się, że trafiłam na jego stronę i polecam. Marzy mi się, żeby omówił coś Lema, może mu kiedyś zasugeruję, ciągle prosi na koniec o propozycje, a swego czasu czytał Strugackich, więc mój Mistrz chyba by go jakoś nie zszokował.

To jego strona: Science Fiction Book Review Podcast
Przykładowy podcast: Dan Simmons-Hyperion 48 min.

2 komentarze:

  1. Dzięki za te informacje, też szukałem strony, która by mnie interesowała, a przy okazji pozwoliła na słuchanie czegoś po angielsku. Nie wiedziałem też o tym nowym wydaniu Dzieł Mistrza. Rzeczywiście można by Luke'a namówić na Lema, jest przecież dużo jego książek przetłumaczonych na angielski i dostępnych, może "Solaris" albo "Kongres futurologiczny", kiedyś dawno dawno dawno słuchałem czytany "Eden" w radiowej Trójce, takoż i "Kongres", baaardzo miło wspominam te odcinki. Były też "Czarnoksiężnik z Archipelagu" Le Guin i "Cieplarnia" Aldissa. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie o Solaris myślałam, żeby połknął bakcyla :)

      Usuń

Jak powiedział Tuwim "Błogosławiony, który nie mając nic do powiedzenia, nie obleka tego w słowa" :)