25 grudnia 2011

Pearl S. Buck - Pałac kobiet

Wydawnictwo: MUZA, 2011
Pierwsze wydanie: The Pavilion of Women, 1946
Stron: 400
Tłumacz: Adam Chmielewski

Literacka Nagroda Nobla 1938

Długo wzbraniałam się przed tą książką, ponieważ Cesarzowa mnie trochę zmęczyła, a styl Buck nieco rozczarował. Obawiałam się, że Pałac kobiet będzie powtórką z rozrywki. Jakiś czas temu natknęłam się jednak na bardzo pozytywną recenzję tej książki i doszłam do wniosku, że nie ma co zwlekać, może jednak warto. I okazało się to prawdą. Okazuje się, że Buck z lat 40. potrafiła napisać coś bardzo dobrego, to jej późniejsza twórczość do mnie nie do końca trafiła.

Pewne wątki tej książki zdają się być charakterystyczne dla stylu autorki. Na pierwszy plan wysunięte są kobiety, ich siła, jakiś boski pierwiastek w nich ukryty. Poza tym rodzina, specyfika chińskiej kultury i jej zderzenie z zachodnia mentalnością. Czytelnik ma okazję zobaczyć to wszystko oczami pani Wu, którą poznaje w dniu jej 40-tych urodzin. Ta wielka dama długo czekała na tę chwilę, gdy wreszcie będzie mogła zmienić swoje życie, gdy będzie mogła być sobą. Inna kwestia jest to, gdzie ją to zaprowadzi. Muszę przyznać, że główna bohaterka to jedna z najciekawszych i najlepiej skonstruowanych postaci kobiecych z jakimi się zetknęłam! Wzbudzała wręcz mój bezgraniczny podziw, choć Buck uniknęła jej idealizowania. Po mistrzowsku pokazała skomplikowaną sytuację tej kobiety: mądrej, pięknej, dobrze zorganizowanej. Mogłoby się wydawać, że panuje ona nad całym swym światem bez żadnego wysiłku, każdy jej plan sam się realizuje, może patrzeć z góry na maluczkich, którzy nie dorastają jej do pięt. Jednak ten wizerunek zaczyna mieć rysy, gdy sama Pani Wu widzi, że nie uwzględniła wszystkich czynników ludzkiego świata w swoim projekcie. Szwy zaczynają puszczać, materiał rozchodzi się w rękach. Jej przemyślenia w tym momencie są szalenie ciekawe i wnikliwe.

Moją uwagę zwrócił też sposób autorki na przemycenie małych elementów codzienności w chińskich domach (akcja ma miejsce głównie  w latach 30. XX wieku, tak na moje oko). Np. plucie i załatwianie się na podłodze (sic!), mycie warzyw w przydomowych sadzawkach, relacje między mężem a żoną. Co ciekawe, tym razem język Buck jest bardziej życiowy: zdarzają się przekleństwa, małżeństwa mają prawdziwe problemy (np. niezgodność charakterów), mężczyźni odwiedzają burdel, kobiety podnoszą głowy i zaczynają nieco okazywać własne potrzeby, Chińczycy ogólnie chcą się uczyć i poszerzać swoje horyzonty. Wszystko to jest sprawiedliwie obdzielone między postacie i dzięki temu brak w tej powieści papierowych ludzi o jednowymiarowych charakterach. Praktycznie każdy został obdarzony głębią, paletą cech dla niego typowych, pragnieniami, rozterkami - po prostu duszą. Dla pisarza musi być to nie lada wyzwanie: porozdzielać własne pomysły, a nawet kawałki siebie samego pomiędzy postacie pierwszo-, drugo- i trzecioplanowe. Jest to też interesująca pozycja dla tych z Was interesujących się feminizmem, ponieważ Pałac kobiet delikatnie, ale też w niezwykły sposób dotyka tego tematu.

Ocena: 5-5,5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak powiedział Tuwim "Błogosławiony, który nie mając nic do powiedzenia, nie obleka tego w słowa" :)