18 czerwca 2012

Mika Waltari - Tak mówią gwiazdy, panie komisarzu

Wydawnictwo: Wydawnicto Literackie, 2012
Pierwsze wydanie: Tähdet kertovat, komisario Palmu!, 1962
Stron: 353
Tłumacz: Sebastian Musielak

Skończyłam tę książkę jeszcze  w maju, ale nadmiar obowiązków  i Euro 2012 sprawiły, że nie dałam rady o niej nic napisać. No, ale  co sie odwlecze... Trzecia i ostatnia odsłona kryminałów z komisarzem Palmu. Zdecydowanie najlepsza okładka, książka jest też grubsza od swoich poprzedniczek o pięćdziesiąt kilka stron. A w środku? To chyba jednak najsłabsza częśc tej serii.

Trudno było mi się w nią wciągnąć, ale możliwe, że wynikało to z tego, iż nie mogłam sobie pozwolić na zalegnięcie na kanapie i zatopienie się w lekturze. Miałam czas tylko na czytanie od przypadku do przypadku, a to nie służy lekturze. Nie zmienia to jednak faktu, że książce nie wyszło na dobre postawienie na pierwszym planie Toivo, który tymczasem został szefem samego komisarza. Owszem, w poprzednich częściach też Toivo był narratorem, jednak nie prowadził aż tak długich monologów o sobie i policji. To on też odpowiadał zawsze za część humorystyczną serii, jednak tym razem Waltari przesadził - czasem ten komizm wydawał mi się już nieco na siłę, sztucznie przedłużany.

Historia też nie powala: w parku znaleziono zmasakrowane ciało starszego pana. Początkowo brano go za menela, potem wychodzi na to, że jest wręcz przeciwnie - ofiara obserwowała gwiazdy przez teleskop. W historii przewija się sporo o Helsinkach lat 60., (minęły 22 lata od czasu napisania części 2!), o ówczesnej problematycznej młodzieży i tradycyjnie co nieco o fińskich elitach finansowych. Fabuła była trochę naciągana, przesadnie wydłużana i porozciągana, a najmniej mnie przekonały przerysowane postaci pojawiające się pod koniec. Według mnie w części 3 serii widać wyraźne zmęczenie formą kryminału u autora. Szkoda, zaczął tak dobrze, a Palmu to jednak świetny bohater ze sporym potencjałem.

No, ale ostatecznie tak źle nie było, książkę czytałam właśnie dla samego komisarza; poza tym ciągle byłam zainteresowana skąd ofiara miała tyle pieniędzy i kto zabił tego staruszka. Jednak po takim zakończeniu serii tęsknić za nią nie będę. Można ją przeczytać, fani kryminałów, ale nie trzeba.

Ocena: 4/6

4 komentarze:

  1. Hmmm... pierwszy raz słyszę o takiej serii, to dobrze że się na nią natknęłam - jak kryminał i detektyw to coś dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja się przymierzam do "Egipcjanina Sinuhe", ale kryminalna działalność Waltari też brzmi ciekawie:) Spróbuję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak tak oczywiście,zastanawiam się tylko dlaczego nikt nie zgłębia się w fabułę helsinek lat 60.Szczerze powiedziawszy interesowałem się nimi od dziecka w tym okresie.Z tego co wiem to było wdedy centrum kultury i nauki europejskiej zresztą z fińskiej elity finansowej do dzisiaj czerpie przykład cały zachód nie mówiąc już USA.

    OdpowiedzUsuń

Jak powiedział Tuwim "Błogosławiony, który nie mając nic do powiedzenia, nie obleka tego w słowa" :)