Stron: 270
Zbiór felietonów/wspomnień (?) dramaturga, prozaika i scenarzysty, Janusza Głowackiego. Przyznaję się, wcześniej w ogóle go nie kojarzyłam, stąd moje zaskoczenie, gdy okazało się, że jest współautorem scenariusza do Rejsu.
Zaczyna od wizyty w Anglii w 1981, gdzie najpierw utknął ze względu na stan wojenny w Polsce, by potem przenieść się do USA i tam ostatecznie osiąść. Głowacki nie prezentuje raczej pisarstwa, które do mnie trafia, pewnie więc dlatego dotąd na niego nie natrafiłam.
W jego felietonach podobała mi się szczerość, nawet jeśli przybierał jakąś pozę, np. mituwisizm, szybko potrafił ją wyśmiać i odrzucić. Nie robił z siebie żadnego anioła, niczego nie ukrywał. Czasem aż przesadzał z opisami swoich i cudzych imprezowo-alkoholowych doświadczeń i te fragmenty interesowały mnie najmniej. Za to w tych dotyczących emigracji miał moją pełną uwagę. Żadnego koloryzowania, zero pozłotki, tylko sama prawda, np. o tym, że jak jest się tam, to każdy Polak codziennie myśli czy może jednak nie wracać i tak stale, niezależnie od stażu na emigracji. No i jeszcze jedno: Z głowy to też skarbnica anegdot i historyjek o znanych artystach; można się niejednego dowiedzieć :)
Ocena: 3,5-4/6