Wydawnictwo: Świat Książki, 2007
Stron: 351stron
Zbiór rozmów z Kapuścińskim to jednak nie to samo co jego autorska książka, ale jako przystawka to jak najbardziej. Podzielone są one tematycznie, a ułożono je chronologicznie. Tematy to Rosja, Afryka, media i kapitalizm, Europa po upadku muru berlińskiego, trzecie tysiąclecie, globalizm i wreszcie Polska. Na końcu jest też bardzo obszerne kalendarium zawierające nie tylko listę wydarzeń z życia sławnego reportażysty, ale też cytaty z jego wystąpień, artykułów i innych publikacji.
Życie w teraźniejszości wynika z kryzysu naszej wyobraźni i granic pojemności naszego umysłu. Dawniej wiedza była wiedzą własnej historii. Dziś jesteśmy atakowani przez taką masę informacji, że sięgnięcie do tego, co było wczoraj, czy zaglądanie do tego, co będzie jutro, jest właściwością wyjątkowych jednostek. Przeciętny umysł jest zbyt zmęczony, by wszystko przetrawić. Wobec tego wybiera tylko to, co mu się bezpośrednio podsuwa. Na dziś. (s. 152s.)
Początkowo rozmowy mnie pochłonęły, stonowane słowa Kapuścińskiego zawsze robią na mnie duże wrażenie. Bardzo sobie cenię jego podkreślanie dążenia człowieka do zwyczajności pod każdą szerokością geograficzną. Z czasem jednak trochę przeszkadzała mi sama formuła książki jak i same pytania. Myślę, że Kapuściński raczej się nie nadaje do wywiadów, naturalna dla niego jest dłuższa forma i płynięcie za swoim tokiem myśli, snucie historii i robienie dygresji. Miałam nieraz wrażenie, że pytający nie mieli zamysłu szkieletu samej rozmowy, nie zadawali zbyt ciekawych pytań, trochę płynęli z nurtem, tańczyli tak jak pisarz im pozwolił. On zresztą też czasem nie odpowiadał na dane pytanie, tylko dalej kontynuował swoją myśl. Wyglądało to tak, jakby wywiad go ograniczał, ewidentnie nie dawał się prowadzić, to on nadawał ton całej rozmowie, a rozmówcy tylko za nim podążali (z nabożnym wyrazem twarzy, jak sądzę ;).
Na początku lat 90. byłem w Liberii. Trwała tam wojna domowa. Z oddziałem wojsk rządowych pojechałem na front. Przebiegał on wzdłuż rzeki, której brzegi łączył w tym miejscu most. Po stronie rządowej przy moście był duży rynek. Po drugiej stronie rzeki zajmowanej przez rebeliantów Charlesa Taylora nie było nic, puste pola. Na froncie po południu trwała strzelanina, huczały moździerze. Po południu panował spokój, rebelianci przechodzili przez most, idąc po zakupy na rynek. Deponowali po drodze swoją broń w rękach rządowego patrolu, który oddawał im ją, kiedy wracali do siebie, niosąc z rynku zakupy. (s. 342-343)
Wiele jednak z tego, co Kapuściński powiedział bardzo mi się podobało, było przesiąknięte jego podejściem do życia, doświadczeniem i po prostu mądrością. Ucieka od łatwych ocen, dzielenia świata na biel i czerń, nie rzuca rozwiązaniami globalnych problemów jak z rękawa. Poza tym nierzadko zauważa zalążki kłopotów, które mamy teraz, a o których wtedy mało kto pisał, a w każdym razie mało kto dostrzegał ich sedno.
Kryzys państwa opiekuńczego dotyczy szczególnie Europy Zachodniej. Chodzi zwłaszcza o ogromnie rozkręcone bezrobocie: ono nie jest już kwestią koniunktury ekonomicznej, przeciwnie - staje się stałym elementem gospodarki. To struktury ekonomiczne krajów Zachodu produkują bezrobocie. A trzeba pamiętać, że pojęcie bezrobocia łączy się tam z pojęciem odrzucenia: nie, że po prostu traci się pracę, ale nigdy się już do niej nie wraca, bo postęp technologiczny jest tak szybki, że po krótkim czasie pracy na starym poziomie technologicznym już nie ma. Można oczywiście uczyć się nowego zawodu, ale to są ogromne koszta. Dochodzi też niezdolność, ze względów psychologicznych i kulturowych, do takiego przestawienia się.
W tych społeczeństwach powstała zatem nowa klasa społeczna, która straciła swoją rację bytu i nie widzi żadnej przyszłości. Ona rośnie, a w dodatku - co jest bardzo niebezpieczne - ogromna większość tej klasy to młodzież. (137-138s., rozmowa z 1994r.!).
Ocena: 4,5/6