20 września 2011

John D. Barrow - Jak wygrać na loterii? Czyli z matematyką na co dzień

Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie, 2011
Pierwsze wydanie: 100 Essential Things You Didn't Know You Didn't Know, 2008 
Stron: 351
Tłumacz: Monika Apps

Zacznę od pewnego wyjaśnienia: z matematyką mi nigdy po drodze nie było. Co prawda, był taki czas, kiedy przechodziłam pewną fascynację tzw. matematyką wyższą, a  dokładnie gdy zaczytywałam się Rozmowami na koniec wieku. Nagle coś tam zaskoczyło, stwierdziłam, że faktycznie stoi za nią jakaś potęga, coś większego od nas samych. Sądziłam, że ta książka da mi szansę na pogodzenie się z tym przedmiotem. Że może nawet taki beznadziejny przypadek jak ja zostanie oświecony. Niestety, tak się nie stało. Ważne jest to, aby nie mieć żadnych pretensji do tej książki, bo z nią jest wszystko w porządku, napisana jest porządnie i nie utrudnia za bardzo sprawy. Wina leży po mojej stronie. Umrę nieoświecona matematycznie :( I już wiem, co mnie w tamtych rozmowach zainteresowało: wszystkie kwestie, które omawiali zahaczały już praktycznie o filozofię, różne abstrakcyjne sprawy i granicę naszego poznania. Ot i tyle.

Natomiast Jak wygrać na loterii? omawia matematykę na co dzień i sporo jej dziedzin faktycznie tłumaczy wiele spraw. W sumie zagadnień jest dokładnie 100, zahaczają o rachunek prawdopodobieństwa, geometrię, statystykę i inne dziedziny, których nazw nawet nie pamiętam. Książka zawiera rysunki oraz konkretne wyliczenia. Jest też trochę zagadek matematycznych i zabawnych anegdot. Część problemów łączy się z fizycznymi zagadnienia (np. ruchy cieczy), a nawet społecznymi. Przykładowe rozdziały (właściwie rozdzialiki, są króciutkie) to: Arytmetyka przedłuża życie, Jak sfałszować wybory?, Więzienia, Planeta oszustów.

Podobały mi się wszystkie zadania związane z fizyką, były wręcz życiowe. Ciekawe oblicze ukazała mi niepozorna geometria. Autor zaskoczył mnie omawianiem pewnych kwestii społecznych. Natomiast negatywnie oceniłam zbyt dużą ilość zadań opartych na rachunku prawdopodobieństwa - ale też nigdy nie lubiłam tego działu, za dużo gdybania dla samego gdybania (tak to odbierałam). Niektóre rachunki była dla mnie zbyt skomplikowane (tu trzeba też wziąć poprawkę na mnie). I ostatnia rzecz: książka zawiera rozdziały, które są za absurdalne, wymyślone tylko, żeby coś policzyć, nie mające związku z codziennymi sytuacjami (np. liczenie jaka jeszcze szansa, że ktoś zaproszony na moje urodziny ma też w tym dniu urodziny). Niemniej jednak książka nadaje się dla fascynatów matematyki, na pewno nie dla młodszych uczniów (min. liceum); sama oceniać jej nie będę, bo takie matematyczne głąbiki jak ja nie mają prawa głosu w tym przypadku.

3 komentarze:

  1. Polski tytuł, wyróżniony na dodatek radosno-żółtą okładką, obiecuje naprawdę wiele pożytku z lektury ;)

    PS. Gratuluję wejść i nie daj się impulsom! One miną, blog zostanie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. cześć

    ja jestem trochę większym entuzjastą matematyki i uważam że obliczenie prawdopodobieństwa związanego z urodzinami jest ciekawe, czy praktyczne ? a czy wszystko musi być praktyczne ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cześć,
      nie, nie wszystko musi być praktyczne, jednak książka zachwala, że przedstawi matematykę w kontekście codzienności, a ja spodziewałam się opisu życiowych sytuacji, w których matematyka daje odpowiedzi. Np. uzasadnienie kształtu słupów przelotowych wydało mi się interesujące, ale te urodzinowe wyliczenia wzięłam za zabawę dla samej zabawy. Ale może to kwestia mojej niechęci do tego działu matematyki.

      Usuń

Jak powiedział Tuwim "Błogosławiony, który nie mając nic do powiedzenia, nie obleka tego w słowa" :)